Przegląd nowości

Od Szekspira do patologicznej rodziny

Opublikowano: niedziela, 08, maj 2022 13:23

Spektakl Wrocławskiego Teatru Współczesnego, prapremiera Wody w usta w reżyserii Leny Frankiewicz na podstawie sztuki Sandry Szwarc, jest dosyć tajemniczy. Nie wiemy czy główna bohaterka Viola kogoś zabiła, czy jest na wczasach, bo takim tekstem nas wita, czy może w więzieniu rozpamiętuje swoje nieudane życie. W zasadzie intryga zawarta w przedstawieniu dotyczy współczesnej rodziny, można by rzec rodziny dosyć pospolitej, w której jest ojciec, matka, córka i syn.

 

Woda w usta 2

 

Takie przekonanie umacnia dodatkowo umieszczona we foyer teatru wystawa fotografii „normalnej” rodziny z dwojgiem dzieci, a to w domu, a to na spacerze, a to przy samochodzie. Takich są tysiące, miliony. A jednak nie o każdej pisze się sztukę dramatyczną.

 

Woda w usta 3

 

Sandra Szwarc tak opisuje swój projekt: Sztuka jest luźno inspirowana dramatami Williama Szekspira. – Podczas lektury Wieczoru Trzech Króli” zatrzymałam się nad bliźniaczą relacją Violi i Sebastiana. Zaintrygował mnie powód ich podróży zakończonej katastrofą statku i pobytem w Ilirii. Z jakiegoś powodu poczułam, że ich morska podróż była podyktowana jakimś przymusem. Czym był ten przymus i na czym polegała relacja bliźniaczego rodzeństwa? Jakie było ich królestwo, ich dom rodzinny? Zaczęłam mnożyć pytania, a w odpowiedzi na nie powstawał tekst i postać mojej” Violi. Na takiej samej zasadzie pojawił się w „Wodzie w usta” „Król Lear” jako wzór przemocowego ojca. Odniesienia do Szekspira są jednak dosyć luźne. Viola pojawia się na skrawku plaży z plecakiem wypełnionym przedmiotami zabieranymi zwykle na wycieczkę. 


Jest sama, w nocy, ze strachu owija się kocem, obawia się nadejścia dzikich zwierząt. Pojawiają się jednak ludzie, jej bliscy, członkowie rodziny. Z bratem bawi się wesoło, jak dziecko, matka ma liczne pretensje, ojciec jest surowy, ale jakby nie specjalnie zajmuje się dziećmi i podśpiewuje sobie przebój Strangers in the night. Padają zdania normalne, choć czasami zatrącające o teksty Szekspira, ale to niczego nie przesądza.

 

Woda w usta 1

 

Kawę na ławę wykłada dopiero nagrany na wideo zestaw wypowiedzi tych samych aktorów, którzy, jakby przed psychologiem, albo prokuratorem tłumaczą swoje motywy postępowania, zastanawiają się czy działali właściwie. Matka dziwi się, że córka jej nie lubiła, ojciec przyznaje, że pił, ale to nie powinno nikomu zaszkodzić, bo utrzymywał rodzinę, Sebastian zwierza się z nienawiści do ojca a Viola znów jakby omija główną przyczynę swego dramatu. Podobno naukowo taka sytuacja nazywa się syndromem DDA czyli Dorosłe Dzieci Alkoholików. Po tym fragmencie wideo jest jeszcze finał na plaży. 


Sama Viola rozmawia, a może tylko odnosi się do nieobecnego brata. Jego wizerunek jest tylko wyświetlony z kamery na piasek. Przedstawienie się kończy, gdy Viola mówi, że za bratem tęskni, a jego już nie ma. Dlaczego? Spektakl Woda w usta ma jeszcze jedną ogromnie ważną, właściwie zachwycającą oprawę wizualną. To jest coś szczególnie atrakcyjnego. Dzieło autora scenografii Arka Ślesińskiego wymaga szczególnego pochwalenia. 

 

Woda w usta 4

 

Fragment plaży na scenie jest otoczony półprzezroczystym parawanem, poza tym wrażenie marzeń sennych czy alkoholowych zwidów pogłębiają dymy i światła. To jest znakomicie opracowane dzieło plastyczne, ruchoma instalacja. Jej kulminacją stała się scena, gdy Viola rozkłada i owija się złocistym kocem termicznym z folii NRC. Wtedy reflektory oświetlające obiekt z góry rozrzucają odblaski na całą scenę. Robi wrażenie.

 

Woda w usta 5

 

Z gorszych pomysłów inscenizatorskich wymienić należy bezsensowny łomot techno na samym początku (muzyka Olo Walicki) połączony z tańcem dzikusów na wspomnianej plaży. Niczego to nie wyjaśnia, jedynie przeciąga spektakl, który wcale nie jest zbyt krótki. Do pomysłu reżyserki dołożyła się też ze swoimi ideami autorka dramaturgii Sandra Szwarc, wśród twórców przedstawienia wymienia się także choreografa Ulę Zerek, reżysera światła Aleksandra Prowalińskiego i autorów projekcji video Filipa Wierzbickiego oraz Mateusza Zielińskiego. Ich praca złożyła się na spójny, miejscami przejmujący, ale jakże atrakcyjny spektakl, który jakoś konweniuje z czasami,w których przyszło nam żyć.

                                                                       Joanna Tumiłowicz