Bombki pod choinką

Opublikowano: poniedziałek, 29, grudzień 2014 13:16
Pietras Sławomir

Nie jestem zwolennikiem kinowych retransmisji spektakli z największych teatrów operowych. Pogląd ten spycha mnie do olbrzymiej mniejszości. Zamilknę więc, aby nie narażać się wszystkim, których nie stać na podróże do Metropolitan. Nie wiedzą oni, że doznają podczas spektakli w kinie tylko takiej przyjemności, jak debiutujący w ars amandi młodzieńcy, używający gumowych zabezpieczeń.

Niedawno obejrzałem w telewizji niedzielę z Mariuszem Trelińskim, który wyjeżdża do Nowego Jorku, aby przekazać w MET dwie jednoaktówki po ich premierze w Warszawie. Dzięki retransmisji w kinach Polacy będą mogli zobaczyć skalę tego sukcesu. Jolanta  uważana jest za najnudniejszą operę Czajkowskiego, natomiast dwuosobowy Zamek Księcia Sinobrodego Bartoka, to dzieło dla muzykologów, teatrologów oraz miłośników skomplikowanych wersetów melodycznych, a nie dla nowojorskiej publiczności, zakochanej w Mozarcie, Verdim, Wagnerze, Puccinim i od czasu do czasu w klasycznej operetce.

Atrakcją tego wieczoru będzie Anna Netrebko w roli Jolanty, oraz Walery Giergiev jako dyrygent. W ostatnich tygodniach oboje artyści nie schodzili z łam prasowych i stacji telewizyjnych skandując, podpisując, popierając i propagując poczynania Władimira Putina wobec Ukrainy, Europy i reszty świata. Ich postawę i determinację można porównać z uwielbieniem i oddaniem Führerowi III Rzeszy, jaką demonstrowała w czasie wojny znakomita śpiewaczka Elizabeth Schwarzkopf i wielki dyrygent Herbert von Karajan. Wówczas również nikt nie ośmielił się ich bojkotować. Dopiero wiele lat później przyszło wybaczenie.

Podczas telewizyjnej niedzieli z Trelińskim dużo mówiono o jego filmach, mniej o pracy w operze. Wynikało z tego – o czym wiemy – że należy on do reżyserów, którym nie udała się kariera w filmie, więc spróbowali szczęścia gdzie indziej.

Mariusz trafił najlepiej, bo pod skrzydła świetnego menagera teatralnego, wybitnego ministra kultury, a następnie dyrektora Opery Narodowej, który w swych licznych poczynaniach wydaje się nie popełniać błędów. Poza jednym: nieustannym kreowaniem i lansowaniem Trelińskiego.


Stąd w Warszawie niezwykle kosztowne, a artystycznie chybione i szybko spadające z afisza produkcje: Wyrywacza serc, Króla Rogera, Otella, Don Giovanniego, Damy pikowej, La Boheme, Orfeusza i Eurydyki, Turandot, Borysa Godunowa, Traviaty, Latającego Holendra i Manon Lescaut. Tylko w przypadku dwóch tytułów, nad reżyserską bezczelnością Trelińskiego góruje jakość pomysłu, klimat, dopracowanie detalu i jaki taki szacunek dla sensu dzieła. Są to Madama Butterfly i Andrea Chenier.

Autorem rozgłosu nad tym operowym szaleństwem i marnotrawstwem jest Waldemar Dąbrowski, którego – gdyby zechciał posłuchać – wzywałbym, przekonywał i prosił o opamiętanie, a przynajmniej powściągliwość i umiar. Te dwie jednoaktówki w MET to też jego sprawka. Od ponad stu lat Polacy marzyli, aby znalazła się tam Halka Moniuszki, a w naszym pokoleniu któraś z oper Pendereckiego, a nie Treliński ze swoim debiutem.

Tu i tam publikuje się sensację, że to pierwszy polski reżyser w historii Metropolitan. Otóż nie! W latach 1915-1920 reżyserem tego teatru był wybitny twórca filmowy i teatralny Ryszard Ordyński, który wystawił w MET między innymi Fausta i Złotego Kogucika.

Z Trelińskim do Nowego Jorku pojedzie Edyta Herbuś. Jako narzeczona reżysera często odgrywa w jego produkcjach różne nieistniejące postacie. Warszawskie kasjerki teatralne opowiadały, że widzowie często prosili o bilety na Traviatę z Herbuś myśląc, że to ona gra tytułową nierządnicę. Niedawno przeczytałem, że Herbuś wystąpiła w Salome reżyserowanej przez Trelińskiego w Pradze. Zawarto sugestie, że chodzi o rolę tytułową (!) oraz napisano, że Salome kazała ściąć głowę „swemu ukochanemu Janowi Chrzcicielowi”. Tą informacją powinien zająć się Watykan!

Panna Herbuś twierdziła kiedyś w prasie, że ma zamiar wystąpić w operze „MADAME Lescaut”. Uczyniła to zapewne w roztargnieniu. Podobnie ja, składam bombki z tymi wszystkimi podejrzanymi wiadomościami pod choinkę, aby się nie rozbiły, roznosząc nienajlepsze zapachy. Natomiast choinkę przystrajam serdecznymi życzeniami świątecznymi!

                                                                          Sławomir Pietras