Przegląd nowości

Sylwester dyskretnie swingujący

Opublikowano: poniedziałek, 03, styczeń 2022 17:34

Gala Sylwestrowa w Filharmonii Narodowej 2021/2022 odbiegała od tradycyjnych składanek koncertowych serwowanych przez szacowne instytucje muzyczne w Polsce i innych stolicach Europy. Zamiast zestawu arii z popularnych operetek, walców Straussa i finałowego toastu Brindisi z opery Traviata Verdiego zaproponowano słuchaczom „przekładaniec muzyki amerykańskiej” związanej z Broadwayem.

 

Filharmonia,sylwester 2

 

Takiego programu, jaki zrealizował w Warszawie Maestro Joseph R. Olefirowicz, jeszcze nigdy nie słuchała publiczność tej instytucji. Okazało się, że jak opowiedział w przerwie koncertu ten znakomity i sławny w pewnych kręgach „tańczący dyrygent”, także obecna publiczność amerykańska już nie gustuje w muzyce lżejszego kalibru powstającej w latach 40., 50. czy 60., bo miejsce w programach koncertowych zarekwirowała muzyka wylansowana współcześnie.

 

Filharmonia,sylwester 3

 

To zaś co z uporem proponuje Joseph R. Olefirowicz, dyrygent i organista polskiego pochodzenia, należy już do przeszłości, jest po prostu niemodne. Cokolwiek by jednak nie powiedzieć o zestawie propozycji koncertu sylwestrowego, była to muzyka wartościowa, należąca już do klasyki, i sprawdzona w licznych realizacjach musicalowych na Broadwayu, a niekiedy potwierdzająca swą pupularność w musicalowych filmach produkowanych przez Hollywood przy nakładzie sporych środków filansowych. Tak było w przypadku takich pozycji jak musicale South Pacific Oklahoma Richarda Rodgersa i Oscara Hammersteina. Np. song/arię z Południowego Pacyfiku miał w swoim repertuarze Bernard Ładysz.


Niektóre fragmenty z tych utworów trafiały też swego czasu z polskim tekstem na polskie sceny i estrady. Tak było i jest nadal z operą/operetką Leonarda Bernsteina Kandyd, czy musicalem traktowanym niekiedy przez nasze teatry dramatyczne jako spektakl z piosenkami, czyli Man of La Mancha (Człowiek z La Manchy) Mitcha Leigha.

 

Filharmonia,sylwester 1

 

Wszystkie te popularne i świetnie brzmiące pozycje zaprezentował w Galowym Koncercie w Filharmonii Narodowej baryton pochodzący z Brazylii, ale mający polskie korzenie, Paulo Szot. Mieliśmy więc podczas tego wieczoru autentyczną Amerykę z polskimi odcieniami. Paulo Szot zaskoczył słuchaczy odbierających koncert za pośrednictwem Programu II Polskiego Radia znakomitą, niemal bez obcego nalotu, wymową polską. Okazuje się, że artysta ten zaczynał swą karierę artystyczną po studiach w Polsce, kiedy został przyjęty do Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk kierowanego wówczas przez jego założyciela Stanisława Hadynę. W sumie to dosyć stare dzieje, które jednak warte są przypomnienia, bo Paulo Szot przybył do Warszawy po kilkudziesięciu latach od debiutu i po raz pierwszy zaśpiewał w Filharmonii Narodowej.


W koncercie amerykańskiej muzyki musicalowej i karnawałowej utwory orkiestrowe, uwertury do amerykańskich musicali i operetki Kandyd, przeplatały się z solowymi produkcjami Paulo Szota, niekiedy jeszcze wzbogacanymi przez dobrze przygotowany przez Bartosza Michałowskiego Chór Filharmonii Narodowej.

 

Filharmonia,sylwester 4

 

Podczas koncertu, poszerzony o muzyków grających na mniej typowych instrumentach orkiestrowych jak banjo i gitara, a nawet samochodowe klaksony i o wzmocnioną sekcję instrumentów dętych, zespół filharmonicznej orkiestry ujawnił talenty swingowania w tym typowym dla prezentowanego programu zestawie utworów – znalazł się tutaj także megapopularny poemat symfoniczny Georga Gershwina Amerykanin w Paryżu, czy mniej u nas znane taneczne fragmenty z opery The Tender Land Aarona Coplanda z typowymi dla muzyki westernowej szybkimi smyczkowaniami skrzypiec.

 

Filharmonia,sylwester 5

 

Ciekawostką rzadko stosowaną w koncertach galowych były występy chóru a capella. Dyrygent Maestro Joseph R. Olefirowicz przewidział także dwa typowo amerykańskie „numery” przeznaczone na zespół śpiewaków. Ciekawie było posłuchać jak pełny skład Chóru Filharmonii Narodowej poradził sobie z klasycznymi opracowaniami typowych Negro Spirituals: Jacka Hallorana Witness i traktowanym niekiedy jako standard jazzowy Deep River. I można powiedzieć, że zespół jest w świetnej formie. Sylwestrowy występ orkiestry i chóru Filharmonii Narodowej z tym ciekawym i oryginalnym programem przełamał trwającą już od dosyć długiego czasu konwencję, przyniósł sporo świeżych rytmów i harmonii, i pokazał, że można się pogodzić muzyczne ambicje z kulturalną zabawą przy muzyce jeśli program jest ciekawie i perfekcyjnie wykonany.

                                                                       Joanna Tumiłowicz