Bel canto w Neapolu, Sanoku i Rawennie

Opublikowano: poniedziałek, 10, październik 2022 07:05
Pietras Sławomir

Obecnie coraz częściej w międzynarodowych obsadach obserwujemy powrót do respektowania specjalności wokalnych grup śpiewaków typowo mozartowskich, wykonawców dzieł romantycznych, artystów specjalizujących się w repertuarze niemieckim (Wagner, Ryszard Strauss) nie mówiąc już o interpretatorach muzyki współczesnej czy utworów epok przedklasycznych. Dzieje się tak w teatrach o wysokiej renomie, a nie – jak często u nas – gdzie wszyscy śpiewają wszystko z operą, operetką, musicalem i piosenkami włącznie. 

 

Na zakończenie stagione 2021/2022 w Neapolu zaprezentowano operę Vincenzo Belliniego Purytanie w wersji koncertowej. Jest to arcydzieło włoskiego bel canto szczególnie predysponowane do tego typu prezentacji, bo jego warstwa literacka stanowi tylko pretekst do brzmienia muzyki; pięknej, melodyjnej, zachwycającej wokalnie, dającej możliwość niesłychanych popisów solowych i zespołowych, jeśli tylko wykonanie obsadzone będzie prawidłowo. Tak właśnie było w Teatro di San Carlo na spektaklu w dniu 16 września 2022 roku, ostatnim z zaplanowanej serii, doskonałym wokalnie, zachwycającym muzycznie i porywającym interpretacyjnie.

 

Orkiestra i chór wystąpiły pod mistrzowską dyrekcją Giacomo Sagripanti oraz międzynarodową obsadą solistów, ale jakich solistów! Zachwycający hiszpański tenor Xabier Anduaga (Arturo), urodzony w San Sebastian w roku 1995, mający już za sobą debiuty na Festiwalach Rossiniego w Pesaro i Donizettiego w Bergamo, teatrach operowych Buenos Aires, Verony, Paryża, Petersburga, Wiednia, Budapesztu, Hamburga, Madrytu, Turynu i Pekinu. Natomiast przed sobą nowojorską Metropolitan (Napój miłosny), Theatre del Liceo w Barcelonie (Don PasqualeCosi fan tutte), a na innych, równie prestiżowych scenach Córkę pułku, Don Giovanniego Annę Bolenę. Proszę zapamiętać nazwisko tego pięknogłosego, urodziwego i trzymającego się konsekwentnie repertuaru bel canto tenora, który powinien jak najszybciej zachwycać nas w Polsce, zamiast wokalnych nieboszczyków typu Carreras i Bocelli, ciągle nachalnie zapowiadanych w reklamach telewizyjnych.

 

Najnowszą światowej renomy gwiazdą bel canto stała się amerykańska sopranistka Lisette Oropesa ze swymi kreacjami w Napoju miłosnymDon PasqualeCapuleti i MontecchiTurku w ItaliiCyruliku sewilskim Łucji z Lammermooru. Poza bel canto z równym powodzeniem śpiewa Uprowadzenie z serajuWesele FigaraHugenotówRoberta diabłaHamletaRigoletto, a nawet Traviatę. 


W neapolitańskich Purytanach byłaby bezkonkurencyjną Elwirą, gdyby nie ten hiszpański tenor ze swobodnie branym f-trzykreślnym, piękną barwą i bezbłędną techniką. Wiele dobrego można także powiedzieć o młodym włoskim soliście Davidzie Luciano w barytonowej partii Riccarda i jego nieco starszym rodaku Gianluka Buratto w basowej partii Giorgia.

 

Jakby przedłużeniem neapolitańskich belcantowskich doznań stała się inauguracja 31. już Festiwalu im. Adama Didura w Sanoku. Polska Opera Królewska zaprezentowała Galę Operową zatytułowaną „Gioacchino Rossini – Król Opery Komicznej”. Ten wielki mistrz włoskiego bel canto na skomponowanych 38 dzieł operowych stworzył tylko 14 oper komicznych, ale za to jakich! Warszawscy artyści królewscy zaprezentowali obszerne fragmenty Włoszki w AlgierzeKopciuszka Cyrulika sewilskiego. Już choćby tylko za te trzy arcydzieła należał się Rossiniemu ten tytuł, a o pozostałych jego operach komicznych starałem się ze sceny opowiedzieć festiwalowej publiczności, do której przemawiam już od lat trzydziestu, co sobie bardzo cenię.

 

Pod młodą utalentowaną batutą Karola Szwecha, ze świetnie grającą – również młodą – orkiestrą Opery Królewskiej śpiewali Justyna Stępień (sopran), Anna Radziejewska (mezzosopran), Jacek Szponarski (tenor) Witold Żołądkiewicz (baryton), Piotr Kędziora (baryton) i Paweł Michalczuk (bas). Ten ostatni stanowi odkrycie Festiwalu i dowód, że w najmłodszych pokoleniach ciągle rodzą się godni następcy Adama Didura (Mustafa z Włoszki…, Aria o plotce z Cyrulika…). Wspaniale zaprezentowała się znana mi dotychczas tylko z nagrań Anna Radziejewska sugerując, że operową primadonną może być również głos niski, a nie tylko różnej maści soprany.

 

Kontynuując peregrynacje po miejscach w których kultywuje się wokalne tradycje stylowego śpiewania dzieł operowych, zapraszam na listopadową edycję Festiwalu w Rawennie, w całości poświęconą repertuarowi mozartowskiemu. Łódzkiej agencji Grand Tour udało się zdobyć niewielką ilość biletów, o czym donoszę wszystkim, którzy chcieliby przeżyć Don Giovanniego Cosi fan tutte, w najlepszych obsadach, perfekcyjnym wykonaniu i – jak zawsze – doborowym towarzystwie wybitnych polskich melomanów.

                                                                 Sławomir Pietras