Przegląd nowości

„West Side Story” Bernsteina w Opéra du Rhin w Strasburgu

Opublikowano: poniedziałek, 13, czerwiec 2022 22:13

Już sam tytuł West Side Story przywołuje magiczne wieczory spędzone na Broadwayu, ale przecież nie można zapominać, że zaraz po prapremierze tego dzieła w nowojorskim Winter Garden Theatre (26 września 1957) mało kto wierzył w jego sukces. Przecież zaraz po zakończeniu drugiej wojny światowej publiczność szukała w hollywoodzkich produkcjach optymistycznego i pozbawionego kompleksów odbicia swojego „american dream”.

 

West Side Story 1

 

Wydawało się zatem, że trudno ją było porwać przywołującą problemy społeczne Nowego Jorku, tragicznie się kończącą i w dodatku pozbawioną popularnych gwiazd komedią muzyczną. Talent i upór czterech twórców rzeczonego music-hallu doprowadził wszakże do jego światowego triumfu i zapewnił mu już stałe miejsce w kulturze popularnej. Inicjatorem całego przedsięwzięcia był choreograf, reżyser i tancerz Jerome Robbins, który już w roku 1949 zaproponował Leonardowi Bernsteinowi i tekściarzowi Arthurowi Laurentsowi napisanie komedii muzycznej, która byłaby współczesną wersją „Romea i Julii”. Do pracy nad ich projektem dołączył kompozytor i autor tekstów Stephen Sondheim, a rezultat ich współpracy przekroczył najśmielsze oczekiwania.


Dość wspomnieć, że zaledwie na przestrzeni dwóch lat od wspomnianej prapremiery spektakl został wystawiony aż 732 razy. Oczywiście do jego światowej popularności przyczyniła się również zrealizowana w 1961 roku przez Roberta Wise’a wersja filmowa, bliska oryginałowi, choć jednak wprowadzająca parę istotnych zmian. Warto jeszcze przy okazji wspomnieć o zeszłorocznym remake’u Stephena Spielberga, który podjął śmiałą decyzję zastąpienia choreografii Robinsa stworzoną specjalnie do nowego filmu choreografią Justina Pecka.

 

West Side Story 2

 

 

W dodatku oryginalne sceny mówione zostały przy tej okazji powtórnie zredagowane przez współczesnego dramaturga Tony Kushnera, kładącego większy nacisk na rasistowskie podłoże konfliktu dwóch klanów i wprowadzającego hiszpańskojęzyczne dialogi. Jeszcze dalej posunął się Barrie Kosky, reżyser (we współpracy z Otto Pichlerem) spektaklu prezentowanego teraz na scenie Opéra national du Rhin w Strasburgu, przygotowanego pierwotnie dla berlińskiej Komische Oper.

 

West Side Story 3

 

Otóż ten australijski reżyser wyprowadza swą wizję music-hallu Bernsteina ze stwierdzenia, że fenomen rywalizacji zwalczających się gangów ma wciąż wymiar jak najbardziej współczesny i stanowi niezwykle poważny problem w większości większych miast. To właśnie dlatego jego inscenizacja pozbawiona jest nowojorskich realiów i wymyka się wszelkim geograficznym kontekstom. Akcja rozgrywa się tutaj w bliżej niesprecyzowanej metropolii dwudziestego pierwszego wieku, w niemalże pustej, ciemnej przestrzeni, na obrotowej, praktycznie pozbawionej rekwizytów scenie.

 


 

Po jej obu stronach wznoszą się jedynie często wykorzystywane przez protagonistów drabiny, a w epizodzie balu pojawiają się w centrum sceny jeszcze metalowe schodki. Owa pusta scena i obecność na niej postaci o niezwykle ekspresyjnej fizyczności, w połączeniu z równie ekspresyjną i fenomenalnie prowadzoną przez Franka Evina reżyserią świateł, nadaje całemu obrazowi przejmującej intensywności. Kreuje też klimat nostalgii, samotności oraz stale obecnego zagrożenia. Na początku przedstawienia widzowie słyszą nie wiadomo skąd dochodzące uderzenia, które po podniesieniu kurtyny okazują się być odgłosami odbijanej przez jednego z chłopców piłki.

 

West Side Story 4

 

Co istotne, Kosky nie unika dosadnego przypominania o brutalności członków gangów, aranżując sceny przemocy i zbiorowego gwałtu. Nie chodzi tutaj jednak o szokowanie czy epatowanie publiczności, lecz o wierne oddanie twardych realiów pewnej rzeczywistości. Oprócz głównego tematu niemożliwej do spełnienia miłości reżyser eksponuje też takie wątki jak potrzeba poczucia bezpieczeństwa, strach przed innymi i przed odmiennością, a także pragnienie posiadania własnego niezagrożonego terytorium.

 

West Side Story 5

 

 

Oczywiście cały tekst jest podawany w języku angielskim, ale nawet w tej materii reżyser postawił placówce w Strasburgu konkretny warunek. Otóż zależało mu na skompletowaniu obsady wykonawczej, której członkowie nie naśladują amerykańskiego akcentu, lecz zachowują specyfikę wymowy języka angielskiego z krajów ich pochodzenia. Dzięki kostiumom Thibauta Welchlina wygląd wszystkich uczestników wywołuje nieodparte wrażenie jakby operowa scena została tym razem opanowana przez jakieś młodzieżowe bandy z miejskich przedmieść. 


 

Mogłoby też na to wskazywać zachowanie tych młodych ludzi, ich sposób poruszania się, gesty, zachodzące pomiędzy nimi relacje. W rzeczywistości mamy tu do czynienia z nieprzeciętnie utalentowanymi i fantastycznie wykształconymi młodymi artystami, z których każdy jest jednocześnie nietuzinkowym aktorem, wokalistą i tancerzem. Ich rzadko spotykana umiejętność budowania dramaturgii tej kultowej już historii, energia i niebywałe zaangażowanie w każdej chwili trwania spektaklu wzbudzają najwyższy podziw i wywołują często manifestowany entuzjazm zachwyconej publiczności.

 

West Side Story 6

 

 

Dotyczy to zarówno występów solowych, jak i epizodów zbiorowych. Szesnaście „numerów”, z jakich składa się omawiany music-hall, daje okazję każdemu z uczestników tej artystycznej przygody do zaprezentowania się z jak najlepszej strony. Wykształcony w zakresie komedii muzycznej na Uniwersytecie w Cincinnati tenor Mike Schwitter, świetnie znany widzom spektakli na Broadwayu, ujmuje już od pierwszych minut w roli Tony’ego pięknie prowadzonym głosem, zjawiskowym piano w górze skali i ekspresyjnym prowadzeniem frazy.

 

 

West Side Story 7

 

Jego śpiew od razu przykuwa uwagę, a duety ze sceniczną Marią („Tonight”, „One Hand, One Heart” czy „Somewhere”) stają się źródłem szczerego wzruszenia. W ową Marię wciela się pochodząca z Nowej Zelandii, a wykształcona w Guildhall School sopranistka Madison Nonoa, o krystalicznie i zarazem zmysłowo brzmiącym głosie, a także naturalnej i spontanicznej grze aktorskiej, skutecznie poruszającej serca widzów.

 


 

Innego typu - bo nieokiełznane - ale równie sugestywne aktorstwo prezentuje Amber Kennedy, użyczająca swego wspaniałego mezzosopranu postaci Anity, a obok niej żywiołowością gry scenicznej porywa obsadzony w roli Riffa Bart Aerts, artysta pochodzący z belgijskiej Antwerpii. W niczym nie ustępuje im też wcielająca się w Rosalię Włoszka Valentina Del Regno. Ponadto swoją sceniczną obecność zajmująco zaznaczają aktorzy Dominique Grylla (Doc), Flavien Reppert (porucznik Schrank) i Logan Person (oficer Krupke).

 

West Side Story 8

 

 

Należy jednak zaznaczyć, że tak naprawdę to dosłownie każdy z licznych wykonawców, również w gronie artystów obsadzonych w drugoplanowych rolach, zasługuje tutaj na słowa uznania. Na czele bezbłędnie się odnajdującej w stylu komedii muzycznej Orkiestry Symfonicznej Miluzy stoi amerykański dyrygent David Charles Abell, były uczeń i współpracownik Leonarda Bernsteina, który w 1985 roku był nawet odpowiedzialny za przygotowanie partytury West Side Story do sesji nagraniowych.

 

West Side Story 9

 

Trudno się zatem dziwić, że pod jego batutą słynny music-hall Bernsteina brzmi w możliwie najwierniejszej zamiarom kompozytora formie. Rosnąca w miarę upływu czasu w tej realizacji intensywność emocjonalnych doznań znajduje swoje apogeum w tragicznym finale, który niejednemu zasiadającemu na widowni Opery w Strasburgu widzowi wyciska łzy z oczu. Świadczy to wymownie o tym, że decyzja dyrekcji tej placówki, dotycząca zakończenia sezonu pozycją tak mocno i bezpośrednio przemawiającą do odbiorców reprezentujących różne kategorie wiekowe i społeczne, okazuje się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę.

                                                                                Leszek Bernat