Przegląd nowości

Ekstaza według Rachmaninowa i Mozart w ujęciu Regera

Opublikowano: niedziela, 17, październik 2021 12:08

Oczywiście II Koncert fortepianowy c-moll op. 18 Siergieja Rachmaninowa poznałem znacznie wcześniej, zanim obejrzałem Słomianego wdowca (tak, tak, tego, w którym Marilyn Monroe staje nad wylotem przewodu wentylacyjnego i strumień powietrza podwiewa jej kloszową sukienkę).

 

Filharmonia Krakowska 76

 

Odtąd, ilekroć słucham tego koncertu, to ożywa w mojej pamięci film Billy Wildera, którego tytułowy bohater podrywa nań dziewczynę graną przez wspomnianą aktorkę. Opowiada, że jego słynna introdukcja z pochodami akordów na tle namiętnej, rozlewnej frazy orkiestry, wprawia ludzi w ekstazę, którym ciarki przebiegają po plecach, powoduje żywsze bicie serca i przypływ gorąca, wypieki na twarzy i gęsią skórkę. Nie odnosi jednak większego skutku, bo w ten sposób uwodzoną o wiele bardziej kręcą popularne przeboje. A może bohaterka po prostu usłyszała ten utwór w wykonaniu solistki piątkowego koncertu Filharmonii Krakowskiej 15 października?


Wtedy wcale bym się jej nie dziwił. Koncert Rachmaninowa wymaga nie tylko technicznej biegłości, ale nade wszystko artystycznej dojrzałości pozwalającej wznieść się ponad samą wirtuozerię i odczytać głębsze przesłanie. Przepraszam za wyrażenie, ale tego wieczora jego skrajne części zostały w znacznej mierze „odbębnione” niezbyt szlachetnym dźwiękiem. 

 

Filharmonia Krakowska 77

 

Utwór otwiera solo fortepianu, a więc takie było pierwsze wrażenie, ugruntowane później poprzez kontrast jaki stanowiła partia orkiestry prowadzonej pod czujną i wytrawną batutą Antoniego Wita, który doskonale wie o czym naprawdę traktuje ta późnoromantyczna kompozycja i potrafi z grających muzyków wydobyć wszelkie subtelności partytury.

 

Filharmonia Krakowska 78

 

Trochę lepiej rzeczy się miały w nastrojowym, nokturnowym Adagio sostenuto, w dialogach z fletem i klarnetem, dopóki nie dochodziło do zwiększonego natężenia dynamiki, wraz z którym znowu pojawiał się nieprzyjemny, przebity dźwięk. Koronną formą dla akademizmu były wariacje, że przytoczę te na temat Haydna autorstwa Johannesa Brahmsa. Mozartowi, drugiemu z klasyków wiedeńskich, poświęcił swoje Max Reger, jeden z głównych przedstawicieli tego kierunku. W wariacjach istotnym jest czynnik konstrukcyjny oraz dająca się uchwycić ich tożsamość z wyjściowym materiałem tematycznym. Antoni Wit czytelnie przeprowadził muzyków przez kolejne jego wcielenia, również to swobodniej ukształtowane i kapryśne, a oznaczone jako Quasi presto. Szczególnie imponująco i precyzyjnie zabrzmiała kanoniczna dla polifonii surowa fuga, wieńcząca dzieło i cały koncert.

                                                                     Lesław Czapliński