Ślad po Joannie Cortés

Opublikowano: poniedziałek, 05, wrzesień 2022 06:32
Pietras Sławomir

Od wielu lat śledzę losy potomstwa współpracujących ze mną artystów. Ale głównie tych, które zarażone domową atmosferą, częstym bywaniem z rodzicami na próbach i spektaklach, wreszcie wcześnie wykrywających własne powołanie i możliwości, postanawiają też zostać artystami. Ich droga do kariery mimo to wcale nie zostaje usłana różami. Nadmierny krytycyzm rodzicieli, częste ironiczne niedowierzanie środowiska, następnie ciągłe podejrzewanie o nepotyzm, protekcję i wspomagającą magię nazwiska – oto tylko niektóre problemy, z którymi przez lata muszą się zmagać. W swej przeciążonej teatraliami wyobraźni stworzyłem sobie wirtualny klub dzieci artystów, którym kiedyś w czymś zawodowo pomogłem, pomagam lub będę pomagał, gdy tylko zajdzie taka potrzeba. 

 

Przed kilkoma dniami zadzwonił do mnie Piotr, syn zmarłej przed dwoma laty gwiazdy operowej Cortés. Obecnie to trzydziestokilkuletni, urodziwy mężczyzna, którego ojcem jest nieżyjący już meksykański dyrygent Victor Cortés, babką – Hanna Piliczowa teoretyk, pedagog, dziekan Akademii Muzycznej w Warszawie, dziadkiem – Ludwik Mika, wieloletni czołowy tenor Opery Wrocławskiej, a prababką (!) Wanda Ruśkiewiczowa, wybitna pianistka i korepetytorka, w której przed wojną kochał się Kiepura, a po wojnie Sygietyński.

 

Kiedy stałem obok Piotra nad grobem Matki przyrzekłem, że nie opuszczę go w potrzebie zwłaszcza, że dźwiga na sobie tak kolosalną spuściznę rodzinnej przeszłości. Jako absolwent reżyserii na Akademii Filmu i Telewizji w Warszawie postanowił z materiałów, dokonań i pozostawionych zapisów swej wybitnej Matki napisać książkę i zrealizować własny scenariusz dokumentalnego filmu o karierze operowej Joanny Cortés, najpierw na tle barwnych i skomplikowanych stosunków rodzinnych, a potem wspaniałych ról na scenach Łodzi, Wrocławia, Warszawy i Poznania. A jest co pokazywać i o czym pisać, gdy się miało w repertuarze operową Tatianę, Królową Elżbietę, Małgorzatę, Roksanę, Abigail, Madama Butterfly, Toskę , Halkę, Matkę Joannę, Santuzzę, Mądrą, Lady Makbeth, Elektrę, Carmen i wiele innych kreacji, a jest ich w sumie kilkadziesiąt. 


Przedsięwzięcie to może stać się trampoliną dla działań Piotra w dziedzinie promocji i popularyzacji gatunku operowego. Ochraniając od zapomnienia dorobek oraz niezwykłą biografię przedwcześnie zmarłej Matki, kreśląc ciekawe sylwetki swych operowych przodków i ich otoczenia, wreszcie przywołując wspomnienie polskiego życia operowego XX i XXI wieku z jego atmosferą, wydarzeniami i postaciami wśród których żyło się od dzieciństwa – to zadanie fascynujące i warte podjęcia.

 

Jako honorowy obywatel Miasta Stołecznego Warszawy otrzymałem wiadomość o istnieniu stypendiów artystycznych przyznawanych przez Prezydenta Warszawy. Jest nim – jak wszystkim wiadomo – Rafał Trzaskowski, jedyny syn Andrzeja Trzaskowskiego, nieżyjącego już wybitnego kompozytora, pianisty, dyrygenta i pioniera Jazzu, jednej z najważniejszych postaci polskiej muzyki rozrywkowej.

 

Jako potomka tego wspaniałego artysty, zapraszam Pana Prezydenta do mojego wirtualnego klubu dzieci artystów, politykowi któremu w jego bogatej działalności publicznej nie trzeba – póki co – w czymś pomagać (no, może poza głosowaniami!), ale który jako szafarz artystycznych stypendiów może wesprzeć inicjatywę Piotra Cortésa i tym samym przyczynić się do utrwalenia wielu istotnych zdarzeń z polskiego życia operowego, a zwłaszcza Warszawy, z której wywodzą się przodkowie naszego rekomendowanego syna wybitnej śpiewaczki.

 

Zwracam się do Pana Prezydenta z prośbą o przyznanie stypendium artystycznego Piotrowi Cortésowi na napisanie książki i nakręcenie filmu o Joannie Cortés, artystce niezwykłej, obdarzonej charyzmą, pięknym głosem, urodą i porywającym talentem scenicznym.                                                  

                                                                                  Sławomir Pietras

 

P.s. Mam jeszcze jedną rekomendację, tym razem musicalową. Odbyła się właśnie w Teatrze Muzycznym w Poznaniu prapremiera musicalu Irena. Kto się nie dostał na premierową widownię, niechże – podobnie jak ja po powrocie z Festiwalu w Salzburgu – trafi na następne spektakle. Uważam , że warto zobaczyć sceniczną opowieść o niezapomnianej Irenie Sendlerowej – Sprawiedliwej Wśród Narodów Świata – zrealizowanej w koprodukcji z partnerami amerykańskimi na scenie, która powoli ale konsekwentnie przygotowuje się do otwarcia nowego gmachu, będącego wkrótce w Poznaniu największą widownią musicalową w Polsce.