Przegląd nowości

„Werther” Masseneta w Opéra de Marseille

Opublikowano: środa, 30, marzec 2022 01:24

Jules Massenet jest uważany za spadkobiercę Meyerbeera, Berlioza, Gounoda, a także przedwcześnie zmarłego Bizeta. Dostrzega się w nim ponadto kontynuatora dziedzictwa opery francuskiej, czemu sprzyjał jego wyjątkowy warsztat kompozytorski. Co ciekawe, nieomylny zmysł teatralnego efektu pozwolił mu także wywierać niepośledni wpływ na włoską szkołę werystyczną.

 

Werther,Marsylia 1

 

Wszakże niezależnie od wartości poszczególnych dzieł, z Manon i Wertherem na czele, dorobek kompozytora popadł na długi okres w zapomnienie. Jego rehabilitacja - przede wszystkim w krajach anglosaskich - nastąpiła dopiero w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Długą drogę do uznania przeszedł także sam wspomniany czteroaktowy dramat muzyczny Werther. Kiedy kompozytor przedstawił jego ukończoną partyturę dyrektorowi Opéra-Comique, którym był wówczas Léon Carvalho, ten nie krył swego rozczarowania i odrzucił „smutny temat”. Sytuacji nie poprawił pożar tej paryskiej placówki, przyczyniający się dodatkowo do skazania rzeczonego dzieła na wieloletni niebyt.


Po wiedeńskim triumfie Manon, wspomniany Carvalho zdecydował się wreszcie pokazać Werthera na scenie przy placu Châtelet, ale w przeciwieństwie do pozytywnie reagującej krytyki, publiczność przyjęła operę dosyć chłodno. Jej początkowo francuska, a następnie międzynarodowa kariera rozpoczęła się dopiero w roku 1903 i szczęśliwie trwa do dzisiaj.

 

Werther,Marsylia 2

 

Przypomnijmy, że libretto Edouarda Blau, Paula Milleta i Georges’a Hartmanna zostało wywiedzione ze słynnej powieści Johanna Wolfganga Goethego: „Cierpienia młodego Werthera”, czołowej pozycji narodzin niemieckiej literatury okresu romantyzmu. I właśnie ów romantyczny aspekt wprawia już na samym wstępie sięgających po operę Masseneta reżyserów w pewne zakłopotanie. Wielu z nich staje bowiem przed dylematem, w jaki sposób oddać na scenie przywoływaną w pierwszym akcie przez tytułowego bohatera przyrodę.

 

Werther,Marsylia 3

 

Niektórzy z nich próbują w bardziej lub mniej zręczny sposób realistycznie ją zilustrować. Inni zaś ograniczają się do neutralnej scenografii, wychodząc z założenia, iż to sama muzyka ową naturę sugestywnie ewokuje. W pokazywanej teraz na scenie Opery w Marsylii realizacji widać wyraźnie, że reżyser Bruno Ravella zdecydował się na rozwiązanie pośrednie. Otóż słusznie unikając kiczowatej dosłowności, przywołuje przyrodę za pomocą zdobiących wnętrza mieszczańskich domostw tapet, niezwykle modnych w czasach powstawania pierwowzoru rzeczonej opery.


To dlatego unosząca się w pierwszym akcie kurtyna nie odsłania widoku otoczenia domu sędziego Le Bailli, lecz znajdujący się w jego wnętrzu przepastny salon, którego ściany i sufit pokrywają owe nieco już zużyte i pokazujące bukoliczne pejzaże tapety. Stają się one symbolicznym odbiciem nieco nierzeczywistego obrazu idyllicznego życia na wsi i wyidealizowanej przez Werthera natury. Utopijnym światem, którego bohater nigdy nie doświadczy.

 

Werther,Marsylia 4

 

W zależności od potrzeb dramaturgicznej narracji wspomniany sufit otwiera się, odsłaniając na przykład rozgwieżdżone niebo w duecie z pierwszego aktu: „Clair de lune” („Światło księżyca”). Zaś w drugim akcie pozwala pokazać Johanna i Schmidta - zmierzających do oberży - którzy obserwują z góry początki dramatu miłosnego, mającego doprowadzić do finałowej śmierci Werthera. Do tak pomyślanych dekoracji scenograf Leslie Travers dodaje jeszcze nieliczne rekwizyty: parę mebli, pianino itd.

 

Werther,Marsylia 5

 

Uzupełnia też warstwę wizualną utrzymanymi w osiemnastowiecznym stylu strojami, które przyczyniają się do bardziej wyrazistego kreślenia psychologicznych profili postaci. Jest to szczególnie dobrze widoczne w przypadku często zmieniającej suknie Charlotty - sugerują one metamorfozę społecznej pozycji dziewczyny w mieszczańskim środowisku. W akcie trzecim przestrzeń sceniczna zacieśnia się, a perspektywy ulegają skróceniu. Natomiast w głębi widać kojarzący się z labiryntem i prowadzący donikąd korytarz, symbolizujący z góry wyznaczoną u boku Alberta przyszłość Charlotty.


Wreszcie akt czwarty rozgrywa się na niemalże pustej już scenie, mentalnej - jak można się domyślać - przestrzeni, w której Werther poprzez samobójczy gest godzi się ostatecznie ze swoim przeznaczeniem. Trudną do przecenienia rolę w budowaniu tego obrazu odgrywa wyrafinowana reżyseria świateł, subtelnie prowadzona przez Linusa Fellboma. Wystarczy chociażby wspomnieć o emanującym poezją widoku padającego w finale śniegu.

 

Werther,Marsylia 6

 

Z warstwą wizualną idealnie harmonizuje precyzyjna praca Bruno Ravelli nad grą aktorską wszystkich protagonistów, nad ich gestami, posturami, a nawet spojrzeniami. Reżyser intrygująco definiuje zachodzące pomiędzy nimi relacje oraz nasyca całą narrację pozbawionymi patosu emocjami. Nie bez znaczenia jest fakt, że opisana scenografia sprzyja projekcji wokalnej solistów, którzy przykuwają uwagę w równej mierze walorami głosowymi, co zaangażowaniem scenicznym. W roli Werthera Thomas Bettinger wywołuje szczere wzruszenie pięknie i z dużą wrażliwością prowadzonym tenorem o nienagannej emisji i swobodnej górze skali.


W jego głosie urzeka pewne oddające melancholijny charakter bohatera „rozgorączkowanie” brzmienia, umiejętność operowania półcieniami i bezbłędne wyczucie wszelkich niuansów. Równie przekonująca jest emanująca autentycznością kreacja Antoinette Dennefeld, dysponującej ciepłym, mocnym i szeroko prowadzonym sopranem, śpiewającej najeżoną trudnościami partię Charlotty. Francuska artystka potrafi pokazać ewolucję tej bohaterki, od oddanej bez reszty swojej rodzinie dziewczyny do zakochanej i zdradzającej wewnętrzną dojrzałość młodej kobiety.

 

Werther,Marsylia 7

 

W jej wykonaniu scena czytania listu Werthera („Va, laisse couler les larmes”) z trzeciego aktu staje się jednym z niezapomnianych momentów omawianego przedstawienia. Zdradzający nieprzeciętny temperament sceniczny baryton Marc Scoffoni ucieleśnia wiarygodnego w każdym calu Alberta, zaś kreująca rolę Sophie Ludivine Gombert przykuwa uwagę subtelnym i aksamitnym sopranem. Ponadto podobają się Marc Barrard, występujący jako sędzia Le Bailli, oraz obsadzeni w drugoplanowych rolach Jean-Marie Delpas (Johann) i Marc Larcher (Schmidt).

 

Werther,Marsylia 8

 

Powodzenie przedstawienia wiele zawdzięcza dyrygentowi Victorienowi Vanoostenowi, pod którego batutą Orkiestra Opery w Marsylii łączy delikatność brzmienia w epizodach o bardziej intymnym klimacie z bardziej dramatycznymi porywami. Zespół z Marsylii zachowuje też pełną równowagę pomiędzy poszczególnymi sekcjami instrumentów i wydobywa szeroką paletę muzycznych niuansów.

                                                                                Leszek Bernat