Przegląd nowości

BER - tryptyk baletowy w Teatrze Wielkim w Poznaniu

Opublikowano: wtorek, 23, listopad 2021 06:00

Nazwa BER pochodzi od pierwszych liter nazwisk choreografów, których trzy dzieła złożyły się na wieczór baletowy w Teatrze Wielkim w Poznaniu (pokazany w Auli Artis): Robert Bondara, Alexander Ekman i Martynas Rimeikis. Balet współczesny nie jest moją specjalnością, ale skoro zostałem zaproszony, to zdam sprawozdanie z osobistych wrażeń – powiedzmy: laika.

 

BER,TW Poznan 1

 

Otóż mimo zapewnień Roberta Bondary, szefa poznańskiego baletu, które usłyszałem na spotkaniu przedpremierowym, że to trzy całkiem różne wizje tańca współczesnego, mnie te trzy utwory wydały się bardzo do siebie podobne. Przede wszystkim: w moim odczuciu taniec w tradycyjnym rozumieniu zastąpiony został akrobacjami nieomal cyrkowymi (żeby nie powiedzieć gimnastyką).


Tu podziwiać należy z najwyższym uznaniem sprawność ciał wykonawców zmuszonych do wyczynów, które wydają się bliskie kresu ludzkich możliwości. Zespół jest absolutnie międzynarodowy, co stanowi signum temporis. Tytuły: „Take me with you”, „Blind words” i (kuriozalny) „Episode 31” mówią wszystko i nic. Ale znamienny jest ten ostatni tytuł. Były to trzy epizody. Muzyka klasyczna: fragment utworu Satiego, zabrzmiała dopiero na końcu.

 

BER,TW Poznan 2

 

Wcześniej było coś, co może przemawia do młodych ludzi, ale dla mnie było mdłe i monotonne (mam 73 lata). Moja refleksja: taniec współczesny być może w zamiarze choreografów jest „o czymś”, a nawet ma pretensje do głębi filozoficznej oraz „sięgania do źródeł ludzkiej egzystencji” (nie pamiętam skąd ten cytat, lecz pasuje do wszystkiego), ale w odbiorze takiego laika jak ja – jest o niczym.

 

BER,TW Poznan 3

 

Ot: wzbudzające podziw maestrią wykonawców popisy, czasem nawet zabarwione humorem, ale nie dające żadnego punktu zaczepienia dla intelektu. Być może zbyt wiele wymagam. A może, jak wspomniałem, po prostu się nie znam. Tylko podejrzewam, że ogromna większość widzów ma wiedzę na temat baletu współczesnego nie większą albo niewiele większą ode mnie. Chociaż spektakl podobał się i brawa były rzęsiste. Przyjmijmy więc takie założenie: trzeba to oglądać tak, jak się słucha muzyki, nie doszukując się znaczeń. I nie sugerować się tytułami, całkiem umownymi. Podziwiać kunszt młodych tancerzy i wierzyć na słowo, że choreografowie rzeczywiście rozszerzają horyzonty (to chyba też jakiś cytat) współczesnej sztuki tańca.

                                                                        Piotr Nędzyński