Przegląd nowości

Ewa Podleś dla portalu Maestro

Opublikowano: wtorek, 21, grudzień 2021 19:06

Ewa Podleś w powszechnej opinii (m.in. Opéra International, Orpheus, Gramophone, The New York Times, The San Francisco Examiner, The Washington Post, Opera News, The Financial Times, Oper!, …) uważana jest za kultową śpiewaczkę, obdarzoną najbardziej autentycznym głosem kontraltowym generacji. Przez zespół międzynarodowych krytyków Classic FM Magazine zaliczona została do 10 najlepszych głosów mezzosopranowych pierwszej dekady XXI wieku, a przez Operaarts.com, na podstawie ogólnoświatowej ankiety, do grona 100 operowych legend ostatniego półwiecza.

Ewa Podles,Swietlik

Od swego debiutu w Metropolitan Opera w Nowym Jorku w 1984 roku przynależy do elitarnego grona artystów zapraszanych przez najbardziej prestiżowe sceny operowe i estrady koncertowe świata jak La Scala, MET, San Francisco Opera, Covent Garden, Châtelet, Deutsche Oper Berlin, Teatro Real, Teatro Liceo Barcelona, Carnegie Hall, Lincoln Center, London's Wigmore Hall, Théâtre des Champs Elysées, Filharmonia Narodowa. Przez kilka dziesięcioleci związana stałym kontraktem z Teatrem Wielkim – Operą Narodową, występowała też w wielu ośrodkach muzycznych w Polsce. Na stałe mieszka w Warszawie.


Ewa Podleś – W lutym 2016 roku wystąpiłam w Filharmonii Narodowej z Kindertotenlieder Mahlera, a latem tego samego roku jako Markiza de Berkenfield w Córce pułku Rossiniego na festiwalu w Pesaro. I to były moje ostatnie występy na scenie i estradzie.

Ewa Podles 945-41002

Ze względu na pilną potrzebę zoperowania moich bioder, następne występy musiałam odwołać, w Polsce m.in. prawykonanie z NOSPR specjalnie dla mnie napisanej kompozycji Piotra Mossa Cztery monologi antyczne, a za granicą m.in. partię Madelon w Andrea Chénier Giordano w mediolańskiej La Scali czy partię Hrabiny w Damie Pikowej Czajkowskiego w Teatrze Bolszoi w Moskwie. Ta ostatnia odmowa spotkała się ze szczególnym sprzeciwem mojej biografki, francuskiej pisarki Brigitte Cormier, autorki dostępnej również w Polsce książki Ewa Podleś - Contralto assoluto, która uważała, że występ polskiej śpiewaczki jako rosyjskiej hrabiny w premierowym przedstawieniu w głównym teatrze operowym imperium rosyjskiego miałby wymiar niemal historyczny. 


Tymczasem już moje ostatnie występy były możliwe tylko dzięki końskim dawkom środków przeciwbólowych, a i tak ich działanie ledwo starczało do ukłonów końcowych. Lekarze obiecywali powrót na scenę po trzech miesiącach od operacji. Ale życie pisze własne scenariusze. Operacji musiało być więcej, z trzech miesięcy zrobiły się 3 lata, plus nieoczekiwana pandemia i zablokowanie wszelkiej aktywności artystycznej.

Ewa Podles 84-35

I tak zakończyła się moja kariera sceniczna. Nie planuję powrotu na scenę z powodów profesjonalnych i osobistych. Po pięciu latach przerwy, w moim wieku trudno byłoby odzyskać dawną formę, a ja wolę by pytano mnie dlaczego już nie śpiewam, niż dlaczego jeszcze śpiewam. Wolę pozostać w pamięci słuchaczy w swojej najlepszej formie. Drugi powód dotyczy mojego ukochanego męża, Jerzego Marchwińskiego, najcudowniejszego partnera w życiu profesjonalnym i prywatnym. Zawsze był przy mnie na dobre i na złe. Praktycznie, nie rozstawaliśmy się. Był moim najlepszym pianistą, to z nim miałam najpiękniejsze recitale, dopóki dysfunkcja prawej ręki uniemożliwiła mu granie.


Żebym ja mogła się realizować profesjonalnie, on zajmował się absolutnie wszystkim, a teraz przyszedł czas, żebym ja zajęła się nim. Jestem szczęśliwa, że w końcu mogę spędzać czas w moim domu w Warszawie oraz w domu letniskowym nad piękną rzeką Narew.

Ewa Podles 816-317

Kiedy pytano mnie gdzie zamierzam spędzić wakacje, odpowiadałam, że dla mnie najpiękniejszy odpoczynek będzie w moim własnym domu, że mam dość wyjazdów, podróży, walizek, pakowania, nerwów, stresów i wszystkiego co łączy się z wykonywaniem tego zawodu. I teraz, w końcu mam to wszystko o czym marzyłam. Jedynym nieoczekiwanym problemem okazała się niestety pandemia, która znacznie ograniczyła nam radość korzystania z życia. Ale czuję się artystycznie w pełni spełniona. Niczego nie żałuję. Wydaje mi się, że wystąpiłam we wszystkich teatrach operowych i salach koncertowych, o których marzą śpiewacy. Więcej nie byłabym w stanie udźwignąć, a zawsze podkreślałam, że śpiewam po to, żeby żyć, a nie żyję po to, żeby śpiewać. 


Pozostawiam po sobie liczne nagrania swoich występów. Generalnie nie lubię nagrań studyjnych, bo one w jakimś sensie nie są prawdziwe. Jeśli powtarza się kilkakrotnie jakieś fragmenty, bo przeleciał samolot, przejechał tramwaj lub skrzypkowi wypadł smyczek, to gdzieś w końcu ginie dramaturgia tego wykonania, a artysta koncentruje się wyłącznie na tym, żeby w końcu było równo, razem i czysto.

Ewa Podles 314-177a

Nagrania z żywych koncertów są niezastąpione, bo one mówią prawdę o artyście i o jego autentycznych możliwościach, bez żadnej technicznej ściemy lub oszustwa. Uważam, że wszystkie moje nagrania są OK, ale preferuję te nagrywane na żywo, nawet jeśli nie są tak doskonałe jak te studyjne, bo klimat i relacja jaką nawiązuje się z publicznością są nie do powtórzenia w studiu.A że nagrania te nie są firmowane przez najbardziej znane światowe wytwórnie płytowe – cóż, nie wiem czy to jest wstyd dla mnie, czy raczej dla nich. 


Wprawdzie moja aktywność profesjonalna musi obecnie być terytorialnie bardzo ograniczona, ale to nie oznacza całkowitego wycofania się z aktywności zawodowej, o którą od prawie dwudziestu lat skutecznie dba mój krajowy impresario Jacek Nędzyński.

Ewa Podles 08-174a

Przyjmuję coraz częstsze zaproszenia do członkostwa w konkursowych juries oraz realizuję się w pracy z młodzieżą aby przekazywać im swoją wiedzę, m.in. w ramach master class w moim macierzystym teatrze, czyli w Operze Narodowej, a także udzielając lekcji prywatnych. Oczywiście, ja nie uczę śpiewu od podstaw. Pracuję z młodymi śpiewakami, którzy albo mają jakieś problemy wokalne, albo chcą dowiedzieć się czegoś więcej, doskonalić się. Konsultacji prywatnych udzielam w moim domu w Warszawie, przy niezwykłym fortepianie należącym kiedyś do Witolda Lutosławskiego, z jego osobistą dedykacją dla mojego męża, wygrawerowaną na specjalnej tabliczce umocowanej do instrumentu. 


Zgadzam się z Dietrichem Fischer-Dieskau, że najlepszą metodą na wytłumaczenie studentom całej złożoności śpiewania, jest osobiste pokazanie im swoim własnym głosem jak należy to robić. Podczas moich zajęć śpiewam wszystkimi możliwymi rodzajami głosów, zaczynając od partii basowych, a kończąc na Królowej Nocy. Oczywiście, w oryginalnych tonacjach!

Ewa Podles,San Fancisco

Kiedy wykładam, jestem tak pochłonięta pracą, że obecność innych osób absolutnie mi nie przeszkadza. Prowadzę zajęcia indywidualnie, ale czekający na swoją kolej mogą przysłuchiwać się temu, co mówię. Gorąco ich, zresztą, do tego zachęcam, bo wiem, że każdemu z nich za chwilę będę prawdopodobnie musiała mówić dokładnie to samo, gdyż w większości popełniają te same błędy. Młodzi śpiewacy są najczęściej tak przejęci samym wydobywaniem dźwięków, że zapominają o tym co jest równie ważne, jeśli nie ważniejsze, a więc interpunkcja, czyli kropki, przecinki, wykrzykniki, pauzy, oddechy i czas pomiędzy frazami, artykulacja, recytacja i przekaz dramatyczny.


Bez świadomości tego wszystkiego, każde wykonanie będzie kulawe i pozostawi słuchacza rozczarowanym lub najwyżej, obojętnym. Często spotykałam się z pytaniami, zwłaszcza gdy odtwarzałam partie męskie, dotyczącymi specyfiki mojego głosu.

Ewa Podles 017-195

Nie wydaje mi się, aby w moim głosie było coś dziwnego lub androgenicznego. To typowy żeński głos, ale z ogromnymi możliwościami. Ponad trzy oktawy, ciemna barwa, biegłość techniczna (koloratura), góry jak u sopranu, doły barytonowe – to żadna moja zasługa. To dar natury. Z barytonem łączy mnie wyłącznie barwa i siła rejestru piersiowego, a nie żadne cechy fizjologiczne. Dzięki takiemu rejestrowi piersiowemu mogłam wykonywać te wszystkie role rycerzy, królów, amantów, nadając im prawdziwie męski charakter. Bez tego rodzaju niskich dźwięków, ci wszyscy moi władcy brzmieliby raczej jak eunuchy, a nie prawdziwi mężczyźni. A tych wszystkich, którzy zawsze doszukują się jakiegoś drugiego dna informuję, że np. kontratenor to nie kastrat.


Swojego głosu nigdy nie adaptowałam do jakiegoś konkretnego utworu. Zawsze starałam się śpiewać najpiękniej jak mogłam w danym momencie, swoim naturalnym głosem i bez względu na to, czy był to Wagner czy Rossini, dominantą mojego wykonania była potrzeba wzruszenia słuchaczy. Nigdy nie wzorowałam się na innych śpiewakach, nie kopiowałam ich wykonań.

Ewa Podles Ewa 314-276

Używałam nagrań wyłącznie do nauki muzyki, tekstu i poznania tradycji wykonawczych. Kiedy już nauczyłam się utworu, zawsze zaczynałam, w sposób niezależny nawet ode mnie, nadrukowywać go własną osobowością. Z zachodnich gwiazd interesowały mnie Marylin Horne i Teresa Berganza, z powodu podobieństwa repertuaru. Jeśli chodzi o Wschód, to niewątpliwie cudowny kontralt Zary Douchanowej i mezzosopran Iriny Archipowej, z którą miałam niezwykłe spotkanie w 1978 roku, na Konkursie Czajkowskiego w Moskwie, na którym zdobyłam trzecią nagrodę. Archipowa była wtedy przewodniczącą jury i przy wielu świadkach powiedziała swoim uczniom, uczestniczącym w Konkursie, że powinni nauczyć się ode mnie jak wykonywać rosyjski repertuar. Traktuję to jako najlepszą recenzję i najpiękniejszy komplement w moim życiu. Dziękuję portalowi MAESTRO za zainteresowanie moją osobą. Korzystam z okazji, aby wszystkim melomanom życzyć zdrowia i wszelkiej pomyślności, zwłaszcza w tym niełatwym, naznaczonym pandemią, okresie.

         Wypowiedź Maestry opracowana przez: Biuro Koncertowe Jacka Nędzyńskiego