Przegląd nowości

Franz Eckert – kompozytor z Nowej Rudy

Opublikowano: wtorek, 15, luty 2022 10:23

Nowa Ruda jest miejscowością położoną w dolinie rzeki Włodzicy i jej dopływów, sięgającą swoją historią XIII wieku. Pierwsza pisana wzmianka o niej, zamieszczona została w najstarszej księdze fundacji miejskiej Kłodzka i datowana jest na rok 1337. Miasto jest otoczone wzgórzami i górami. Duże różnice względnej wysokości sprawiają, że teren miasta jest bardzo urozmaicony i malowniczy. Jego dolna część leży na wysokości ok. 400 m, a Góra Świętej Anny na zboczu której leży centrum i tarasowo rozbudowane miasto sięga 647 m wysokości. Ulice krzyżują się na różnych poziomach. Są tu liczne mosty, mostki, wiadukty, kręte uliczki, schody i podcienia. Miasto jest zachwycające dla tych, którzy tu przyjeżdżają i często wracają ponownie. W ostatnich latach Nowa Ruda stała się w Polsce bardzo rozpoznawalna dzięki Oldze Tokarczuk. Uwiodła ona noblistkę ponad dwadzieścia lat temu swoją niezwykłością. W książce Dom dzienny, dom nocny wydanej w 1998 napisała o Nowej Rudzie tak: „Miasto śniące, że leży w Pirenejach, że nie zachodzi nad nim nigdy słońce, że ci wszyscy, którzy wyjechali, jeszcze kiedyś wrócą, że podziemne, poniemieckie tunele prowadzą do Pragi, Wrocławia i Drezna. Miasto­okruch. Miasto śląskie, pruskie, czeskie, austro-węgierskie i polskie. Miasto-peryferie”.

 

Nowa Ruda,widok

 

Wśród noworudzian znajdziemy wybitnych rzeźbiarzy, aktorów, piosenkarzy, artystów, naukowców, sportowców, olimpijczyków i polityków. Ma rację, Olga Tokarczuk, że wszyscy związani z tym miastem do niego wracają. Nie ma znaczenia, czy się tu urodzili, zamieszkali z wyboru czy jak ich rodzice z przymusu, albo po prostu dłużej przebywali. W Nowej Rudzie jest coś magicznego, trudnego do wytłumaczenia co skłania do takich zachowań. Jedni powracają osobiście, inni sentymentalnymi wspomnieniami, a jeszcze inni, tak jak muzyk i kompozytor Franz Eckert, symbolicznie.

 

Założyciel Towarzystwa Muzycznego

 

Przez ponad trzy wieki Nową Rudą władała rodzina von Stillfriedów. W 1452 roku husyt Georg von Podiebrad został cesarskim administratorem Czech, a w 1458 wybrano go królem. Był pierwszym monarchą w historii państw europejskich, który odrzucił wiarę katolicką i przyjął nauki Jana Husa. W 1459 roku utworzył z Ziemi Kłodzkiej hrabstwo i mianował swojego syna księcia Heinricha der Jüngere von Münsterberga pierwszym hrabią Kłodzka. Książę w 1472 roku oddał w lenno Nową Rudę czeskiemu rycerzowi Georgowi Stillfriedowi von Rattonitz.


Był on protoplastą rodu, w którego rękach dobra te pozostawały przez 338 lat aż do 1810 roku. Jednym z właścicieli został w latach 1702-1720 Raimund Stillfried „flecista” (1672-1720). Był najstarszym synem Bernarda III i po nim odziedziczył Nową Rudę. Ojciec dbał o wychowanie i wykształcenie synów. Raimund studiował z młodszym bratem Zygfrydem na Uniwersytecie w Pradze. Dziedzic, który najczęściej w okresie zimowym spędzał czas w Wiedniu, zabierał synów ze sobą, aby nabierali ogłady towarzyskiej. Raimund był bardzo uzdolniony muzycznie. Po studiach udał się, zgodnie z panującą wówczas modą, w wielką podróż do Francji i Włoch.

 

Krol Czech Georg von Podiebrad

 

Ożenił się z Katarzyną von Wieschnick, córką radcy cesarskiego Bernarda von Wieschnicka, namiestnika prowincji Častolovice w Czechach. Po śmierci ojca osiadł na stałe w Nowej Rudzie. Tylko w krótkich okresach czasu odwiedzał teściów w Pradze oraz Častolovicach, gdzie wcześniej przebywał. W 1707 roku powiększył odziedziczoną posiadłość o majątki w Woliborzu, a w 1717 roku o zamek lenny w Leśnicy koło Wrocławia. W tym okresie, w latach 1706-1728, proboszczem w Nowej Rudzie był Melchior Antoni Straube, który parafię noworudzką przejął 24 lipca 1706 roku, mając 44 lata. Był łagodnym, dobrodusznym człowiekiem, oddanym posłudze kapłańskiej, którą wcześniej sprawował w Bystrzycy Kłodzkiej i w Wambierzycach. Proboszcz Straube na swój własny koszt utrzymywał dwóch wikarych – „aby móc pełnić lepszą posługę dla wiernych”. Powszechnie w Hrabstwie Kłodzkim znana była jego gościnność. Nie pozostawał nieczuły wobec losu ubogich. Ciągle darował im zaciągane przez nich długi, był znany jako dobroczyńca i miłośnik muzyki. Raimund Stillfrird był wielkim wielbicielem muzyki, którą z namiętnością rozkoszował się w domu swoich teściów. Po zamieszkaniu w Nowej Rudzie otaczał się muzykami i utworzył kwartet muzyczny. W przebudowanym przez ojca Bernarda III narożniku, w południowo-zachodniej części noworudzkiego zamku, urządził salon muzyczny. 


Z wystroju wnętrza zachowały się przez długi czas stiuki na suficie i stara oprawa kominkowa. Pośród sztukaterii Rajmund polecił sporządzić fresk sufitowy, przedstawiający mitycznego Orfeusza, upodobnionego w czasach starochrześcijańskich do Chrystusa, jednak tutaj został zobrazowany na zupełnie ziemski, świecki sposób, pośród słodkich dźwięków obejmujących świat roślin i zwierząt. W tamtych czasach śpiew i gra na instrumentach stanowiły najprostszy sposób na przezwyciężenie barier pomiędzy stanami społecznymi. Zadziwiające było, że dumny i wyniosły dziedzic otwierał podwoje salonu muzycznego przed muzykalnie uzdolnionymi mieszczanami. Raimund wiedział, że chór kościelny stanowił znakomite miejsce pielęgnowania muzyki. Muzyka zbliżyła ze sobą dziedzica i proboszcza i na odwrót, a w dalekiej, podówczas jeszcze niewidocznej, przyszłości wieściła przejście od feudalizmu do społeczeństwa obywatelskiego. Tak naprawdę nie wiadomo, kto uczynił pierwszy krok i zapoczątkował tę współpracę. Rudolf Stillfried opisał kolejność tego procesu jednym zdaniem: „Pan dziedzic z pomocą proboszcza”. Proboszcz nakreślił statut Towarzystwa Muzycznego, tytułując to przedsięwzięcie mianem „Wszystko na Chwałę Bożą i NMP”, a 20 kwietnia 1716 roku spisano „Monit do muzykantów”:

 

Nowa Ruda,zamek

 

1. Ponieważ muzykanci podczas nabożeństw zastępowali Archanioła za pomocą śpiewu i uprawiania muzyki należy się spodziewać, iż cokolwiek zasłużą sobie, aby wraz ze świętymi i aniołami w niebie po wsze czasy chwalić i sławić Boga. Niemniej powinni zważać na to, by nie tylko pilnie uczestniczyć podczas mszy świętej i uważnie śpiewać każdy swoim głosem lecz także w innym miejscu dążyć do tego, aby podczas wspólnych zebrań nie wkradło się nic, co nie przystoi miłującym Boga i dbającym o honor mężom.

2. „W wypadku, gdy muzykanci sobie na to zasłużą (co zwykle nie przychodzi im bez trudu), wówczas zarówno starsi członkowie Towarzystwa Muzycznego, jak i cała reszta, powinni zadbać o to, by ktoś z nich nie udał się sam do gospody i nie wypił im zamówionego piwa i aby ktoś nie dokonał w karczmie malwersacji, tak iżby się okazało, że gdy muzycy zechcą później napić się piwa, nawet nie znajdą już takiej jego ilości, co służyłaby rzetelnej rozrywce przez pół dnia”. Wydaje się, że miały już miejsce takowe przypadki sprzeniewierzenia we wcześniejszym okresie istnienia chóru kościelnego.

3. Jedynym celem istnienia Towarzystwa Muzycznego miała być działalność na chwałę Bożą i sławienie Błogosławionej, Niepokalanie Poczętej Najświętszej Maryi Panny (któż nie zwietrzyłby w tym miejscu konsekwencji cesarskiego napomnienia z 1707 roku) i wszystkich świętych Pańskich. 


„Niemniej Bóg nie będzie uwielbiony i w ogóle obecny tam, gdzie panuje niezgoda i poróżnienie, jeśli zatem ktoś zechce swoje długo skrywane namiętności przynieść na muzyczne spotkania, aby je następnie wyładować, powinien się wzbraniać od tego, a dać im upust później. Nikt nie będzie znieważać szacownego Towarzystwa Muzycznego przy pomocy bójek, zwad i tego rodzaju chłopskich ekscesów”.

4. ,,W gronie Towarzystwa Muzycznego należy pielęgnować przyjaźń, szacunek i respekt dla drugiej osoby oraz chrześcijańską miłość, przeto będzie można o nim powtórzyć to, co mówili poganie na temat pierwszych chrześcijan: Patrzcie jak się nawzajem miłują”.

 

Raimund Stillfried

 

Już na początku postarano się o to, aby rocznie odprawiać dwie msze święte za Towarzystwo Muzyczne, pierwszą za żyjących, a drugą za jego zmarłych członków. Pan dziedzic nadał Towarzystwu status cechu. Mogło ono wybierać swojego starszego cechowego do kierowania organizacją, zaś podczas dorocznych spotkań mieli prawo wystawić ławę zamykaną na dwa zamki. W niedzielę i w czasie świąt członkowie Towarzystwa byli zobowiązani do stawiania się przy organach, upiększając nabożeństwa śpiewem i grą na instrumentach. Podobnie było w Wigilię, podczas procesji i uroczystości pogrzebowych. Do zadań kościelnych pan dziedzic dołożył cele świeckie: „Towarzystwo winno przyczyniać się do uszlachetniania ludzi również w kręgach prywatnych. To właśnie gwarantuje muzyka, wywierając wpływ na umysły i dusze”. Podczas uroczystej procesji członkowie kompanii muzycznej mogli nieść hiszpańską trombitę. Poza tym winni mieć prawo do wyboru składu rady miejskiej, a także doświadczyć zalet zasiadania na innych honorowych stanowiskach, „bo muzyka naturalnie czyni człowieka o wiele bardziej zdolnym i kwalifikowanym do innych funkcji”. Zatem członkowie Towarzystwa Muzycznego musieli się cieszyć w mieście szczególnym szacunkiem. Założenie Towarzystwa Muzycznego było niezaprzeczalnie znaczącym krokiem w rozwoju kulturalnym Nowej Rudy. Idea tworzenia takich postępowych związków rozprzestrzeniała się szybko. Już w 1719 roku zostało założone Towarzystwo Chóralne w Bystrzycy Kłodzkiej. Również we wsiach powstawały towarzystwa muzyczne, np. w 1759 roku w Słupcu obok Nowej Rudy. Do Towarzystwa Muzycznego w Nowej Rudzie należeli hrabia Jan Józef von Götzen i baron Gisbert von Hemm und Hemmstein.


W rejestrze członów odnotowano m.in. kantorów Franciszka Antoniego Sommera, Ignacego Breyera, Jana Ferdynanda Gablera, Karola Breyera – skrzypka, późniejszego burmistrza. Spośród nazwisk mieszczan epitetem „pełen artyzmu, oświecony” obdarzono Augusta Schoberta, Józefa Kastnera, Fryderyka Schollpertha.  

 

Joseph Wittig

 

Bardzo szczegółowo historię rodziny Stillfriedów i Towarzystwa Muzycznego opisuje w „Chronik der Stadt Neurode” wydanej w 1937 roku w Nowej Rudzie Joseph Wittig urodzony w Słupcu (dzisiaj dzielnica Nowej Rudy), profesor teologii, filozof, ekskomunikowany ksiądz katolicki. W domu w którym mieszkał, obecnie znajduje się muzeum poświęcone jego postaci i twórczości. Warto sobie uświadomić, że w czasie, kiedy powstało noworudzkie Towarzystwo Muzyczne żyli i tworzyli Jan Sebastian Bach, Georg Friedrich Händel, ale nie było jeszcze Josepha Haydna, Wolfganga Amadeusa Mozarta, Carla Marii von Webera, Ludwiga van Beethovena, nie mówiąc już o Richardzie Wagnerze czy Giuseppe Verdim. Z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że jest to najstarsze Towarzystwo Muzyczne opisane na obecnych ziemiach polskich. Dopiero w 1868 roku bawarski muzyk Franz Xaver Witt założył w Bambergu Towarzystwo im. św. Cecylii, które przygotowywało muzyków do pracy w kościele, wydawało literaturę i muzykę kościelną.


Dążyło ono do odnowienia prawdziwej muzyki kościelnej poprzez oczyszczenie liturgii z elementów świeckich i przywrócenia w niej chorału gregoriańskiego oraz polifonii Szkoły Rzymskiej. Szybko ruch cecyliański rozszerzył się na cały Kościół Powszechny, a wybitni kompozytorzy dedykowali mu swoje dzieła. Powszechnie nie jest znane, że ta rzymska męczennica stała się orędownikiem muzyków zupełnie przez przypadek i najprawdopodobniej na skutek błędu. Nie zmienia to faktu, że każdego roku 22 listopada obchodzimy wspomnienie św. Cecylii patronki śpiewu, chórzystów, organistów i lutników. Towarzystwo Muzyczne z Nowej Rudy po latach przystąpiło do Stowarzyszenia św. Cecylii.

 

Franz Eckert

 

Franz Eckert

 

Urodził się prawie półtora wieku po utworzeniu Towarzystwa Muzycznego w Nowej Rudzie. Nie ma o nim wzmianek w kronice Josepha Wittiga o Nowej Rudzie. Nie mamy informacji, jaka była wtedy działalność noworudzkiego Towarzystwa Muzycznego i czy młody Franz do niego należał. W zamku noworudzkim mieszkali już nowi właściciele, rodzina Magnisów (od 1821 do 1945 roku) wywodząca się z północnych Włoch z nad jeziora Como, a Towarzystwo Muzyczne zapewne było mocno już w tym czasie związane z parafią. Młody Franz mieszkał i  wychowywał się obok kościoła, interesował się muzyką, więc trudno przypuszczać, że nie należał do Towarzystwa, jeżeli dalej prowadziło swoją działalność. 


Z czasem został zapomniany w rodzinnym mieście i właściwie nikt by nie wiedział o nim, gdyby nie Japończycy, którzy złożyli wizytę w 2005 roku władzom miasta z zamiarem zasięgnięcia informacji i zrobienia filmu o kompozytorze. O Franzu Eckercie można się było dowiedzieć się dużo wcześniej, bo w 1988 roku, kiedy do Teatru Wielkiego w Warszawie zaprosił artystów z „kraju kwitnącej wiśni” z operą Kesa i Morito ówczesny dyrektor Robert Satanowski. Wspominali go artyści japońscy, którzy brali udział w tym wydarzeniu.

 

Kesa i Morito 834-4321

 

Opera ta powstała na zamówienie Ministerstwa Edukacji oraz Agency for Cultural Affairs, w związku z obchodami 100-lecia początków ery Meiji (1868-1912) – okresu bardzo istotnego w dziejach Japonii. Dokonywały się wówczas istotne przemiany ekonomiczne, polityczne i społeczne. Prawykonanie tej opery odbyło się w listopadzie 1968 roku na scenie teatru Bunka Kaikan w Tokijskim Centrum Kulturalnym.

 

Kesa i Morito 834-4330

 

Autorem libretta jest Yasuo Yamanouchi – literat, dramaturg, a także ceniony reżyser teatralny, który miał w swoim dorobku wiele realizacji scenicznych zarówno dzieł japońskich, jak i klasyki europejskiej (dramat, opera, operetka). Temat opery Kesa i Morito jest motywem zaczerpniętym z Heike-Monogatari, jednego z najstarszych i najwspanialszych zabytków literatury i poezji japońskiej pochodzącym z epoki Kakamura (1192-1333). Jest to zbiór opowieści rycerskich, w których tematy wojenne przemieszane są z epizodami miłosnymi. Autorzy poszczególnych utworów są nieznani, a historycy dawnej literatury japońskiej przypuszczają, że zostały one napisane przez kapłanów.


Opowieści te są jednak od wielu pokoleń powszechnie znane i bardzo popularne w Japonii. Słyszało o nich niemal każde japońskie dziecko, ponieważ część z nich można przeczytać w elementarzu. Muzykę skomponował Kan lshii i należy ona do bardzo typowego nurtu w rozwoju opery japońskiej, która poszukuje własnego oblicza, tworzy własną tożsamość mimo pozornej dominacji europejskich środków muzycznego wyrazu. 

 

Kesa i Morito 834-4314

 

Kultura współczesnej Japonii pod wieloma względami jest zjawiskiem o wiele bardziej fascynującym, niż znany nam wszystkim dynamiczny rozwój nauki i techniki w tym kraju. W przeciwieństwie bowiem do najnowszej cywilizacji technicznej, kultura dzisiejszej Japonii w sposób naturalny i bezkonfliktowy rozwija się w oparciu o wielowiekową tradycję artystyczną. Dzieje się tak mimo tego, że w wielu dziedzinach sztuki, a także w odbiorze artystycznym szerokich kręgów społeczeństwa japońskiego, można zaobserwować wyraźną europeizację, lub też bardziej amerykanizację gustów (telewizja, film, show-business itd.).

 

Kesa i Morito 834-4328

 

Jednakże prawdziwie wartościowa, nieskomercjalizowana twórczość, wyobraźnia artystyczna, przesycona pozostała tradycją narodową, kultywowaną i chronioną jak drogocenny skarb. W zetknięciu z tradycją europejską, sztuka japońska bardzo szybko przyswoiła sobie jej pewne elementy rozwijając się na drodze twórczej syntezy. Podobnie jak roślinność przesadzona do nowej, urodzajnej gleby, wspaniale wzrasta zachwycając nas nowym, nieznanym kolorytem kwiatów i smakiem owoców. Współczesna opera japońska jest szczególnie wyrazistym przykładem takiego właśnie rozwoju.


Powstała ponad sto lat temu, ale to co artyści japońscy zdołali w tak krótkim czasie osiągnąć, godne jest uznania i podziwu. A wszystko zaczęło się właśnie od noworudzianina Franza Eckerta. W 1894 roku, jeszcze podczas trwania wojny japońsko-chińskiej, publiczność zgromadzona w sali Tokijskiej Akademii Muzycznej (aktualnie Tokyo National University of Fine Arts and Music), zetknęła się po raz pierwszy z europejską muzyką klasyczną, a w szczególności dziełem operowym. Wykonano wówczas I akt Fausta Charlesa Gounoda w wersji koncertowej z udziałem zagranicznych śpiewaków ­amatorów przygotowany i poprowadzony przez Franza Eckerta.

 

Cesarz Meiji

 

Dyrygent przebywający w Tokio na zaproszenie orkiestry marynarki wojennej zainspirował tym wydarzeniem Japończyków i od tego momentu wielu entuzjastów „nowej” sztuki zaczęło energicznie działać na rzecz popularyzacji europejskiej muzyki klasycznej i teatru muzycznego na gruncie japońskiej tradycji. I tak już w lipcu 1903 roku doszło do pierwszego wykonania pełnego dzieła operowego Orfeusz i Eurydyka Ch.W. Glucka w języku japońskim w wykonaniu japońskich śpiewaków. W następnych latach, zaobserwować można pojawianie się elementów europejskiej formy operowej w rdzennie japońskim widowisku Kabuki, które powstało pod koniec XVI wieku w odpowiedzi na społeczne zapotrzebowanie na formę teatru ludowego.


Bazowało ono główniena popularnych tańcach i pieśniach ludowych. W marcu 1905 roku, na scenie tokijskiego teatru Kabuki-za wystawiono rodzaj kantaty dramatycznej pod tytułem Roei no Yume (Sen na polu bitwy) z tekstem i muzyką Sueharu Kitamury.

 

Franza Eckert,okladka

 

Był to utwór, w którym zdecydowanie przeważała jeszcze konwencja teatralna kabuki (wykonawcami byli zresztą znakomici artyści teatru Kabuki-za), ale miał on bardzo istotne znaczenie jako eksperyment na drodze kreowania opery japońskiej w rozumieniu europejskiej formy. Muzyka, z którą przyjechał do Japonii Franz Eckert i inni Europejczycy, a także ta tworzona na miejscu przez nich i ich japońskich uczniów, starała się wpisywać się w ducha modernizmu Meiji. Bardzo zasadniczo wpłynęła na zbliżenie Wschodu i Zachodu. Początkowo próby łączenia europejskiej i japońskiej muzyki, okazywały się często nieudane. Jednak to czego dokonał Franz Eckert, nabrało znaczenia nie tylko praktycznego i symbolicznego, ale przetrwało do dnia dzisiejszego.  


Zaczęło się od tego, że w 1869 roku dyrygent brytyjskiej orkiestry wojskowej, John William Fenton, który pracował w Jokohamie, dowiedziawszy się, że Japonia nie ma hymnu, tak jak kraje europejskie. Wyjaśnił jakie ma znaczenie posiadanie własnego hymnu dla państwowości i powiedział, że skomponuje muzykę do zaproponowanego tekstu japońskiego. Tak powstała pierwsza wersja hymnu z melodią odmienną od dzisiejszej, wykonywana przy akompaniamencie instrumentów dętych podczas parady wojskowej w 1870 roku. Jednak w 1876 roku Suketsune Nakamura, szef orkiestry marynarki wojennej, zaproponował zmianę, ponieważ uznano że jest ona pozbawiona uroczystego charakteru. Zdecydowano, że nowa melodia powinna odzwierciedlać muzykę wykonywaną na dworze cesarskim. W 1880 roku japońskie ministerstwo marynarki wojennej zleciło Eckertowi skomponowanie hymnu narodowego. Przyjęto, że słowami hymnu będzie nieznacznie zmodyfikowany waka (wiersz japoński) Kimi GaYo nieznanego autora z okresu Heian. Od bardzo dawna wiersz ten był recytowany dla uczczenia pomyślności w czasie ważnych wydarzeń. Towarzyszyła mu często muzyka zaczerpnięta z teatru , popularnych piosenek z akompaniamentem shamisenu, czy biwa. Był wykorzystywany w bajkach, opowiadaniach, popularnych historiach z codziennego życia.

 

Kimi Ga Yo

 

Rządy cesarza

niech trwają lat tysiące,

aż ten żwir drobny mocą wieków

w skałę się przemieni

i mchem porośnie gęstym.

 

Kimi ga yo wa

Chiyo ni, yachiyo ni

Sazare-ishi no

Iwao to narite

Koke no musu made

 

Palac cesarski,Tokio 539-2507

 

Muzyk podjął się trudnego wyzwania. Skorzystał z melodii skomponowanej przez Hayashiego Hiromoriego, dyrektora ds. dworskich przedstawień gagaku (dawnej muzyki dworskiej) na tradycyjne instrumenty japońskie, którą zaaranżował i rozbudował brzmieniowo do gry na instrumentach europejskich. Premiera hymnu odbyła w Pałacu Cesarskim w dniu urodzin cesarza Meiji 3 listopada 1880 roku. Dopiero w 1888 partytura japońskiego hymnu narodowego została wydana przez cesarską marynarkę wojenną i odtąd spopularyzowana. 


 W roku 1893 pieśń ta nabrała charakteru ceremonialnego i zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Edukacji śpiewano ją w szkołach podstawowych w czasie świąt państwowych. Wkrótce przyjęła się także na uroczystościach państwowych i imprezach sportowych. Kimi Ga Yo został oficjalnie uznany za hymn Japonii w 1999 roku na mocy „Ustawy dotyczącej flagi państwowej i hymnu państwowego”. Wtedy w czerwcu rząd przedstawił swoją interpretację znaczenia hymnu Kimi Ga Yo podczas obrad Izby Reprezentantów parlamentu nad projektem ustawy. Premier Keizō Obuchi wyjaśnił, że słowo kimi w Kimi Ga Yo, zgodnie z obecną konstytucją Japonii, odnosi się do osoby cesarza, który jest symbolem państwa i jedności narodu: „Słowa hymnu należy interpretować jako modlitwę o trwały dobrobyt i pokój w naszym kraju”. Tak się złożyło, że 3 listopada w Japonii obchodzony jest Dzień Kultury, podczas którego celebruje się sztukę, kulturę oraz działania akademickie.

 

Cesarz Gojong

 

Świętowany jest on od 1948 roku i jest upamiętnieniem dnia 3 listopada 1946, kiedy to ogłoszono nową powojenną konstytucję. Zanim 3 listopada oficjalnie nazwany został Dniem Kultury, to od 1936 roku był to dzień, w którym przyznawano Order Kultury za zasługi dla nauki, kultury i sztuki. Nagroda ta przyznawana jest przez Cesarza nie tylko Japończykom, ale także obcokrajowcom. Tego zaszczytu dostąpiła m.in. załoga statku Apollo 11 po udanym powrocie z Księżyca. Wracając do Franza Eckerta to urodził się on w rodzinie urzędnika sądowego 5 kwietnia 1852 roku, mieszkał przy ul. Kościelnej (Kirchenstrasse 115/116) w Nowej Rudzie (wówczas Neurode). 


Zdolności muzyczne zdradzał już od najmłodszych lat i dlatego rodzice postanowili kształcić go w tym kierunku, wysyłając do konserwatorium we Wrocławiu (Breslau), a następnie do Drezna (Dresden), gdzie uczył się w Hochschule für Music Carla Marii von Webera. Karierę zawodową rozpoczął jako muzyk wojskowy w Nysie (Neiße), ale szybko przeniesiono go do Wilhelmshaven, gdzie został kapelmistrzem niemieckiej marynarki wojennej. W 1879 roku wyjechał do Japonii. 

 

Palac cesarski,Seul

 

Tam został kapelmistrzem cesarskiej orkiestry marynarki wojennej i próbował w niej wprowadzać wzorce niemieckiej muzyki wojskowej. Miał wtedy zaledwie 27 lat. Był na tyle zdolnym i dobrym muzykiem, że rodzina cesarska otworzyła przed nim drzwi swojego pałacu. Poznał tu japońską muzykę ceremonialną, utworzył orkiestrę dworu cesarskiego w Tokio i opracował śpiewnik dla japońskich szkół podstawowych.

 

 

Pawilon Palgakjeong,Seul

 

W latach 1892-1894 uczył także japońską orkiestrę wojskową w Toyama niemieckiej muzyki wojskowej. W 1897 roku skomponował pieśń pożegnalną Kanashimi no kiwami (Niezmierzony ból) na ceremonię pogrzebową japońskiej Cesarzowej wdowy Eishō, żony cesarza Kōmei. Jest ona od tamtego czasu wykonywana na dworze cesarskim w trakcie podobnych uroczystości. 31 marca 1899 roku roku z przyczyn zdrowotnych Franz Eckert wrócił do Europy. Związał się z Filharmonią Berlińską, ale wkrótce został mianowany królewskim dyrektorem muzycznym Prus.  


Dwa lata później 19 lutego 1901 roku, po poprawie stanu zdrowia, ponownie wyjechał, tym razem do Korei. Od lat osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku dążono w Korei do utworzenia na dworze cesarskim orkiestry na wzór europejski. Bodźcem do działań w tym kierunku był zapewne występ niemieckiej orkiestry marynarki wojennej 26 listopada 1883 roku, która odwiedziła Koreę. Dzięki dokonaniom Franza Eckera w Japonii, zwrócono na niego uwagę również w Korei. Na dworze cesarskim otrzymał rekomendację od konsula niemieckiego w Seulu Heinricha Weiperta, który poznał Franza Eckerta w Japonii, kiedy był konsulem w Tokio. Zadania jakich podjął się Franz Eckert w Korei były podobne do jego działalności w Japonii. Wkrótce dla potrzeb dworu koreańskiego cesarza założył niewielką orkiestrę, gdzie zaczął uczyć koreańskich muzyków gry na zachodnich instrumentach. 

 

Franz Eckert,nagrobek

 

Pierwszy koncert odbył się po półrocznych przygotowaniach w obecności cesarza Gojonga, ministrów i przedstawicieli misji dyplomatycznych. Eckert otrzymał wiele pochwał i powszechną aprobatę. Orkiestra odniosła ogromny sukces i w ciągu kilku lat wzrosła liczba członków do 70 osób. Wkrótce po tym muzyk skomponował pierwszy hymn patriotyczny Wielkiego Cesarstwa Koreańskiego (Korean Empire Aegukga), powtarzając tym samym sukcesy japońskie. Pisząc muzykę hymnu inspirował się dziełami Richarda Wagnera. Hymn narodowy został przedstawiony na koreańskim dworze 1 lipca 1902 roku. Został wykonany po raz pierwszy publicznie 9 września 1902 roku podczas ceremonii urodzinowej pierwszego koreańskiego cesarza Gojonga, który był entuzjastą Prus. Kompozytor za zasługi otrzymał od cesarza order Tai Keuk III klasy. Jako oficjalny hymn państwowy został uznany 15 sierpnia następnego roku. Był hymnem narodowym Korei w latach dwudziestych XX wieku. Był to pierwszy i jedyny jak dotąd hymn zjednoczonego państwa koreańskiego.

 

Słowa hymnu Wielkiego Cesarstwa Koreańskiego

 

Niech Bóg zbawi naszego cesarza.

Niech żyje cesarz,

podczas gdy pustelnicy wznoszą swoje domy z corocznymi gałązkami.

Zachowanie swojej władzy i wpływu na świat,

Niech jego szczęście na zawsze zostanie odnowione dla Piętnastu milionów.

Niech Bóg zbawi naszego cesarza. 


Rząd koreański zapewnił orkiestrze wojskowej budynek w zachodnim rogu parku Tapgol w Seulu 12 czerwca 1902 roku i wspierał Eckerta w uczeniu muzyki. W tym budynku szkolił orkiestrę wojskową. W każdy czwartek prowadził bezpłatny koncert w ośmiokątnym pawilonie Palgakjeong. Koncerty były dla mieszkańców Seulu okazją do poznania i docenienia zachodniej muzyki. Sprawiały wiele radości mieszkającym w Seulu obcokrajowcom, którzy mieli okazję, aby obok kompozycji własnych Eckerta, posłuchać utworów innych kompozytorów europejskich w tym uwertur Richarda Wagnera. Eckert zrezygnował ze stanowiska dyrektora zespołu, gdy w 1907 roku rozwiązano koreańskie wojsko. Orkiestra wojskowa Eckerta, została rozwiązana po śmierci cesarza Gojonga. Najlepsi uczniowie Eckerta zorganizowali prywatny zespół, ale grupa ta rozpadła się w 1924 roku.

 

Nowa Ruda,Eckert 640-320

 

Obecnie ślady ich dawnej świetności można znaleźć tylko na największej w kraju giełdzie zachodnich instrumentów muzycznych obok parku Tapgol, kiedy pojawiają się instrumenty z tamtego okresu wśród kolekcjonerów. Skomponowany przez niego hymn Cesarstwa Koreańskiego obowiązywał tylko do 1910 roku, czyli aneksji Korei przez Japończyków. Wówczas okupant zakazał używania tego utworu i wprowadził jako hymn Korei utwór Kimi Ga Yo, notabene również skomponowany przez Franza Eckerta.

 

Nowa Ruda,Eckert 640-310

 

Obecny hymn Korei nie ma żadnego związku z hymnem Eckerta, wyszedł spod pióra koreańskiego kompozytora Ahn Iktae. Franz Eckert zmarł w wyniku choroby nowotworowej żołądka 8 sierpnia 1916 roku w Seulu i tam został pochowany na cmentarzu dla obcokrajowcóww dzielnicy Mapo-gu. W uroczystości pogrzebowej wzięła udział założona przez niego koreańska orkiestra.  


Do Nowej Rudy nigdy już nie wrócił, ale po latach wróciła pamięć o nim. 3 listopada 2005 roku w japońskim Dniu Kultury i w 126. rocznicę wykonania po raz pierwszy w Pałacu Cesarskim z okazji rocznicy urodzin cesarza Meiji japońskiego hymnu narodowego Kimi Ga Yo przy Miejskim Ośrodku Kultury odbyło się uroczyste odsłonięcie popiersia Franza Eckerta. Na uroczystość przyjechał Akira Tajima, attache kulturalny Ambasady Japońskiej w Polsce oraz były ambasador Rzeczpospolitej Polski w Tokio Henryk Lipszyc. Był to najważniejszy punkt pierwszych w Nowej Rudzie Dni Japońskich zorganizowanych przez dyrektora Miejskiego Domu Kultury Wojciecha Kołodzieja i burmistrza Tomasza Kilińskiego. Od tego czasu impreza odbywa się cyklicznie i na stałe wpisała się do kalendarza najważniejszych wydarzeń w mieście.

 

Nowa Ruda,Eckert 11-435a

 

Dzięki niej co roku mieszkańcy Nowej Rudy mają okazję zetknąć się z tradycją i współczesną kulturą japońską. Uczestniczą w warsztatach kaligrafii, origami albo tradycyjnego parzenia herbaty. Poznają też historię japońskiego kina, a miejscowa dęta orkiestra górnicza nauczyła się grać japoński hymn. I tak oto Franz Eckert swoją pionierską pracą przy popularyzacji europejskiej muzyki klasycznej w Japonii i Korei niewidzialną nicią połączył oba kontynenty, rzucając przy okazji światło na małe miasteczko na Dolnym Śląsku, które bogate jest w niezliczone historie i tajemnice, nie tylko z XX wieku.

                                                                                   Juliusz Multarzyński

                                                                                     (Noworudzianin)