Przegląd nowości

Świat czarnych krążków (z lukrecji)

Opublikowano: piątek, 07, styczeń 2022 13:09

U nas popularność u radiosłuchaczy zdobyła audycja „dwójki" o nagraniach ze starych płyt winylowych, której nadano nazwę Duża czarna. To dobre skojarzenie kawowo-muzyczne, które można przypisać prowadzącemu program o czarnych płytach analogowych Przemysławowi Psikucie. Mało kto jednak wie, że w USA w latach 70. działała sieć sklepów płytowych o nazwie Licorice Pizza, w poetycki sposób nawiązująca do skojarzenia czarnych słodko-gorzkich cukierków czy też „świderków", tym razem oferowanych w postaci krążków long-playów.

 

Licoric 1

 

Nie od rzeczy byłoby porównanie muzycznej oferty serwowanej w audycji Duża czarna z zawartością  półek w sklepach Licorice Pizza, a więc Pizza z lukrecji, ale niestety mogę jedynie domniemywać, bo nigdy tych amerykańskich, a konkretnie kalifornijskich, nie widziałam. Zapewne przeważały tam krążki z melodyjnymi i rytmicznymi piosenkami z aktualnych list przebojów, które są też non stop serwowane na nowym amerykańskim filmie Licorice Pizza.

 

Licoric 4

 

Tak jak i dziś w zestawie proponowanych płyt dominowała pewnie muzyka popularna, a klasyczna trafiała się incydentalnie, albo wcale. Znawcy przedmiotu zidentyfikowali w tej, stanowiącej tło filmu, ofercie kawałek z Davida Bowiego – pierwsze takty melancholijnej piosenki Life on Mars? z 1973 roku i ekstatyczny refren. Ważne jest też to, że autorem muzyki do filmu o nostalgicznym tytule, (który ani razu się nie pojawia na ekranie poza napisami początkowymi) jest stale wpółpracujący z reżyserem Paulem Thomasem Andersonem kompozytor Jonny Greenwood – tak, tak, ten sam, który zafascynowany wczesnymi utworami Krzysztofa Pendereckiego stworzył wraz z nim album Krzysztof Penderecki / Jonny Greenwood, Threnody for the Victims of HiroshimaPolymorphiaPopcorn Superhet Receiverto Polymorphia 48 ResponsesA więc, jakby się ktoś pytał, zdecydowanie amerykański obraz ma dzięki kompozytorowi muzyki filmowej jakiś nieuświadomiony polski aspekt.


Greenwood urodzony w 1971 roku ma o czasach prezydentury Richarda Nixona i panującej wówczas kulturze, perfekcyjnie zaaranżowanej w filmie Licorice Pizza, pojęcie raczej mgliste. Film Andersona sam zresztą balansuje, jak w jakiejś poetyckiej chmurze, pomiędzy realnością i mitem. Przygotowana do niego muzyka jest wyjątkowo łagodna, balladowo-nostalgiczna, daleka od ryku metalicznego rocka i innych bruitystycznych jego odmian.

 

Licoric 5

 

Kilka słów należy się też samemu filmowi. Nie jest to produkcja całkiem niskonakładowa, bo budżet miała na poziomie 40 milionów USD, ale jakichś wielkich fajerwerków nie posiada (dla porównania budżet jednego sezonu Gry o tron oscyluje wokół 90-100 milionów USD). Jest to raczej film dosyć intymny, by nie powiedzieć kameralny z dwojgiem bohaterów i przesłaniem, które wynika z ich związku. Sama kompozycja obrazu wprowadza na zasadzie ruletki rozmaite wątki, które niby przypadkowo oplatają losy głównych postaci.

 

Licoric 6

 

Mamy tutaj zatrzęsienie różnych ścieżek i tematów do dyskusji, jak w jakimś mozaikowo-patchworkowym utworze muzycznym. Można więc po wyjściu z kina zastanawiać się nad istotą tego obrazu i wieloma sprawami, które nam podsuwa, np. różnicą wieku młodych kochanków, pragnieniami znalezienia celu w życiu, aktywnością biznesowo-zawodową od najwcześniejszych lat, umiejętnością kreowania własnego wizerunku i prowadzeniu rozmów kwalifikacyjnych, mizerią domu rodzinnego i potęgą karier medialnych, popularnością „trawki” i obłędnymi działaniami policji, dojrzewaniem seksualnym i mentalnym, pochodzeniem etnicznym, w tym pochodzeniem żydowskim i japońskim, odmiennościami w typie LGBT, idolami i wyobrażeniami o omnipotencji wielkich gwiazd np. Barbary Streisand, której nazwisko pada w filmie kilkanaście razy, a nawet o kampanii wyborczej kandydata na burmistrza niewielkiego kalifornijskiego miasteczka, w którym ponoć były sklepy Licorice Pizza. Z tego wszystkiego wynika wniosek, że film jest dobry, wartościowy, może nawet zbyt mądry, co niestety nie wróży wielkich dochodów w sieci Cinema City.

                                                                           Joanna Tumiłowicz