Niech się święci Dzień Opery

Opublikowano: poniedziałek, 14, listopad 2022 07:26
Pietras Sławomir

Takie nastały czasy, że niemal codziennie przypada jakiś Międzynarodowy Dzień Czegoś. Na przykład 1 października Dzień Muzyki, który ostatnio przeszedł bez echa. Ale już 25 października Światowy Dzień Opery,  zbiegający się z rocznicą urodzin Georga Bizeta i Jana Straussa – syna (choć to operetki) i został wymyślony niedawno, bo obchodzony jest dopiero po raz czwarty. Drukowane  przesłanie ze Szczecina, akcja „Opera bliżej” (nie wiadomo dlaczego w poznańskich galeriach handlowych), a w Krakowie szereg spektakli i koncertów, tutaj wzbudzających szczere zainteresowanie. Wszystko to konkuruje z analogicznymi wydarzeniami związanymi np. ze światowym  dniem tabliczki mnożenia, zespołu Downa, zdrowia psychicznego, czy czyszczenia małżowin usznych oraz przypominanie, ile to z funduszy europejskich dostała Opera Narodowa i Opera Nova w Bydgoszczy.

 

Na tym kończę, aby ktoś nie pomyślał, że to jakieś żarty. Nie byłem nigdy zwolennikiem tworzenia programów artystycznych według kalendarza rocznic, czyichkolwiek urodzin lub zgonów, świąt państwowych lub wstrząsów politycznych. Jeszcze za Polski Ludowej oduczyła mnie tego niesławnej pamięci dyr. Izabela Bojkowska z Ministerstwa kultury i Sztuki, rozsyłając do podległych sobie instytucji wykaz świąt, wydarzeń i rocznic z zaleceniem obchodzenia ich w podległych sobie teatrach i filharmoniach.

 

Wobec powyższego zajmę się substancją artystyczną tegorocznego Dnia Opery, dając tym przykład moim młodszym kolegom , że dla nas święta opery powinny przebiegać przez wszystkie 365 dni w roku . Zmobilizowała mnie do tego nieoceniona TVP Kultura, działająca od niedawna pod kompetentnym i eleganckim kierownictwem Kaliny Cyz. Myślę tu o wyemitowaniu skomponowanej w latach 1968 – 1982 przez polskiego kompozytora  Andrzeja Czajkowskiego (nie mylić z Piotrem – Rosjaninem) operze Kupiec wenecki, opartej na komedii Wiliama Szekspira, której prapremiera odbyła się na Bregenzer Festspiele w roku 2013, a polskie wykonanie w rok później w Operze Narodowej. Była to jakże pozytywnie rozumiana koprodukcja Instytutu Adama Mickiewicza z Festiwalem w Bregencji, skąd wzięto mistrzowską reżyserię  Keitha Warnera, kierownictwo muzyczne Lionela Frienda, scenografię, choreografię, światła i niemal całą obsadę solistów festiwalowych, a tylko niektóre epizody, chóry, statystów i orkiestrę z Teatru Wielkiego w Warszawie. Przypomnienie tego dzieła w programie TVP Kultura niechaj będzie sugestią, że to egzemplum interesującej współczesnej polskiej twórczości operowej, powinno ponownie znaleźć się w repertuarze którejś z naszych scen.


Dokładnie w Światowym Dniu Opery pokazano również w TVP Kultura operę Giuseppe Verdiego Simon Boccanegra zrealizowaną w Operze w Zurychu przez znanego reżysera Andreasa Homoki, który dał spektakl udany reżysersko i scenograficznie, ale chybiony inscenizacyjnie, przenoszący intrygującą akcję z XIV w. w czasy współczesne, że niby taka ponadczasowa i ciągle aktualna. Tę niefortunność rekompensowała znakomita obsada solistów na czele z Christianem Gerhaherem (Simon), Christoferem Fischeserem (Fiesco), Otarem Jorjkia (Adorno), oraz Jennifer Rowley (Amelia). Dyrygował rozstający się właśnie z Zurychem Fabio Luisi, wybitny dyrygent włoski, ceniony na całym świecie.

 

Szkoda, że to  dzieło Verdiego jest prawie nieznane w Polsce, gdzie zamiast kreować ciągle nowy repertuar, gra się w kółko Toski, Traviaty, Fausty, Carmeny i Giselle, czcząc Dni Opery w galeriach handlowych lub w tzw. wersjach półkoncertowych, co jest czymś „ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra” – jak powiada ludowe porzekadło.

 

Panią dyr. Kalinę Cyz zachęcam do kolejnych emisji dzieł operowych w TVP Kultura, najlepiej z interesującymi komentarzami przed każdym spektaklem , takimi jako to czynił nieodżałowany Bogusław Kaczyński. Należy szukać jego następców w młodych pokoleniach. Ale zanim się znajdzie, gotów jestem przebrać się za młodego komentatora i wygłosić kilka takich słów wstępnych, jako że młodość w każdym czasie powinna się wyszumieć.

Tymczasem zamykam się w domowych pieleszach z obszernym egzemplarzem pamiętnika mojej ukochanej śpiewaczki Joanny Cortés, która przed dwoma laty umierając przedwcześnie pozostawiła swe zapiski swemu jedynemu, ukochanemu synowi Piotrowi. Ten wykazując się nadzwyczajnym talentem i skrupulatnością przepisał je i opracował, przysyłając mi kopię do wiadomości i oceny. Nie mogę oderwać się od ich treści i ciekawej formy w jakim napisała go ta wybitna śpiewaczka. I to jest mój najbardziej osobisty Dzień Opery.

 

Z tej okazji należy życzyć naszym teatrom przede wszystkim  środków finansowych na uczciwe płacenie  artystom, mądrych konceptów repertuarowych, wiernej publiczności, rozsądnych decydentów i rozciągania Dnia Opery na cały rok, łącznie ze świętami, wakacjami i transmisjami w Telewizji.

                                                                           Sławomir Pietras