Przegląd nowości

Przejmujący Strauss Warlikowskiego

Opublikowano: sobota, 22, styczeń 2022 12:41

Jeden z zachodnich krytyków tak kończy swoją recenzję: „Nie dajmy się zwieść pozorom, bo przemoc w tym przedstawieniu, szaleństwo i śmierć, nie służą tylko epatowaniu widzów, ale są nieuniknionym rezultatem, delirycznie rozwikłanym w niezwykłej partyturze Straussa i podanej nam w bardzo charakterystycznym i bogatym poetycko ujęciu Hugo von Hofmannsthala, opartym na greckiej tragedii w wersji Sofoklesa.

 

Elektra 10

 

Mimo całego piękna języka, sprowadza esencję dramatu do wielkich pytań i konfliktów życia i śmierci, nienawiści i miłości, rodzinnych więzi i długów honoru, nieprzejednanych skrajności, które schodzą w szaleństwo i mord. Krzysztof Warlikowski skutecznie wizualizuje ten gwałtowny punkt kulminacyjny wielkoformatowymi projekcjami rozlanej krwi i masami much krążących nad ciałem ofiary.

 

Elektra 11

 

Niezależnie od tego, czy podążasz za nią, czy tylko ją czujesz, inscenizacji salzburskiej jako całości z pewnością udaje się oddać sprawiedliwość jednemu z największych dzieł operowych XX wieku, które wciąż sprawia, że czujemy, iż brak nam tchu i znajdujemy się w szoku”. W istocie jednoaktowa, ale trwająca ponad dwie godziny Elektra, którą mieliśmy okazję zobaczyć dzięki retransmisji na ekranach Multikina, jest dziełem niezwykłym, bo polski reżyser Warlikowski, i polska scenografka Małgorzata Szczęśniak potraktowali twórczo genialną partyturę Ryszarda Straussa, wzbogacili ją o swoje pomysły inscenizatorskie, które uwiarygodniły rozmiary antycznej tragedii. Mimo, że przeniesiono mityczną Grecję do całkiem współczesnych realiów, a może właśnie dlatego, odbieramy ten cudowny dramat muzyczny jak dzieło uniwersalne. Tak. To się mogło zdarzyć dzisiaj.


To się dzieje w duszy każdego z nas, gdy dajemy upust swoim nienawistnym myślom, życzymy jak najgorzej naszym nieprzyjaciołom, czy choćby tylko konkurentom biznesowym, towarzyskim, politycznym, religijnym itd. Obsesja nienawiści i żądza zemsty staje się motorem wielu ludzkich poczynań, choćby tych najniewinniejszych, jak plotki, obmowy, donosy, hejt. A teraz strona muzyczna tej wspaniałej Elektry.

 

Elektra 12

 

Festiwal Salzburski jest w stanie zapewnić najlepszy skład wykonawców. Rewelacyjna, rozbudowana orkiestra symfoniczna Wiener Philharmoniker oraz Wiener Staatsopernchor pod batutą energicznego Franza Welser-Möst, tego samego, który niedawno kierował również pokazywaną w Multikinie, również Straussa, tylko Johanna (syna) operetką Zemsta nietoperza. Do roli tytułowej zaangażowano pochodzącą z Litwy Aušrine Stundyte, śpiewaczkę dysponującą świetnym, dramatycznym głosem, obdarzoną też niebagatelnym talentem aktorskim.

 

Elektra 13

 

Ona bowiem odgrywa na scenie osobę oszalałą z nienawiści, opanowaną obsesją mordu, przerażoną i wściekłą, zdeterminowaną do tego, by nawet własnoręcznie zabić siekierą swoją matkę Klitemnestrę i jej kochanka – mordercę Agamemnona – Aigistosa. Elektra przez cały czas spogląda na świat nieprzytomnymi oczami, ale ma też wystarczająco dużo sprytu by namawiać swoją siostrę Chryzotemis, aby razem z nią rozprawiły się ostatecznie z dwiema osobami. Siostra – w tej roli pochodzenia litewsko-ormiańskiego Asmik Grigorian – prezentuje się jako ponętna, rozbudzona emocjonalnie dziewczyna, która chętnie wyrwała by się z tego patologicznego pałacu królewskiego, by prowadzić normalne życie, mieć męża i dzieci. Chryzotemis po swej ekstatycznej inwokacji, będącej hymnem na cześć życia, odmawia siostrze współuczestnictwa w zabójstwie. A muzycznie i głosowo jest porównywalna, może nawet bardziej nieskazitelna od Elektry.


Wreszcie pojawia się niespodziewany Orestes – Derek Welton, australijski bas-baryton specjalizujący się w rolach Wagnerowskich i Straussowskich – który podejmuje się wyręczyć siostrę w tym drastycznym zadaniu. Tutaj również reżyser Krzysztof Warlikowski umieścił tę mityczną postać w psychologiczno-kryminalistycznym kontekście, pokazał, iż mężczyzna po tym makabrycznym czynie doznał ciężkiego szoku objawiającego się nerwowym tikiem.

 

Elektra 14

 

Ucieczka Orestesa z miejsca zbrodni w stronę teatralnej publiczności to jakby behawioralne dokończenie tragedii. W sumie więc reżyser rozbudował spektakl operowy o dodatkowe sceny, krótką końcową z Orestesem i dużo dłuższą, początkową, z Klitemnestrą. To była scena mówiona, jeszcze zanim orkiestra zagrała pierwsze takty.

 

Elektra 15

 

Z boku głównej dekoracji przedstawiającej oszklony pawilon imitujący pałac królewski, pojawiła się kobieta w eleganckiej czerni i wygłosiła chrapliwym głosem do mikrofonu monolog – spowiedź zabójczyni, pełną drastycznej brutalności. Czy był to cytat z oryginalnej tragedii Sofoklesa, czy z Orestei Ajschylosa? Nieważne. To było doskonale oddziałujące na emocje wprowadzenie do opery w wykonaniu znakomitej niemieckiej śpiewaczki-aktorki Tanji Ariane Baumgartner. To ona jako Klitemnestra potrafiła swoim mezzosopranem oddać najbardziej koszmarne uczucia, najpierw w partii mówionej, a poźniej śpiewając, kiedy poszczególne frazy wykonywała pobudzając swoje ciało do drgawek, nie rezygnując jednak z dostojeństwa i arogancji królowej. W spektaklu występuje ponadto cała plejada wykonawców drugo i trzecioplanowych, ale stanowią oni tylko tło dla głównych bohaterów tragedii. Zobaczyć koniecznie. Z niecierpliwością czekamy na kolejną prezentację operową – Traviatę Verdiego 9 lutego.

                                                                                  Joanna Tumiłowicz