Przegląd nowości

Schaeffer wiecznie żywy

Opublikowano: wtorek, 02, listopad 2021 20:29

– Co się dzisiaj wydarzy, trudno przewidzieć – pisał o rozpoczynającym się wieczorem performansie muzyczno-teatralnym jeden z uczestników.– Będę walczył! Będę walczył o Sztukę i będę bronił sztuki na własnym ringu! Przeciwnicy są niezwykle groźni – obdarowani talentem i przesyceni schaefferowską wyobraźnią. XIII, a więc programowo „feralna” ERA SCHAEFFERA to tradycyjny mini festiwal poświęcony największemu polskiemu twórcy muzyczno-teatralnemu, rodzimemu Leonardo, a dla innych współczesnemu Witkacowi.

 

Era Schaeffer 8

 

Jego nonkonformistyczne nastawienie do sztuki i własnej twórczości, jego sarkastyczne spojrzenie na rzeczywistość cywilizacji nas otaczającej, to materiał do nieustannych przemyśleń i refleksji. To, co Bogusław Schaeffer pisał o muzyce, o sztuce 40, a może i 50 lat temu,wciąż poraża aktualnością. Dobrze się więc stało, że kierujący od 13 lat tym „interesem artystycznym” reżyser Maciej Sobociński, zrezygnował ze standardowych składanek przeplatających cytaty z dzieł scenicznych Schaeffera z improwizacjami znanych muzyków i nadał performanceowi formę turnieju niemal bokserskiego. To był ożywczy pomysł „Schaeffer Arts Fight”, który nabrał ciała na Basenie Artystycznym, jednej ze scen Warszawskiej Opery Kameralnej. A w charakterze „wkupnego” zaangażowano do roli prezenterki-sędziny Alicję Węgorzewską, w cywilu dyrektorkę WOK.


W tym turnieju walk na ringu (przygotowano dwa ringi) zagrała rolę włoskiej diwy operowej, która ma posługacza Davida w krótkich czarnych „bokserkach”. Publiczność musiała oceniać walki muzyczne i słowne urządzając odpowiednią owację oklaskami, tupaniem, okrzykami i gwizdami, a sędzina typowała zwycięzcę „po uważaniu”. Oglądaliśmy więc walki muzyków, aktorów, performerów, pieczeniarzy artystycznych, mimów, pożal-się-boże tancerzy i innych indywiduów. Nie było tu zdecydowanych granic specjalizacyjnych, aktorów łączono z muzykami, zwłaszcza, że wielu ma całkiem solidne przygotowanie muzyczne.

 

Era Schaeffer 7

 

To nie odnosiło się tylko do zawodowców jak akordeonista Marcin Wyrostek z zespołem COLORIAGE, pianista Paweł Tomaszewski oraz grupa Małe Instrumenty, czy wokalistów w typie Janusza Radka i Seana Palmera, tancerza mówiącego jak Witold Jurewicz, czy wreszcie utanecznionych i umuzycznionych aktorów jak Lidia Bogaczówna, Izabela Warykiewicz i Marcin Marcel Wiercichowski. W tych turniejach wszystkie chwyty były dozwolone, Marcello (włoskie wersje imion kreowała diwa Węgorzewska) pokazał, że może coś zagrać na fortepianie i wiolonczeli, Iza robiła pięknie szpagat, a Gianni tworzył głosem otoczenie akustyczne nie gorzej od Urszuli Dudziak i na dokładkę w formie wokalizy zaprezentował Międzynarodówkę.  Lidia natomiast specjalizowała się w serwowaniu piętrowych wyzwisk swoim przeciwnikom. Miała zresztą pełno innych „środków rażenia", np. przecieranie powieki środkowym palcem, czy stwierdzenia, że grający na małych instrumentach nie tylko instrumenty mają małe. To była wspaniała erupcja surrealistycznego humoru w duchu Dada, ale dla muzycznej widowni otwarła się kopalnia znanych tematów, przeplatana po każdym pojedynku na ringu nagraniem Mszy Schaeffera. A po skończonym spektaklu, gdy wszyscy wykonawcy opuścili już Basen Artystyczny publiczność wychodziła z uczuciem wspaniałego przeżycia, którego najważniejszym impulsem było przeżycie dwóch godzin prawdziwej wolności, jaką daje tylko kontakt z żywą sztuką współczesną. Jakże potrzebne jest nam dziś takie wydarzenie artystyczne, jak powietrze do oddychania.

                                                                        Joanna Tumiłowicz