Przegląd nowości

Wielkie obietnice i wyczekiwane nadzieje wokalne

Opublikowano: piątek, 17, grudzień 2021 21:17

Druga edycja Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. B. Paprockiego, zorganizowana w listopadzie 2021 roku, podobnie jak poprzednio w gościnnych murach Opery Nova w Bydgoszczy pokazała przegląd polskich młodych osobowości wokalnych, a w pamięci, poza świetnymi laureatami nagród głównych i bardzo sprawną organizacją wydarzenia pozostanie rekordowy, jeśli chodzi o liczbę finalistów (25 osób) ostatni etap przesłuchań z orkiestrą.

 

Konkurs im. Paprockiego 115-403

 

Organizatorem Konkursu jest Stowarzyszenie im. Bogdana Paprockiego, pod przewodnictwem Adama Zdunikowskiego. Nie wprowadzono znaczących zmian, jeśli idzie o regulamin, uczestników, jak poprzednio, oceniało jury złożone z osobowości polskiej wokalistyki (Andrzej Dobber, Marcin Bronikowski, Iwona Sobotka oraz trzy mezzosoprany: Helena Zubanovich, Małgorzata Walewska i Edyta Kulczak, która niestety musiała wrócić do Nowego Jorku, ale śledziła Konkurs w Internecie i przyznała własne nagrody), sekretarzem Jury, jak poprzednio był Sylwester Kostecki. Do udziału w Konkursie zgłosiło się ponad 70 śpiewaków, z których w drugim etapie zaprezentowało się aż 31 młodych artystów. Dwa pierwsze etapy odbywały się w Sali Kameralnej, z towarzyszeniem fortepianu, a artyści musieli zaprezentować trzy utwory: arię operową, arię oratoryjną lub kantatową i pieśń (etap I), oraz dowolny utwór kompozytora polskiego w II etapie. Nagrodą Specjalną dla wyróżniającego się pianisty nagrodzono Aleksandra Teligę. W odróżnieniu od innych międzynarodowych konkursów wokalnych odbywających się w Polsce (np. Konkurs Moniuszkowski, Konkurs Ady Sari, Konkurs Adama Didura), Konkurs Paprockiego przeznaczony jest dla wokalistów polskich, możemy więc prześledzić pozytywne i negatywne tendencje specyfiki polskiej szkoły wokalnej.


Niestety większość uczestników używała klasycznej maniery wokalnej, nie różnicując interpretacji arii sakralnych, które należy jednak prezentować nieco inaczej, to poniekąd modlitwa i inny rodzaj skupienia, nie wymagający popisywania się fermatami i śpiewania prawie wszystkiego „na forte”. To samo można powiedzieć o wykonaniach pieśni.

 

Justyna Khil 115-274

 

Większość uczestników zupełnie też nie potrafi różnicować nastroju, śpiewając wszystko głośno i siłowo, nie używając piana, nie operując legatem, nawet mniejsze glosy często śpiewały tak, aby było głośno. A jednocześnie artysta chce pokazać, że jest uniwersalny,  co często przejawiało się dziwnym doborem repertuaru, jedna z uczestniczek zaprezentowała w tej samej sesji Jadwigę i Santuzzę. Często miałem wrażenie, że niektórzy śpiewacy (zwłaszcza mezzosoprany i basy) śpiewają nie swoimi głosami, sztucznie przyciemniając i pogłębiając barwę. 


Ale pojawiło się też kilku artystów, którym nie można tego zarzucić, i którzy w każdym etapie prezentowali nie tylko wyrównany poziom, ale także wielką świadomość i klasę wokalną. Tu wyróżniłbym dwoje artystów, którzy zdobyli zresztą pierwsze nagrody.

 

David Roy 115-129

 

Justyna Khil brawurowo wykonała wszystkie utwory, prawdziwym popisem była aria Salome z Herodiady Masseneta, artystka potrafi znaleźć też sposób na interpretację pięknej pieśni Laksa (Modlitwa), czy Jerusalem Paulusa Mendelssohna-Bartholdy’ego, to duży, gęsty głos, w przyszłości z zacięciem na solidne spinto, śpiewająca pewnie i pięknie. Baryton David Roy z kolei prezentując tak rozległy stylistycznie repertuar jak m. in. pieśń Szymanowskiego (Daleko został cały świat), arię z kantaty Bacha (Ich habe genug), a także dramatyczną arię Gerarda z Andrea Chénier Giordana w każdym z tych utworów pokazał wrażliwość stylistyczną, ogromną muzykalność i bardzo umiejętne prowadzenie głosu, ukazującego gdy trzeba i forte i piano. 


Zarówno w przypadku Khil (Micaëla i Halka), jak i Roya (Posa i Miecznik) występ finałowy tylko udowodnił świadomość sceny i brzmienie głosu, to artyści właściwie skończeni i gotowi do występów. 

 

Magdalena Stefaniak 115-584

 

Do ostatniego etapu zaproszono przedstawicieli wszystkich teatrów operowych w Polsce, którzy przyznawali szczególnie ważne dla uczestników nagrody – zaproszenia do występów w konkretnych produkcjach, a oceniali prezentację dwóch arii operowych na dużej scenie Opery Nova z towarzyszeniem orkiestry (pod dyrekcja Macieja Figasa i Piotra Wajraka). Być może dlatego zadecydowano o przepuszczeniu do ostatniego etapu aż 25 śpiewaków (w tym ponad 10 sopranów) tak, aby dać im szansę pokazania się w finale i zaśpiewania swoistego przesłuchania przed dyrektorami decydującymi o obsadach. Niestety większość sopranów była prawie takich samych, co potęgowała także zbieżność repertuarowa.


Przebojem finału był walc Musetty, który w moim przekonaniu, pomimo obecnych tendencji wykonawczych, nie jest partią dla lekkiego sopranu i kontrast z Mimi jest w partyturze doskonale widoczny. Na tym tle wyróżniała się, nagrodzona II Nagrodą, Magdalena Stefaniak (Musetta i Traviata), o dynamicznym, ciekawym barwowo głosie i także sporym wyczuciem sceny, choć też śpiewała odrobinę za mocno.

 

Nazarii Kachala 115-683

 

Justyna Bujak (III Nagroda) operując rozlewną frazą i nie do końca opanowaną kontrolą dramatyzmu ciekawie wykonała Małgorzatę Boita, ale Halka okazała się dla niej odrobinę jeszcze zbyt mocna. Ciekawie, z wdziękiem i świetną koloraturą zaprezentowała się Maria Mazanek-Matuszewska, dobrze rozwija się mezzosopranowy głos Magdaleny Pluty, nabierając wyrazistości i głębokości interpretacji. Pięknym, stalowym, ale miękkim głosem operuje Julia Pruszak, której zwłaszcza Micaëla była ciekawie poprowadzona wokalnie. 


Ale w większości gdyby artystki wybrały bardziej trafiony repertuar, być może nagrody wyglądałyby inaczej. W finale zabrakło mi Marty Miki, mezzosopranistki o jasnej, jedwabistej barwie, bardzo sprawnej technicznie i śpiewającej z dużą fantazją. Wielkim objawieniem konkursu był jeden z najmłodszych uczestników, baryton Szymon Raczkowski, zdobywca III Nagrody, artysta pięknie frazujący, muzykalny i bardzo obiecujący.

 

Justyna Bujak 115-234

 

Nazari Kachala to tenor marzenie, duży głos i piękna rasowa barwa tenorowa, ale tu znów zaważył dobór repertuaru, a także nieumiejętność dokładnego panowania nad głosem, artysta śpiewa za mocno, choć problemem jest bardziej śpiewanie pełnią swoich możliwości, bez jakiegokolwiek zapasu. Jeśli uda mu się to opanować (a widać postęp, w poprzedniej edycji Kachala tez był w finale) może to być godny następca spuścizny naszego wielkiego tenora, Bogdana Paprockiego. 


W finale pojawiło się też kilku ciekawych artystów, choć ich technika wymaga jeszcze dużego dopracowania. Nad interpretacją i scenicznym wyrazem powinien popracować bas Michał Romanowski (bas), bas baryton Wojciech Urbanowski, obdarzony naturalną vis comica nie do końca radzi sobie ze śpiewaniem szybkich ozdobników, jest natomiast ujmujący w momentach bardziej dramatycznych.

 

Szymon Raczkowski 115-783

 

Podobnie inny bas baryton, Bartłomiej Kłos, bardzo dobry scenicznie, o świetnym brzmieniu, ale jeszcze nie do końca świadomy swoich możliwości, podpierając się lekko przyciemnionym głosem. Tenor Krzysztof Zimny mógłby być głosem w typie Alfreda Kraussa, ale do finału wybrał zbyt mocny repertuar. Świetnym tenorem lirycznym mógłby zostać Szymon Rona, ale też ulega pokusie tenorowego szarżowania głosu i jemu też można zarzucić zły dobór programu. 

                                                                    Tomasz Pasternak