Przegląd nowości

Puccini, Verdi i Bellini w Sanoku

Opublikowano: poniedziałek, 11, październik 2021 07:01

Po 30. latach od powołania Festiwalu im. Adama Didura jest oczywiste, że jego najistotniejsze osiągnięcia to nie tylko kultywowanie pamięci o Patronie, ale przede wszystkim dostarczanie odległej od kulturalnych centrów społeczności wartościowych, atrakcyjnych i dobrze przemyślanych wydarzeń muzycznych. W tegorocznej edycji do takich należał recital wybitnego basa Rafała Siwka, który po Bernardzie Ładyszu, Romualdzie Tesarowiczu, braciach Gierlachach i Tomaszu Koniecznym dostąpił tego zaszczytu. Przy fortepianie zasiadła Anna Marchwińska, wysokiej klasy pianistka, córka równie świetnego akompaniatora Jerzego Marchwińskiego, a nie – jak mi się napisało kilka tygodni temu – „Marchwicka”, za co ze skruchą przepraszam.

 

Opera Krakowska zaprezentowała wykonanie koncertowe Normy Vincenzo Belliniego, którą dyrygował Tomasz Tokarczyk z podwawelskimi gwiazdami Katarzyną Oleś-Blachą, Tomaszem Kukiem, Moniką Korybalską i Volodymyrem Pankivem.

 

Poznańska Orkiestra Kameralna Polskiego Radia „Amadeus” pod dyrekcją Anny Duczmal-Mróz dała prawykonanie cyklu pieśni na baryton i orkiestrę smyczkową Piotra Mossa do tekstów Janusza Szubera, które zaśpiewał Jarosław Bręk. Program uzupełnił Koncert skrzypcowy d-moll Henryka Wieniawskiego w wykonaniu Jarosława Żołnierczyka i Kwartet smyczkowy F-dur Antoniego Dworzaka (też piękny!).

 

Mimo niewielkiej powierzchni sceny Sanockiego Domu Kultury co roku organizatorzy ryzykują, jak dotąd z pozytywnym skutkiem, prezentację repertuaru baletowego. Po Córce źle strzeżonej, Romeo i Julii, Carmen, Don Kichocie, Copelii, Giselle Spartakusie przyszła kolej na Korsarza w historycznej choreografii Mariusza Petipy, którą zatańczyli soliści, koryfeje i zespół Royal Lviv Ballet. Dziwne to, ale udany ansambl tancerzy z Kijowa i Lwowa, gdzie przecież królów (Royal!) nigdy nie było, a tylko kniaziowie (dawniej) i sekretarze partii (do niedawna), więc może by „Partyjny Balet Lwowski”?

 

W miejscowej Farze zaśpiewano jeszcze Ave Verum Corps Requiem Mozarta w wykonaniu solistów, chóru Filharmonii Śląskiej i Orkiestry Kameralnej pod dyr. Macieja Tomasiewicza, oraz Dydonę i Eneasza Henry Purcella, spektakl z repertuaru Polskiej Opery Królewskiej. Przedstawiono również rezultaty corocznego Konkursu Kompozytorskiego im. Adama Didura (ale by się Nieboszczyk zdziwił z tego patronatu, choć przyjaźnił się z kilkoma kompozytorami ale z przełomu XIX i XX wieku).


Nagrodzony utwór nosi tytuł Druben i jest dziełem 23. letniego zaledwie kompozytora z Rzeszowa Bartosza Witkowskiego, już po raz drugi nagrodzonego w Sanoku. Jak co roku w ramach didurowskiego Festiwalu odbywał się obóz humanistyczno-artystyczny dla najmłodszych melomanów, oraz Kino artystyczne, jako że dyr. Waldemar Szybiak studia filmowe ukończył w Łodzi, gdzie pilnie chodził na moje Warsztaty Operowe w tamtejszym Teatrze Wielkim.

 

Chciałbym jednak zwrócić uwagę aż na trzy wieczory opiewające sztukę bel canto, co wykonawczo cenne i entuzjastycznie przyjmowane przez publiczność. Poza krakowską Normą Belliniego orkiestra Opery Śląskiej otworzyła Festiwal Galowym Wieczorem Giacomo Pucciniego z fragmentami ToskiMadama ButterflyCyganeriiGianni SchicchiLa Fanciulla del WestLa RondineManon Lescaut Turandot. Śpiewali występowali w bytomskim repertuarze młodzi soliści, jeden lepszy od drugiego.

 

Gabriela Gołaszewska – sopran którym zainteresował się pewien słynny światowy teatr operowy (ale o tym nie wolno jeszcze mówić, aby nie zapeszyć). Rusłana Koval – której piękno głosu konkuruje z urodą sceniczną. Anna Wiśniewska-Schoppa ze swą mistrzowską interpretacją i dojrzałością muzyczną. Maciej Komandera pozostający w doskonałej formie wokalnej swego urzekającego głosu tenorowego. Wreszcie Łukasz Załęski z liryzmem, piękną frazą i tenorową barwą. 

 

Następnego dnia byliśmy świadkami brawurowego przedstawienia Nabucca Giuseppe Verdiego z obdarzonym wspaniałym barytonem laureatem Konkursu im. Salomei Kruszelnickiej we Lwowie Stepanem Drobitem w roli tytułowej, któremu Opera Śląska przyznała swoją nagrodę. Rewelacyjną Abigail była Jolanta Wagner, na którą należy zwracać uwagę, bo to kontynuacja świetnie rozwijającej się operowej kariery. Ciągle w dobrej formie wokalnej znajduje się Iwona Noszczyk (Fenena) i Aleksander Teliga (Zachariasz), od lat czołowy ukraiński bas na scenach polskich i zagranicznych. Oboma śląskimi wieczorami bel canto dyrygował Franck Chastrusse Colombier, dzielnie panując nad brzmieniem orkiestry i dobrze współpracując z solistami.

 

Ciekawe, jak dyr. Łukasz Goik poradzi sobie ze zgromadzonym na Śląsku bogactwem wokalnym, jak je utrzyma, a może jeszcze pomnoży i wzbogaci? Jak dotąd dzieje się tak dobrze dzięki odpowiednio dobranemu i mądrze zrealizowanemu repertuarowi. 

                                                                          Sławomir Pietras