Przegląd nowości

Gorszyciel i lubieżnik

Opublikowano: wtorek, 05, październik 2021 20:35

Trzy Opowiadania niemoralne przedstawiają czterech lubieżników, którzy nie tylko gorszą, ale dopuszczają się przemocy czyli gwałtu. A przede wszystkim są mężczyznami. Mają pomocników, w tym kobiety, ale one też funkcjonują w systemie obyczaju stworzonym przez „brzydką płeć”. Czy właśnie dlatego „brzydką”?

 

Trzy opowiadania 1

 

Pierwszy, to ksiądz siedzący godnie w konfesjonale i snujący swoje lubieżne rozważania ubierając je w szaty nauki religijnej. Drugi to lokator w rodzinie mającej szereg blokad erotycznych, który dokańcza „pracę” kapłana, a trzecim jest słynny reżyser, na którego już od dawna spływa odium pedofila i gwałciciela. W ostatnim opowiadaniu pt. Goto, Wyspa miłości pokazuje się lubieżnika, który trafia do świata seksu traktowanego jako fetysz. Wszystkie trzy jednoaktówki noszą tytuły zaczerpnięte z filmów fabularnych lubieżnika i skandalisty Waleriana Borowczyka. Pierwsze opowiadanie to adaptacja Dziejów grzechu (Żeromskiego/Borowczyka), jeśli jednak podejść do tematu z pozycji feministycznych to tutaj uwaga skupia się na manipulowaniu losem kobiety w naszej odmianie kultury zwanej też kulturą patriarchalnej przemocy.


Cały spektakl odwraca się od Borowczykowskiej intrygi o 180 stopni, bo uderza w kolejne elementy tego oswojonego przez naszą kulturę paradygmatu, domagając się świata budowanego na innych zasadach. Rzecz w tym, że ów reżyser był estetą, otaczał zwykle swoje filmy prawdziwą, piękną muzyką – w Dziejach grzechu był to Koncert skrzypcowy Felixa Mendelssohna – w spektaklu Jakuba Skrzywanka i Weroniki Murek też jest jakiś dźwięk, ale to trudny do wytrzymania, dudniący łomot, zwłaszcza w Akcie III Goto, Wyspa miłości.

 

Trzy opowiadania 3

 

Najbardziej znamienny jest jednak Akt II Bestia, w całości oparty o sprawę Romana Polańskiego granego w spektaklu przez Michała Czachora. Autorzy sceny dalecy są od prób rozgrzeszania lub zagadywania czynu reżysera. Są nieznośnie precyzyjni w rekonstruowaniu scen przemocy seksualnej, ale tylko werbalnie, bo reżyser z dramaturżką zadbali o to, by nikt nie zarzucił teatralnej narracji tej patriarchalno-dziadoceńskiej historii zbliżenia do typowo męskiej twórczości porno – znaczenia nabierały projekcje wideo Ioann Maria rzucane na ściany wielofunkcyjnego domku-kaplicy autorstwa Agaty Skwarczyńskiej.

 

Trzy opowiadania 2

 

Przypadek Polańskiego wydaje się absolutnie jasny i oczywisty. Nie idzie tu w końcu o to, czy reżyser popełnił czyny, które zarzucają mu kobiety – bo to nie tylko sprawa młodocianej Samanty – czy ich nie popełnił. Chodzi o to, jakiego języka używa się w publicystyce do opisu, do jakich tradycji retorycznych sięga, jak ustawia jego w tej opowieści. Być może spektakl Teatru Powszechnego jako jeden z pierwszych stara się ten stary i wciąż aktywny  patriarchalny porządek wyeliminować, a przynajmniej uczynić, aby nie był traktowany jako jedyny, naturalny i bezalternatywny.

 

                                                                        Joanna Tumiłowicz