Przegląd nowości

Podróż w głąb siebie, do urazów z dzieciństwa – opera Blancharda w MET

Opublikowano: poniedziałek, 08, listopad 2021 18:27

Tytuł opery Therence’a Blancharda Ogień płonący, zamknięty w moich kościach (Fire shut up in my bones) to biblijny cytat z Księgi Jeremiasza (20, 9), przytoczony niewątpliwie ze względu na autorytet tej księgi u czarnoskórych baptystów, w środowisku których toczy się fabuła utworu. Mamy w niej do czynienia z dramatem świadomości, w którym akcja rozgrywa się w umyśle podmiotu – centralnego ja.

 

W moich kosciach ogien 1

 

Wszystkie pozostałe postacie są do pewnego stopnia jego projekcjami. Poza tym zamyka się ona w rozstrzygającej chwili znaczącej, kiedy bohater zdąża do rodzinnej miejscowości – Gibsland w Luizjanie – w których to okolicach przed laty zginęli legendarni Bonny i Clyde (para gangsterów spopularyzowana przez kulturę popularną łącznie z filmem, a wyidealizowana przez anarchistów na uosobienie nieskrępowanej wolności), by dokonać aktu zemsty za krzywdę, która spotkała go w dzieciństwie. Ożywa ono, a wraz z nim wspomnienie wyniesionego wtedy urazu – seksualnego wykorzystania przez starszego kuzyna.


W świecie tym otaczają go alegoryczne personifikacje Przeznaczenia i Samotności, by w końcu zmaterializować się w osobie Grety, w której się zakochuje, ale z jej strony spotka go kolejny zawód i zranienie, wskutek czego użala się nad sobą na przestrzeni całej opery. Na mnie wszakże najbardziej odrażające wrażenie wywarły urągające ludzkiej godności i o wiele bardziej traumatyczne studenckie obyczaje korporanckie, przypominające wojskową i więzienną falę, choć nie sposób odmówić ich rozegraniu efektowności choreograficznych rozwiązań autorstwa Camille A. Brown,zarazem współreżyserki przedstawienia.

 

W moich kosciach ogien 2

 

Interesującym pomysłem jest też równoległe prowadzenie głosów odtwórcy głównej partii Charlesa oraz chłopięcego sopranu, stanowiącego jego reprezentację w scenach powrotu do dzieciństwa. Jest to druga opera kompozytora po Mistrzu (o czarnoskórym, biseksualnym bokserze Emile’u Griffithie) i swą prapremierę miała 15 czerwca 2019 roku w Saint Louis, skąd przejęła ją nowojorska Metropolitan Opera (przedstawienie z 23 października oglądane w krakowskim kinie Kijów, należącym do sieci Apollo Film). 

 

W moich kosciach ogien 3

 

Muzykę Blancharda, autora oprawy do większości filmów Spike’a Lee, cechuje stylistyczny eklektyzm i epigonizm, przy czym pod względem wokalnym pozostaje ona najbliższa werystycznej manierze śpiewu, dostarczając artystom wiele wdzięcznych okazji do zaprezentowania swych umiejętności. Potraktowana autonomicznie okazuje się jednak niezbyt wysokich lotów. Większą oryginalnością odznacza się rytmiczne ostinato oddające zmechanizowany charakter taśmowej pracy przy oprawianiu kurcząt, w której to wytwórni pracuje matka bohatera.


Niektóre sceny tworzą zamknięte numery – ansamble: przy wspomnianej taśmie, z braćmi, liryczny duet z Evelyn, miłosny z Gretą. Do nich należą także sceny obrzędowe: wieczerzy z okazji Dnia Dziękczynienia oraz chrztu z wody, tym razem utrzymane w stylu gospel. Od strony muzycznej spektakl przygotował i poprowadził Yannick Nézet-Séguin, dyrektor artystyczny nowojorskiej sceny, który z tej okazji przywdział „pstrokate” wdzianko, dostosowując się tym samym do charakteru kompozycji.

 

W moich kosciach ogien 4

 

Cała ponad dwudziestoosobowa obsada stała na bardzo wysokim poziomie. Na pierwszym miejscu wymieniłbym wielopostaciową Angel Blue, wcielającą się w Przeznaczenie, Samotność i Gretę. Określona jako sopran, dysponuje wszakże głosem o rozległym wolumenie, ze zmysłowym, niskim rejestrem piersiowym, a więc bliskim kontraltu w klasyfikacji z czasów belcanta.

 

W moich kosciach ogien 5

 

Zarówno dzięki naturalnym warunkom wokalnym, jak i kulturze śpiewu, dostarczyła słuchaczom wiele muzycznej satysfakcji. Nie ustępowała jej Latonia Moore jako Billie, matka Charlesa, wydobywając ze swej partii z jednej strony dramatyzm postaci zmagającej się z trudami życia, a zarazem marzącej o zawodowym awansie jako rekompensacie za nieudane małżeństwo i samotne wychowywanie pięciorga dzieci, z drugiej nie stroniącej od lirycznych aspektów jej natury. W małego Charlesa wcielił się Walter Russell III we wspomnianych duetach ze swym dorosłym alter ego, któremu przydał potęgi brzmienia baryton Will Liverman, choć nie był w stanie uniknąć mielizn samego ujęcia postaci przez librecistkę Kasi Lemmons. Z wykonawców ról epizodycznych przywołałbym jeszcze Brittany Renee jako Evelyn, urzekającą krystaliczną barwą głosu.

                                                                    Lesław Czapliński