Przegląd nowości

Wszystkie punkty programu prowadzą do Maliszewskiego

Opublikowano: wtorek, 10, maj 2022 17:57

Również dyrygent i orkiestra najwięcej uwagi poświęcili i starań włożyli w przygotowanie drugiej części sobotniego koncertu Filharmonii Krakowskiej, którą wypełniła forma o potężnym zakroju jaką jest I Symfonia g-moll op. 8 Witolda Maliszewskiego. Do historii polskiej muzyki przeszedł głównie jako profesor swego słynniejszego imiennika – Witolda Lutosławskiego.

 

Filharmonia Krakowska 154

 

A przecież sam był kompozytorem zasługującym na częstsze zagoszczenie w polskim repertuarze filharmonicznym. Wspomniany utwór to kawał solidnej roboty kompozytorskiej, opartej na mocnych fundamentach sztuki kontrapunktu i mistrzowskiego opanowania instrumentacji, a także znacznej inwencji tematycznej. Przeglądają się w nim i rywalizują o prymat dwie szkoły: rosyjska oraz niemiecka. A więc rozlewność melodyki z dyscypliną architektoniczną, w tym przetworzeniową.

 

Filharmonia Krakowska 155

 

Pierwszy, mocno zarysowany temat Allegra sostenuto punktowany jest przez uporczywe pizzicato niskich smyczków, drugi z fletem jest bardziej lirycznej natury. W ramach pracy tematycznej wspomniane ostinato podejmują instrumenty dęte. Scherzo, rozpędzone niczym perpetuum mobile, przywodzi na słuch te Brucknerowskie, a więc inspiracji artysta nie czerpał wyłącznie z kręgu wzorów konserwatorium petersburskiego, w którym studiował u Nikołaja Rimskiego-Korsakowa, któremu zadedykował tę symfonię. W finale Allegro grazioso pojawia się temat ludowy, przywołany bezpośrednio w określeniu tempa. W uszach bardzo mi współgrał z tym dotyczącym maslenicy z o prawie dekadę późniejszej Pietruszki Igora Strawińskiego. Prawdopodobnie obydwaj czerpali z tego samego źródła folklorystycznego.


 

Orkiestra pod dyrekcją Przemysława Neumanna wykonała dzieło Maliszewskiego dźwiękiem nasyconym ciemnymi alikwotami, głęboko osadzonym w instrumentach, zwłaszcza w sekcji smyczków. Czasem można było mieć drobne zastrzeżenia do dętej, ale w scherzu i one odznaczały się znaczną lekkością w pokonywaniu szybkich figuracji. Wszystko co wcześniej poprzedzało ten punkt programu, było nieledwie wprowadzeniem. 

 

Filharmonia Krakowska 156

 

Wariacje na temat własny e-moll Zygmunta Noskowskiego zagrane nieco przyciężko i ze zbyt natarczywą dynamiką, choć na tym tle wyróżnili się solami flecistka Natalia Jarząbek w pierwszej oraz kotlista za pomocą zwiewnego pianissima przeprowadzający do trzeciej, finałowej. Na co dzień koncertmistrz Paweł Wajrak miał okazję zaprezentować swoje umiejętności w II Koncercie skrzypcowym D-dur op.16 Emila Młynarskiego.

 

Filharmonia Krakowska 157

 

Pamiętamy go głównie jako kapelmistrza, w różnych latach dyrektora warszawskich placówek muzycznych: Filharmonii oraz Opery. A także dzięki rodzinnym parantelom z innymi artystami: jako teścia Artura Rubinsteina i stryjecznego dziadka Wojciecha, piosenkarza i autora do nich tekstów. Emil Młynarski sam był wszakże skrzypkiem, uczniem między innymi Leopolda Auera, który wzgardził napisanym dlań koncertem Czajkowskiego. Z kolei do grona jego uczniów zaliczał się Paweł Kochański, przyszły pierwszy odtwórca wspomnianego koncertu skrzypcowego, do którego wniósł niewątpliwie pewien wkład, między innymi do rozbudowanej kadencji pod koniec pierwszej części Allegro moderato. Jest to kompozycja o rysach zdecydowanie akademickich, stawiająca przed solistą znaczne wymagania techniczne, choć zewnętrznie niezbyt efektowna, a dla słuchacza zajmująca. Najbardziej oryginalne jest żywiołowe finałowe rondo w tempie Allegro vivace, błyskotliwe również pod względem orkiestracji.

                                                                       Lesław Czapliński