Przegląd nowości

„Peter Grimes” Brittena w Opéra d’Avignon

Opublikowano: środa, 20, październik 2021 14:48

W 1941 roku, czyli w czasie kiedy Benjamin Britten i jego życiowy towarzysz tenor Peter Pears, zaprzysięgli antymilitaryści, znaleźli schronienie w Ameryce, zapoznali się z pochodzącym z 1810 roku poematem George’a Crabbe’a, piewcy życia brytyjskich wieśniakow i rybaków. Poemat ów, zatytułowany The Borough (Gmina) eksponuje postać rybaka Petera Grimes’a, która od razu poruszyła wyobraźnię angielskiego kompozytora. W dodatku Brittena zaintrygował jeszcze fakt, że sam Crabbe pochodził, tak jak i on, z hrabstwa Suffolk.

 

Peter Grimes,Avignon 1

 

Wydaje sie, że to właśnie treść tego poematu wpłynęła na decyzję Brittena dotyczącą powrotu do Anglii i rozpoczęcia pracy nad komponowaniem jego pierwszej opery. Pozytywną rolę odegrał w tej sytuacji również dyrygent Sergiusz Kusewicki, który nie tylko zachęcał młodego twórcę do podjęcia muzycznego wyzwania, ale jeszcze dodatkowo wsparł go finansowo, przyznając mu stypendium.

 

Peter Grimes,Avignon 2

 

Pierwsze szkice rzeczonej opery powstały już w 1942 roku, zaraz po powrocie Brittena do kraju, ale właściwy proces komponowania na podstawie gotowego już libretta, jakie na jego zamówienie zredagował Montagu Slater, rozciągnął się od 1943 do 1945 roku. Prapremiera miała miejsce 7 czerwca 1945 roku w londyńskim Saddler’s Wells Theatre, z Peterem Pearsem w roli tytułowej, i od razu spotkała się z bardzo pozytywnym przyjęciem ze strony publiczności i krytyki (z wyjątkiem znanego muzykologa Edwarda Denta). Wprawdzie biorący udział w tym przedsięwzięciu wykonawcy przejawiali początkowo pewien opór w stosunku do obcego im stylu nowego dzieła. 


Te nieistotne już z dzisiejszej perspektywy okoliczności nie przeszkodziły w tym, że rzeczona opera bardzo szybko została uznana za jedno z ważniejszych arcydzieł dwudziestego wieku i że pozostaje do dziś najczęściej pojawiającym się w repertuarze teatrów lirycznych dziełem Brittena. Warto jeszcze zaznaczyć, że pod wpływem kompozytora i Pearsa librecista nadał postaci Petera Grimes’a kompletnie inny wymiar niż ma to miejsce w oryginale Crabbe’a, czyniąc z prostego brutala osobnika o bogatym wnętrzu, bezlitośnie i niesprawiedliwie zepchniętego na margines lokalnej społeczności. 

 

 Peter Grimes,Avignon 3

 

Nową inscenizację omawianej opery, otwierającej sezon w Operze w Awinionie (i umieszczonej po raz pierwszy w jej repertuarze), można bez wahania uznać za jedną z ciekawszych propozycji, jakie na przestrzeni ostatnich tygodni pojawily sie we Francji. W dodatku jej wystawienie uświetniło ponowne otwarcie operowego gmachu, który ze względu na prace renowacyjne pozostawał przez cztery ostatnie lata zamknięty.

 

Peter Grimes,Avignon 4

  

Wprawdzie tutejsi miłośnicy sztuki lirycznej mieli możliwość oglądania spektakli w specjalnie w tym celu wzniesionej prowizorycznej konstrukcji, ale panujące w niej warunki nie sprzyjały obcowaniu z pełnowartościowymi przedstawieniami operowymi. Z tym większym zatem entuzjazmem publiczność wypełniła teraz salę odnowionej i wyposażonej w najnowsze urządzenia techniki teatralnej placówki. Ich ciekawość była jeszcze dodatkowo podsycana faktem, że inscenizację Petera Grimes’a przygotował nowy dyrektor rzeczonej placówki: Frédéric Roels, który w ten sposób zaprezentował się swoim widzom w roli reżysera. 


Wraz z współpracującym z nim scenografem Bruno de Lavenère prowadzi on akcję Brittenowskiej opery w dość ascetycznie zaprojektowanych, ale niezwykle funkcjonalnych i symbolicznych dekoracjach, które są w dodatku zjawiskowo oświetlane przez Laurenta Castaingta. Ograniczają się one do dwóch ruchomych i przesuwanych na oczach widzów pomostów, na których pojawiają się poszczególni protagoniści i na których rozgrywane są niektóre epizody. Ponadto pośrodku sceny umieszczona jest odwrócona do góry dnem łódź rybacka.

 

 Peter Grimes,Avignon 5

 

Wreszcie ważną rolą odgrywają zawieszone na linach i wypełniające dużą część całej przestrzeni plandeki. Kiedy leżą na ziemi symbolizują nadmorską plażę, kiedy zaś są zręcznie unoszone do góry ewokują dach tawerny, kościół czy żagle statku. Największe wrażenie wywołują jednak wtedy, kiedy zostają sugestywnie wprawiane w ruch, nasuwając skojarzenia z niebezpiecznym żywiołem morskim.

 

Peter Grimes,Avignon 6

  

Równie ciekawie został zakomponowany horyzont sceniczny, wypełniony widokiem chmur burzowych groźnie wiszących nad bohaterami. Powstające w ten sposób obrazy oddziałują na publiczność swą przykuwającą uwagę plastycznością i surowym pięknem, tworząc zmienne atmosfery i klimaty, ściśle powiązane z przywoływanymi w danym momencie nastrojami i  emocjami. Co ważne, stanowią też wizualny kontrapunkt do rozwijającej się narracji muzycznej. Trzeba zatem powiedzieć, że Frédéric Roels wykazał się tutaj wyśmienitą intuicją sceniczną. Podziw wzbudza też jego umiejętność dokonywania celnych wyborów  obsadowych, o czym świadczy prezentujący wyrównany poziom, również w zakresie ról drugoplanowych, zespół solistów. 


Niekwestionowanym bohaterem omawianej realizacji okazuje się być kreujący rolę tytułową Uwe Stickert, angielski tenor o dość ostrym i jasno brzmiącym głosie, bezbłędnie wcielający się w postać prześladowanego przez społeczność wioski rybackiej samotnika, szukającego uznania u wrogich mu sąsiadów i pragnącego prawdziwej miłości. Usiłuje osiągnąć jedno i drugie za pomocą wyczerpującej pracy, mającej przynieść mu majątek i odwzajemnione uczucie wdowy Ellen Orford, miejscowej nauczycielki, w której Peter dostrzega swoją jedyną nadzieję i którą pragnie poślubić.

 

Peter Grimes,Avignon 7

 

 Śpiewająca partię  tej ostatniej sopranistka Ludivine Gombert potrafi przy pomocy delikatnie prowadzonego głosu budować profil psychologiczny pełnej empatii dla nieszczęśliwego rybaka kobiety. Jako Kapitan Bolstrode doskonale prezentuje się dysponujący emanujacym autorytetem barytonem Robert Bork, podobnie jak Cornelia Onciolu w roli Ciotuni i Svetlana Lifar ucieleśniająca Mrs Sedeley.

 

 Peter Grimes,Avignon 8

 

Duże wrażenie wywiera idealnie brzmiący, a zarazem przekonująco reprezentujący wrogą i przesiąkniętą hipokryzją zbiorowość chór. Źródłem mocnych przeżyć jest jednak przede wszystkim porywająco grająca orkiestra, która pod batutą Federico Santiniego umiejętnie dozuje dynamikę, celnie rozwija myśli muzyczne i porywająco kształtuje kulminacje. Doprawdy nie można było pozostać obojętnym wobec narastającej falami jak morze ekspresji, wysyłanych przez instrumentalistów złowieszczych impulsów czy kreowanych przez nich dźwiękowych obrazów, z których wyłaniała się prawda dramatycznego wyrazu. 

                                                                                     Leszek Bernat