Galeria
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Między Lwowem a Krakowem
Strona 2 z 2
Rozprawiamy o tym corocznie w gościnie u Ewy Wojtowicz, właścicielki dworku w Sękowej Woli, podczas kolejnych festiwali im. Adama Didura, które od ponad 20 lat organizuje dyrektor Domu Kultury w Sanoku Waldemar Szybiak. Nie ma drugiego takiego polskiego menagera, który funkcjonując na najdalszych rubieżach Rzeczpospolitej działa równie kompetentnie, skutecznie i konsekwentnie. W gronie uczestników festiwalu często analizujemy jego fenomen, patrząc na repertuarową atrakcyjność, umiejętności organizacyjne jego zespołu, wiązanie finansowego końca z końcem i zjednywanie najlepszych zespołów i solistów do bywania w Sanoku.
Mimo, że w naszych czasach między Lwowem a Krakowem postawiono granicę (i to Unii Europejskiej), Festiwal Didurowski stara się przypominać, czym zasłużyła się Europie sztuka operowa Lwowa i Krakowa w czasach, kiedy tej granicy nie było. Służą temu wizyty w Sanoku zespołów operowych obu miast. W tym roku wielkim sukcesem była prezentacja Mefistofelesa (bodaj najlepsza kreacja Didura)przywiezionego przez Operę Krakowską, ze świetnymi śpiewakami Wladymirem Pankivem, Katarzyną Oleś-Blachą, Wasylem Grocholskim, charyzmatycznym dyrygentem Tomaszem Tokarczykiem, urodziwym chórem i świetnie grającą orkiestrą.
Ciągle nie mogę się rozstać ze wspomnieniem festiwalowego recitalu Andrzeja Dobbera. Zaśpiewał szereg fragmentów swego repertuaru Verdiowksiego, utrwalonego na mistrzowskim nagraniu z orkiestrą Filharmonii Narodowej pod dyr. Antoniego Wita. Po raz kolejny udowodnił, dlaczego od lat znajduje się w czołówce światowych gwiazd operowych. Po wielu sezonach czekającej go jeszcze kariery, Polacy powinni zafundować mu taki sam festiwal, jak Didurowi uczynili to bieszczadcy rodacy pod kierunkiem Waldemara Szybiaka. Pod warunkiem wszakże, że częściej będzie śpiewał w Ojczyźnie. Powinien zadbać o to jego impresario Bogdan Waszkiewicz, bodaj ostatni, który skutecznie dba o zagraniczne kariery polskich śpiewaków.
Andrzejowi Dobberowi przy fortepianie towarzyszył Robert Morawski. To nie były akompaniamenty, ale muzyczne kreacje jednoosobowej, stylowej orkiestry operowej, a w utworach solowych i transkrypcjach próba bardzo dobrej pianistyki. Pomiędzy Lwowem a Krakowem takiego recitalu zapewne bardzo dawno nie było!
Sławomir Pietras
|
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |