Przegląd nowości

Niewybaczalny koniec muzeum w Rapperswilu

Opublikowano: poniedziałek, 29, listopad 2021 06:44

Rapperswil leży na przeciwległym brzegu Jeziora Zurychskiego i można się tam dostać komunikacją podmiejską, stateczkiem wycieczkowym, albo jakimkolwiek pojazdem zmotoryzowanym. Tak było od przeszło stu lat. Kolejne pokolenia polskich uchodźców i przybyszów ze zniewolonej Ojczyzny przemierzały ten 40. kilometrowy dystans od Zurychu, aby znaleźć się w XIII - wiecznym zamczysku, w którym Władysław hr. Broel – Plater, aktywny działacz emigracyjny, wydawca pisma „Orzeł Biały” („Der weisser Adler”) utworzył w roku 1870 muzeum poświęcone w całości polskiej historii, kulturze i sztuce. Muzeum Narodowe Polskie „… stanowiące własność narodową Polski, staje się schronieniem dla jej pamiątek historycznych znieważonych i grabionych na ziemi ojczystej” (zapis w akcie fundacyjnym). Zgromadzeni wokół hr. Platera patrioci polscy i ich następcy dzięki darom, legatom, testamentom i wsparciu finansowemu wypełnili z czasem cały zamek eksponatami o bezcennej, również emocjonalnie wartości.

 

Dla Polaków niezmiennie wielkim przeżyciem było zwiedzanie Sali Portretowej pełnej konterfektów i popiersi polskich monarchów, bohaterów narodowych i twórców naszej kultury. Pokój Mundurów i Pokój Broni zawierały bogatą ekspozycję uzbrojenia i umundurowania od średniowiecza do XIX w. Pokój Kościuszki z wieloma pamiątkami po naszym bohaterze narodowym, którego urna z sercem znalazła schronienie w specjalnym mauzoleum mieszczącym się w Wieży Prochowej. W Pokoju Mickiewicza poza pamiątkami po wieszczu eksponowane były jego liczne rękopisy. Był też Pokój Kopernika, Galeria Obrazów, Pokój Przyjaciół Polski, a na drugim piętrze bogata biblioteka licząca ponad 90 tysięcy tomów. To właśnie w niej w ostatnich latach XIX wieku bibliotekarzem był młody Stefan Żeromski, zajmując się również spuścizną i księgozbiorami zmarłych na emigracji Joachima Lelewela, Leonarda Choćki i Ludwika Mierosławskiego.

 

Muzeum nie tylko gromadziło i udostępniało zbiory. Od początku było to miejsce spotkań rodaków, obchodów rocznic kolejnych powstań, czy uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Bogatą działalność wydawniczą ozdabia „Album Rapperswilski“, przygotowany przez samego Józefa Ignacego Kraszewskiego.

 

Po odzyskaniu niepodległości zbiory muzeum w roku 1927 specjalnym pociągiem przewieziono do kraju. To okazało się błędem. Ich dużą część zniszczyli hitlerowcy w czasie II Wojny Światowej. Resztę podzielono pomiędzy różne instytucje w powojennej Polsce.


Siedziba w Rapperswilu nie została jednak pusta. Odżyła służąc nadal polskiej emigracji, żołnierzom internowanym w Szwajcarii i dobrym stosunkom z miejscową społecznością, żyjącą nad pięknymi brzegami Jeziora Zurychskiego.

 

W naszych czasach wszystko to niestety zaczęło się psuć. Ustrój Szwajcarii przewiduje niepodważalność decyzji gminnych (Rapperswil znajduje się na terenie gminy St. Gallen). Dawniejszych przyjaciół Polski i Polaków we władzach gminy zaczęli stopniowo zastępować zwolennicy przekształcenia nasiąkniętego polskością zamczyska czymś ich zdaniem bardziej nowoczesnym, rozrywkowym i gastronomicznym. Nie pomogły próby organizacji wystaw typu Przyjaźń polsko-szwajcarska na przestrzeni wieków, ani przypominanie ilu Szwajcarów osiedliło się w Polsce, a ilu Polaków wyemigrowało do Szwajcarii. Nikogo głębiej nie poruszyły polskie osiągnięcia w przeszłości architekta Giovaniego Battisty Quadro (Ratusz w Poznaniu), budowniczych Zamku Królewskiego w Warszawie Trevano i Castellego, czy Semadeniego – twórcy legendarnej warszawskiej kawiarni.

 

Współczesnych szwajcarskich zwolenników likwidacji polskiej placówki o najwyższej randze historycznej, politycznej i kulturalnej nie obchodzi, że na ich ziemi spędzili ostatnie lata życia tak wielcy Polacy jak Tadeusz Kościuszko czy Ignacy Jan Paderewski, a poprzez karierę zawodową i naukową związani byli ze Szwajcarią Gabriel Narutowicz i Ignacy Mościcki. Wśród wybitnych Polaków aktywnie uczestniczących w życiu publicznym tego kraju trudno pominąć noblistę Henryka Sienkiewicza, wybitnego filozofa Józefa M. Bocheńskiego i obecnie największego żyjącego pianisty Krystiana Zimermana.

 

Jeśli przeklęta polska furmanka dziejów zwiezie – a stanie się to wiosną 2022 roku  – Muzeum Polskie w Rappeeswilu, nie tknę więcej sera szwajcarskiego (tego z dziurami), nie założę zegarka szwajcarskiego i – chociaż jestem obywatelem honorowym Warszawy – na zawsze zapomnę o Dolinie Szwajcarskiej.

 

Natomiast nie zapomnę i nie wybaczę negligencji, luxurii, matołkowatości, lenistwa, niekompetencji i braku przyzwoitości naszych służb dyplomatycznych, polityków i przywódców, którzy dopuścili do tego, że ten bezcenny kawałek polskości nad Jeziorem Zurychskim przestanie istnieć.

                                                                      Sławomir Pietras