Przegląd nowości

Teatr pasyjny Johanna Sebastiana Bacha

Opublikowano: piątek, 15, kwiecień 2022 22:45

Z tego względu uznać należy za nieprzypadkowy wybór Teatru im. Słowackiego w Krakowie na miejsce wykonania Bachowskiej Pasji wg św. Jana, w katalogu Schmiedera znajdującej się pod pozycją 245. Tej zewnętrznie mniej okazałej i efektownej, skupionej nade wszystko na ewangelicznym przekazie. Poprowadzona przez Jana Tomasza Adamusa z zespołami Capellæ Cracoviensis nieoczekiwanie przybrała wielowymiarową postać, odsłaniając dotąd niedostrzegane aspekty. Karol Kozłowski, dysponujący pełnobrzmiącym głosem tenorowym, mógł się wydawać nie do końca predestynowanym do interpretacji partii Ewangelisty, w której przyzwyczailiśmy do bardziej matowej barwy i falsetowania. Ale wskutek tego w jego ujęciu zyskała ona na dramatyzmie kosztem zwyczajowo nieco histerycznej ekspresji. Nie oznaczało to wszakże rezygnacji z odwoływania się w zależności od sytuacji narracyjnej do bardziej złożonych i wyszukanych środķów artykulacyjnych.

 

Jan Adamus 421-286

 

Z kolei Jacek Ozimkowski ze swej strony zadbał o stworzenie wiarygodnego wizerunku postaci Jezusa, między innymi za sprawą głosu o odpowiednim ciężarze gatunkowym i jego modulacjom, dostosowanym do retorycznej wymowy recytatywów. Szczególnie odkrywczo zabrzmiały chorały, często traktowane na podobieństwo recitativi secchi w barokowych operach, a więc do pewnego stopnia jako zło konieczne, ogniwa łącznikowe w oczekiwaniu na bardziej atrakcyjne i oryginalne arie i chóry koloryzowane melizmatami. Za każdym razem przydano im odmienny, indywidualny odcień, dzięki czemu skupiały na sobie uwagę i zainteresowanie dla własnych walorów muzycznych. Może przydałoby się natomiast większe zindywidualizowanie kolorystyczne instrumentów towarzyszących głosom wokalnym w ariach (obojów i fletów). W drugiej jednak części ich brzmienie zyskało na brzmieniowej szlachetności, co dotyczyło zwłaszcza amorki i violi da gamba. Z kolei w otwierającym chórze Herr, unser Herrschen (Panie, nasz Władco) występowało zbyt wiele zróżnicowania barwowego, co pozbawiło go pożądanego rysu surowości, ale ten zamykający Herr, lasd dein lieb Engelein był już pełen wyrazowego skupienia. W sumie interpretacja trzymała słuchaczy w niesłabnącym napięciu, odznaczając się znacznym nerwem dramatycznym, i należała do ciekawszych i bardziej udanych jakie dotąd miałem okazję słyszeć.

                                                                    Lesław Czapliński