Przegląd nowości

Gogolewski we wspomnieniach Jandy

Opublikowano: poniedziałek, 13, czerwiec 2022 08:06

Długie i barwne życie Ignacego Gogolewskiego i równie długa, bogata kariera teatralna tego ze wszech miar wielkiego polskiego aktora, to tematy do rozlicznych dywagacji, wspomnień, laudacji, rozpraw publicystycznych, a przede wszystkim przyszłej opasłej książkowej biografii na tle dziejów polskiego teatru drugiej połowy XX wieku.

 

Nie tylko, bo tak oto opowiada Krystyna Janda: „Na początku działalności Teatru Polonia, kiedy szykowałam się do kolejnej pracy reżyserskiej, zadzwoniłam z duszą na ramieniu: – Panie Ignacy, czy przyjąłby pan rolę Ciaputkiewicza w Grubych rybach? Odpowiedział bez namysłu – z radością pani Krystyno i będzie to dla mnie zaszczyt. Nie mogłam uwierzyć szczęściu”.

 

Było to w czerwcu 2008 roku, a więc już w następnym stuleciu, po zagraniu dokładnie 30 ról teatralnych, 33 filmowych, 10 serialowych, tylko 8 telewizyjnych (w tym Kordian, Mazepa, Bracia Karamazow, Molier, Operetka), nie mówiąc już o reżyseriach teatralnych (15), telewizyjnych (11), dubbingach (13) oraz dwukrotnym dyrektorowaniu teatrami w Katowicach i Lublinie, prezesowaniu ZASP -u, oraz przewodniczeniu Kapitule Członków Zasłużonych ZASP. Za czasów prezesury Olgierda Łukaszewicza miałem częściej do czynienia z tym charyzmatycznym Nestorem, kierując Fundacją Artystów Weteranów Scen Polskich. Jego uwagi, diagnozy, rady i opinie o które często zabiegałem, zawsze były dla mnie zaszczycające, a jednocześnie jakże kompetentne, głęboko przemyślane i stanowcze. Szkoda, że tak się potoczyło, iż Gogolewski prezesował ZASP-em zbyt krótko, a potem Olgierda Łukaszewicza zniechęcono do dalszego pełnienia tej godności. Zapewne dziś Związek Artystów Scen Polskich znajdowałby się w innym miejscu.

 

Ignacy Gogolewski po zakończeniu swej długiej drogi teatralnej związał się na aż 14 sezonów ze scenami Krystyny Jandy, która tak to wspomina: „ Grał, robił kolejne kongenialne role w 32 omdleniach, ale był z nami także na co dzień, na wszystkich premierach, próbach generalnych, jubileuszach, śledzikach, jajeczkach, urodzinach, imieninach i zawsze kiedy cieszyliśmy się jakimś sukcesem lub rocznicą. Ale był także w naszych trudnych chwilach, z poradą, zastanowieniem, ratunkiem w chwilach trudnych, stał przy nas murem ofiarowując swoje doświadczenie, autorytet, wielkość…


 

Kiedyś siedziałam jak zwykle w kulisie czekając na swoje wyjście i po raz setny bodaj widziałam, jak przechodzi przez scenę w Niedźwiedziu Czechowa, patrzyłam jak zwykle z zachwytem i jak zwykle myślałam, ile można zagrać w jednym przejściu – … pomyślałam wtedy – jest to najgenialniejsze przejście przez scenę w historii Polskiego Teatru. Nigdy też nie zapomnimy dnia, kiedy narażając się na poważne konsekwencje zdrowotne wyszedł na własne żądanie ze szpitala, aby zagrać zaplanowane u nas spektakle”.

 

Do końca grał obok Jandy i Stuhra swą olbrzymią rolę w 33 omdleniach, mimo poważnych dolegliwości sercowych. Aby monitorować pracę tego organu założono mu holter. Po kilku dniach lekarz obejrzał wykresy potwierdzające fatalny stan, ale zadał następujące pytanie: Dlaczego pańskie serce w ostatnich dniach dosłownie wariowało, natomiast tylko między godz. 17, a 21 wyniki są codziennie świetne? – A bo ja w tym czasie w Teatrze Polonia byłem na scenie! – wyznał szczerze Ignacy Gogolewski.

 

I jeszcze raz oddaję głos Krystynie Jandzie, aby te jej bezcenne wspomnienia wygłoszone nad trumną ocalić od zapomnienia: 

„Pewnego dnia siedzieliśmy w naszym teatralnym bufecie, patrzyłam na Ignacego i stanęły mi przed oczami Jego wielkie role, razem z ukochaną w telewizyjnych Braciach Karamazow, kiedy to się w nim zakochałam i w jego głosie i nagle z głupia frant zapytałam: Ignacy! Jaki ty byłeś piękny! Nie żałujesz?! Zaczął się śmiać i powiedział – urody? Czy żałuję urody? Nie! Żałuję wielu rzeczy w życiu, wiele rzeczy zrobiłbym inaczej, postąpił inaczej, żałuję kilku ról … ale nigdy urody! a romantyzm nie opuszcza mnie do dziś. Tak szczerze i radośnie się z nami śmiał. …

 

Dorobek artystyczny Ignacego Gogolewskiego będzie przytaczany, wymieniany wielokrotnie, nigdy dość… Oprócz szacunku który zawsze miałam, wszyscy mieliśmy w Fundacji w naszych Teatrach do Ignacego oprócz wielkiej wdzięczności za jego przyjaźń i dawanie nam nieustannie przykładu lojalności, etyki, miłości do sceny, pracy i ludzi, oprócz obserwowania przez ostatnie lata Jego zmagań z niedoskonałym w Jego ocenie, coraz częściej nieposłusznym ciałem, nogami, gestem, oprócz podziwiania go każdego wieczoru na scenie i świadomości, że oto stoi przy nas jeden z największych w historii… Ignacy, zrobiłeś w życiu tak wiele, dałeś ludziom, widzom tak wiele. Odpoczywaj w pełni zasłużonym spokoju”. 

                                                               Sławomir Pietras