Przegląd nowości

Misterium operowe

Opublikowano: wtorek, 26, lipiec 2022 19:21

Pełne niejasnych znaków, ruchów, symboli jest przedstawienie Hiob Krzesimira Dębskiego w Polskiej Operze Królewskiej, które można obejrzeć w Teatrze Stanisławowskim w warszawskich Łazienkach. Chodzi o zaprezentowanie postaci i losu Hioba, biblijnego bohatera, o którym się mówi, że był dobry i sprawiedliwy, a spotkała go kara, jak dla zatwardziałego grzesznika.

 

Hiob 10

 

Pozorna sprzeczność tej historii, w której padają m.in. słowa, że niewinnych się nie karze, wymaga bardzo starannego umotywowania, co starał się uczynić w swoim dramacie Karol Wojtyła, następnie rzecz opracował (z pewnymi sugestiami Ryszarda Peryta) kompozytor Krzesimir Dębski, a później jeszcze sprawę obudował własną wyobraźnią reżyser Tomasz Cyz.

 

Hiob 11

 

Zapewne nie wszystko w tej inscenizacji pasuje do zilustrowania tej dosyć skomplikowanej logicznie i etycznie historii, w której Bóg zsyła karę na niewinnego, aby go wypróbować. Autorzy widowiska podsuwają widzom rozmaite tropy, np. każą występującym członkom chóru, a więc społeczności Ziemi Us, reagować na określone wiadomości epileptycznymi drgawkami, chwiać się tanecznie, biegać bezładnie, padać bezwładnie. Wprowadzają rozmaite postacie uzupełniające dramat Wojtyły, np. chłopca z tornistrem, osobistości w sędziowskich togach wyrastające ponad głowy pozostałych, ciemne okulary dla choreutów, niewiastę (żonę) z niemowlęciem itd.


Wszystko jednak dzieje się po to, by stworzyć podłoże dla postaci epickich, które są zarazem celebransami religijnego misterium. Takimi są Prologos/Epilogos w dobrym wykonaniu Pawła Michalczyka, a zwłaszcza prorok Elihu, sugestywnie przedstawiony przez Jakuba Borowczyka.

 

Hiob 12

 

Starotestamentowa, a więc Żydowska przypowieść o nieszczęśliwym Hiobie, któremu kara surowego Boga nie odebrała wiary, choć stracił siedmiu synów i trzy córki oraz cały pokaźny majątek, wiedzie nas ku bliższym nam czasom Chrześcijaństwa. Po ceremonii chrztu i wieści o pojawieniu się Mesjasza, czyli w okolicznościach Nowego Testamentu i krwawej ofiary zmywającej grzechy, następuje sprawiedliwe rozsądzenie dla wspólnoty i także dla Hioba.

 

Hiob 13

 

Opera, która w sposób niejako filmowy wprowadza nas na początku w uwspółcześnione realia przenosi akcję, podobnie jak np. w Mistrzu i Małgorzacie Bułhakowa, w czasy starożytne, czy wręcz mityczne, by podkreślić uniwersalność wymowy tej historii. Autor dramatu o Hiobie sam będąc mistykiem posługiwał się później sformułowaniem, iż Żydzi są „starszymi braćmi w wierze”, co zaczerpnął od romantycznego filozofa Andrzeja Towiańskiego, tego samego, który miał silny wpływ na Adama Mickiewicza. Stworzony przez Karola Wojtyłę utwór jest właśnie egzemplifikacją tego poglądu. Przebieg misterium odbywającego się na scenie też stoi gdzieś w połowie drogi pomiędzy obrządkiem synagogalnym i katolickim.


Być może również zawiera niewielką ścieżkę w kierunku Islamu, gdy jedna z członkiń zgromadzenia rozpoczyna mistyczny taniec Derwiszów. Do pełnej łączności z wątkami monoteistycznymi brakuje jeszcze tylko wyraźniejszych odniesień do Buddyzmu. Chyba, że pełne monotonnych powtórzeń partie chóralne uznamy za skrzyżowanie litanii i mantry.

 

Hiob 14

 

Muzyka Krzesimira Dębskiego miejscami, np., w Uwerturze, nawiązuje do stylu gershwinowsko-bernsteinowskiego, niektóre songi czy arie swą prostą, niewyszukaną melodią przywodzą na myśl piosenki z filmu Ogniem i mieczem, są też partie wyraźnie stylizowane na muzykę barokową, choćby przez dobór instrumentów – flet, obój i basso continuo.

 

Hiob 15.

 

Całością bardzo sprawnie dyryguje Tadeusz Karolak, zaś niekwestionowaną gwiazdą w spektaklu jest odtwórca roli Hioba Adam Kruszewski. Jego kompetencje aktorskie i wokalne są znakomite od początku do końca. Jedną z najsłabiej obmyślonych ról natomiast kreuje artysta, który kilka razy, ale bez specjalnego zaznaczenia, zmienia swoją przynależność, jest najpierw Strąconym, potem Pastuchem, Juhasem, Sługą i Baldadem. Wszystko wypada źle, głosowo, charakterologicznie, nawet kostiumowo. Przedstawienie ma dwa akty, pierwszy prawie realistyczny, drugi mistyczny. Tutaj nie mamy wątpliwości co do zmiany charakteru działań scenicznych, co jest zasługą scenografki Natalii Kitamikado.

                                                                Joanna Tumiłowicz