Przegląd nowości

Ideologia kontra ludzie

Opublikowano: poniedziałek, 11, lipiec 2022 21:35

Muzyki w tym spektaklu jest dużo, trochę byle jakiej, rytmicznej, głośnej, ale na szczęście nie ekstremalnie. W finale dwójka artystów, profesjonalny i amator śpiewają w duecie przebój Już nigdy z repertuaru Sławy Przybylskiej. Czy to ma jakiś związek z tematem sztuki Orlando. Biografie? Chyba tylko taki, że są tu różne wspomnienia zabarwione nostalgią za czasami, które odeszły.

 

Orlando 1

 

Nawet jeśli słusznie, to i tak żal. Czołowemu recenzentowi AICT Tomaszowi Miłkowskiemu podoba się, że Teatr Powszechny zaangażował multum naturszczyków z grupy w skrócie nazywanej „queer”, co powszechnie oznacza „dziwny, osobliwy” i jest używane do opisywania społeczności LGBTQ+ i jej członków. A więc spektakl wchodzący w aktualną młóckę medialno-polityczną. Skąd tutaj Orlando? Tomasz Miłkowski znający całą literaturę światową, pisze że z powieści Wirginii Woolf z 1928 roku, o 16-letnim chłopcu z brytyjskiego dworu i o płynności granic między mężczyzną a kobietą.

 

Orlando 2

 

To w sam raz temat dla niektórych posłów i prezesów, choć przypuszczam, że żaden z nich na sztukę nie przyjdzie. A jest przygotowany dla nich solidny katalog postulatów o charakterze społecznym, m.in. – nigdy nie głosuj w wyborach na homofobów. Ja skupię się jednak na elementach wizualnych, głównie plastycznych. To wszystko zasługa biorącej udział w przedstawieniu znanej artystki-rzeźbiarki Katarzyny Kozyry, która odpowiada też za scenografię. Jej elementami stały się m.in. takie akcesoria jak np. powiększony narząd męski z rzeźby Michała Anioła Dawid, czy również przeskalowane fragmenty lalek, kobiecych piersi, torsy, wreszcie prawie naturalnej wielkości słynna głowa posągu z Wyspy Wielkanocnej.


Kiedy kamera pokazuje na ekranie widok z sufitu sceny teatru mamy jakby aluzję do pamiętnego dzieła Kozyry Święto wiosny z muzyką Igora Strawińskiego. Reżyserka Agnieszka Błońska (heteroseksualna, jak przyznaje przez mikrofon) z pomocą dramaturżki Olgi Byrskiej wprowadziły też do spektaklu popularny w dzisiejszym teatrze greps, który można nazwać przyglądaniem się sobie (a może ćwiczeniem cierpliwości widzów?).

 

Orlando 3

 

To jest pochodna happeningu Mariny Abramowić, głośnej happenerki i performerki, która na takim milczącym przyglądaniu się różnym ludziom zrobiła karierę. Może być to również pochodna prowokacyjnej kompozycji Johna Cage’a 4’33, która jest po prostu czterema minutami i 33 sekundami ciszy przy fortepianie. Tutaj fortepianu nie ma, cały dźwięk leci z taśmy (z wyjątkiem solowych improwizacji Arkadiusza Brykalskiego), zaś wyboru kawałków muzycznych dokonały właśnie queerowe osoby Karolina Kędziora vel Wyrodna, Pepe Le Puke, Lulla La Polaca.

 

Orlando 4

 

Zatem przedstawienie jest raczej publicystyczne, przyczynkarskie, zaś główną jego wartością staje się komentarz zawarty na stronie internetowej: Na pięć miesięcy przed inwazją na Ukrainę Władimir Putin twierdził, że transpłciowość to „prawie zbrodnia przeciwko ludzkości”, na Węgrzech obowiązuje zakaz „homoseksualnej propagandy”, a w Polsce – „strefy wolne od LGBT”. Oraz informacja na zakończenie przedstawienia: Spektakl dedykowany Joannie Wichowskiej”. O tej artystce zmarłej w marcu tego roku, teoretyczce teatru, aktorce czytamy: Nigdy nie ulegała pokusom taniej kariery i z zasady obalała tabu, zawsze stała po stronie słabszych, wykluczonych, walczyła o prawa kobiet i osób LGBT+ oraz mniejszości etnicznych.

 

                                                                            Joanna Tumiłowicz