Po pierwszym etapie Wielkiego Konkursu można już pokusić się o pewne wnioski. Banalne jest stwierdzenie, że wszyscy kandydaci dysponują ogromną sprawnością techniczną i niemalże doskonałym opanowaniem obowiązkowego materiału. Sprawdziła się też zasada, że we wstępnych eliminacjach nie musieli brać udziału pianiści, którzy byli już zwycięzcami na innych konkursach z muzyką polską.
Wszyscy, poza jednym (zwycięzcą XI Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego w Darmstadt Piotrem Pawlakiem) przeszli gładko do drugiego etapu. Gorzej, że wszyscy inni uczestnicy grali w pierwszym etapie ten sam repertuar, co w eliminacjach (dwie Etiudy, Nokturn, większa forma czyli Ballada, Barkarola, Fantazja). To było poniekąd nudnawe.
Czy rzeczywiście nie można było wybrać innych utworów ze spuścizny Chopina, aby stwierdzić, kto się nie nadaje do II Etapu? Śledzimy jednak z uwagą produkcje dopuszczonych przez jury 45 uczestników reprezentujących 14 krajów, m.in. 9 z Polski, 8 z Japonii, 7 z Chin, 5 z Włoch, a są jeszcze świetni Koreańczycy i Rosjanie. Polacy liczebnie już przeważają (czy to coś znaczy?) i być może któregoś z nich szykuje się na zwycięzcę. Naszym jest nieco„łatwiej”, bo idiom tej muzyki wyssali z mlekiem matki. Ale wiadomo, że liczy się jakość, a nie ilość. W II Etapie trudnym orzechem do zgryzienia są Polonezy. Można je grać elegancko, tanecznie, fantazyjnie, ale można też skrajnie dramatycznie, oddając tragizm muzyki, jak to robił Grigorij Sokołow.
Czy ktoś jeszcze tak potrafi? Są na Konkursie „weterani” startujący już w wyścigu do laurów 6, a nawet 11 lat temu. Niektórzy uważają, że właśnie oni mają większe szanse. Chyba niekoniecznie, bo zdolna młodzież potrafi zagrać bardziej widowiskowo, wirtuozowsko i w szybszym tempie. Jeśli jeszcze do tego ktoś z nich „poczuje Chopinowskiego bluesa”, to ma zwycięstwo w garści.
Wadą większości pianistów jest zbyt mocne uderzenie w klawisze, które powoduje, że fortepian dzwoni. Umiejętność zapanowania nad dźwiękiem i wykreowaniem ładnego brzmienia, jest jednym z kardynalnych warunków sukcesu, bo tzw. muzykalność posiadają wszyscy. Już teraz utworzyła się pula „pretendentów” do laurów, na których komentatorzy Konkursu stawiają, w których pokładają swe nadzieje.
Są to spośród Polaków Piotr Alexewicz, jest Włoszka Leonora Armellini, jest szalenie elegancki Chińczyk z Kanady Bruce (Xiaoyu) Liu, fenomenalny Rosjanin Nikolay Khozyainov, polski Wietnamczyk Viet Trung Nguyen i nieco kontrowersyjny Łotysz Georgijs Osokins. Wielu z nich już zdołaliśmy poznać wcześniej, ale los lubi płatać figle. Może się okazać, że zwycięzcą nie zostanie nikt z dotychczasowych faworytów ani czarnych koni, ale ktoś, kto przejawi swój talent jeszcze później i zadziwi jurorów. Interesująco wypada Amerykanin o imieniu Talon – chodzi o Talona Smitha. Już słyszę komunikat – Wygrał Talon... Spełni się jedno z marzeń – mam łączność telepatyczną z jurorami.
Joanna Tumiłowicz