Przegląd nowości

Triumf włoskiej frywolności

Opublikowano: środa, 27, październik 2021 19:40

Dwie jednoaktowe opery Gaetano Donizettiego wypełniają bardzo udany wieczór Warszawskiej Opery Kameralnej. Reżyser Grzegorz Chrapkiewicz, jakkolwiek przeniósł akcję z XIX wieku w XXI, uczynił to w miarę bezboleśnie, bo po pierwsze wie, jak tego dokonać, a po drugie historyjki są dosyć uniwersalne, dotyczące spraw męsko-damskich.

 

Nocny dzwoneczek 1

 

Rzecz zrobiona ze smakiem, a miejscami zagrana brawurowo nadaje się zarówno dla wyrobionej publicznosci operowej, ale także świetnie posłuży jako rozrywka dla wycieczek z przysłowionego „Pcimia”. Zabawny epizod z chorobliwie zazdrosnym mężem Tłusty czwartek, w oryginale Il Giovedì Grasso poprzedza Nocny dzwoneczek (Il Campanello di note). Arie i duety śpiewane po włosku są przeplatane recytatywami w języku polskim, co bardzo ułatwia percepcję, daje też niesamowite pole do popisu dla wykonawców, głównie bardzo młodych artystów.


Warszawska Opera Kameralna już wyprowadziła w latach ubiegłych wielu debiutujących na tej malutkiej scenie solistów na najbardziej prestiżowe sceny świata, więc z nadzieją będziemy śledzić dalsze losy wykonawców tych wesołych, ale wcale niełatwych do śpiewania operowych miniatur. Z materiałów WOK wynika, że przygotowano dwie obsady, i jeśli „druga” jest całkiem dobra, to wyobraźnia podpowiada jaka znakomita musiała być „pierwsza”.

 

Nocny dzwoneczek 3

 

W spektaklu 21 października całkiem obiecująco wypadła np. młoda sopranistka Joanna Radziszewska-Sojka i również niestary Michał Janicki. W pierwszym segmencie wieczoru pokazał się też doświadczony tenor Mozartowski WOK Aleksander Kunach, któremu reżyser przypisał oryginalny, choć dosyć forsowny dla śpiewaka chwyt sceniczny. Gdy rola przewidywała, że pewne partie tekstu ma on podawać „na stronie”, jako projekcje swoich myśli, to za każdym razem musiał on podbiec na skraj sceny, by te słowa (po polsku) wypowiedzieć i natychmiast wrócić do rozmowy ze swym partnerem.

 

Nocny dzwoneczek 2

 

Warte zauważenia były też sceny zbiorowe, w pierwszym segmencie z udziałem bardzo kolorowo wystrojonej grupy tancerzy, w drugim – równie atrakcyjnie ubranych chórzystów. I co ciekawe – wszyscy się pomieścili na malutkiej scenie przy Al. Solidarności. Poza reżyserem i autorem wszystkich scenicznych pomysłów Grzegorzem Chrapkiewiczem należy z entuzjazmem wymienić dyrygenta Kubę Wnuka, scenografa Wojciecha Stefaniaka, autorki kostiumów Katarzynę Szczurowską i Annę Skupień oraz choreografów Jarosława Stańka i Katarzynę Zielonkę. Wszystkim należą się ogólne duże brawa.

                                                                       Joanna Tumiłowicz