Przegląd nowości

Romansowy geometra

Opublikowano: sobota, 21, maj 2022 18:24

Gdyby reżyser Franciszek Szumiński zatytułował swoje przedstawienie w powyższy sposób i nawet dopisał, że spektakl oparty jest na kanwie Zamku Franza Kafki, może zainteresowałby więcej odbiorców. Jednak w obecnym stanie spektakl, który dobrze się zaczyna i nawet początkowo trzyma w napięciu, bo tutaj po kafkowsku absurd goni absurd, został niemiłosiernie rozciągnięty.

 

Zamek 1

 

W drugiej części po przerwie już nie jest absurdalnie, ale po prostu nudnie. Sceny oczekiwania na jakieś rozwiązanie przeciągane są w nieskończoność, bohater kilka razy zdejmuje spodnie i zaraz je zakłada, rozmowy z kobietami prowadzi w łóżku, myje się potem w misce, co zaczynają naśladować też inni bohaterowie. Nauczyciel w osobie Łukasza Lewandowskiego, w trakcie toalety z rozpaczy niszczy sztuczną łysinę i pokazuje, że ma jeszcze całkiem dobre włosy. Prawdziwym bohaterem jest jednak K. – Modest Ruciński.


Doskonale odgrywa przemianę z energicznego, lekko brutalnego i znającego swoją wartość geometry, w rozkojarzonego kochanka, a wreszcie ślamazarnego ciamajdę, którego wszyscy mają za nic. Tę metamorfozę można jednak było przeprowadzić krócej i zredukować przedstawienie do jednego kawałka. Kafka podawany w ciągnącym się, kleistym sosie staje się swoim przeciwieństwem. Wybuchy wściekłości, krzyki, wymierzane policzki, popychania, walenie szpicrutą w szkolne ławki, choć są teatralnie wyzyskane, jednak nie służą konkretnej sprawie. 

 

Zamek 2

 

Lepiej jest ze scenografią Julii Basisty i projekcjami Stanisława Zaleskiego. Tutaj nastrój mrocznego absurdu budują określone rekwizyty (nawet staroświeckie krzesło-laska), meble, działania sceniczne, wreszcie kamery. Bardzo udane jest tworzenie drugiej, alternatywnej sceny za przezroczystą ścianką salonu czy oberży. Świetnym pomysłem dramaturgicznym (dramaturg Jan Romanowski) wydaje się być wkroczenie na scenę nieco upiornych pracowników zaplecza, kórzy bez słowa przesuwają, wynoszą, wnoszą.

 

Zamek 3

 

Szkoda, że owe „duchy” pojawiają się tylko raz, a potem porządki muszą robić sami aktorzy, co już nie czyni takiego wrażenia. W projekcjach na przyciemnionych ścianach udanym chwytem jest przetworzenie obrazu w trochę nierzeczywistą „kaszkę”, ale zwykłe multiplikowanie tego co jest realnie na scenie staje się w końcu zbyt monotonne. Gdy w końcowym monologu niejakiego Bürgela autor projekcji dodaje do wystroju wnętrza intrygujący profil Henryka Niebudka, miałam już dość. 


Wydaje się, że panie występujące w przedstawieniu zostały sprowadzone do „funkcji użytkowych”. Świetna Małgorzata Różniatowska pasuje do roli pyskatej, obcesowej oberżystki. Ponętna Frieda – Lidia Pronobis całuje jak w amerykańskim melodramacie klasy B. Do jakiej klasy przypisać scenę w seraju, w którym Agnieszka Roszkowska wykonuje taniec brzucha z tureckiego serialu?

 

Zamek 4

 

Na to pytanie mógłby ewentualnie odpowiedzieć sam Kafka. Jest tutaj również wyjątkowo rytmiczna muzyka, bo na resztę spektaklu Marcin Nenko, kontrabasista z dyplomem socjologa, przygotował tylko narastające szumy, czy to z głośników, czy z autentycznej teatralnej „maszyny wiatrowej”. Kafkowski Zamek był w sumie przedstawieniem połowicznie udanym, szkoda tylko, że ta jego lepsza połowa była na początku, a nie na końcu, co zbyt mocno rzucało wrażenie na całość.


Pewien wpływ na percepcję spektaklu miała natomiast skromna wystawa bardzo starannie wykonanych rysunków krakowskiego profesora Grzegorza Sztwiertni, przedstawiająca  projekty rozmaitych przedmiotów czy urządzeń skażonych destrukcyjną wyobraźnią ich twórcy. Czyli Kafka na papierze. „Każdy obiekt jest modelem mentalnego mechanizmu o pozorach jakiegoś rzeczywistego i celowego działania”–  napisał autor.

 

Zamek 5

 

Wystawa jest komentarzem do wydarzenia teatralnego jako „nieuchronność katastrofy” i ma dobry tytuł – Zło rzeczy, który jest  w konflikcie ze Stanem rzeczy– aktualną wystawą w Muzeum Narodowym w Warszawie. Sztwiertnia, jako artysta ma za złe transformacji z początku lat 90. w Polsce, że odtrąciła jakoby  bezdomnych, obcych i upośledzonych. Tutaj też nie byłoby zapewne miejsca dla Kafki. Wystawa prezentowana jest we Foyer przy Małej Scenie (IV piętro) Teatru Dramatycznego.

                                                                             Joanna Tumiłowicz