Przegląd nowości

Polak, Węgier, dwa bratanki…

Opublikowano: niedziela, 03, październik 2021 09:06

… i do tańca, i do hulanki”. Taniec odnosi się do utworu Zoltána Kodálya, hulanka do Harnasiów Karola Szymanowskiego, w których tytułowy rozbójnik porywa z góralskiego wesela pannę młodą. Inauguracja nowego sezonu filharmonicznego 24 września zbiegła się zarazem z zakończeniem Festiwalu „Szymanowski/Polska/Świat”, uzupełniając przy tym jego kontekst o wątek węgierski. Tańce z Galanty (rdzennie węgierskie miasto, wskutek Traktatu z Trianon inkorporowane do Czechosłowacji i poddane slawizacji) posiadają wybitnie rapsodyczny charakter.

 

Filharmonia Krakowska 62

 

Łatwo mogą się przeobrazić w swoiste folklorystyczne potpourri, ponieważ składające się na nie motywy w znacznej mierze kompozytor przytacza in crudo. Odwołują się one do charakterystycznego gatunku verbunkos, rewii wojskowych przy akompaniamencie kapel cygańskich z okazji asenterunku, wykazując pewne zbieżności z ich opracowaniem w Namiestniku Banku (Bánk bán) Ferenca Erkela, twórcy węgierskiej opery narodowej.

 

Filharmonia Krakowska 63

 

Prowadzącemu krakowskich filharmoników Alaksandrowi Chumale udało się tego w znacznej mierze uniknąć, a nawet wyeksponować w sekcji skrzypiec z lekka sonorystyczne efekty brzmieniowe, choć na początku dawały jeszcze znać o sobie drobne niedociągnięcia intonacyjne. Swoistą inwestyturę kolejnych dyrektorów artystycznych Filharmonii Krakowskiej stanowi wykonanie Harnasiów op. 55 patrona instytucji. Nie inaczej było i tym razem. Istnieje pogląd, że Moniuszko nie znał muzyki podhalańskiej, komponując swoje Tańce Góralskie Halki z czystej wyobraźni, choć w świetle obecnych badań korzystał jednak z pewnych jej zapisów. Pochodzący, jak on, z Białorusi Alaksandar Chumała przydał baletowi-pantomimie Szymanowskiego bardziej uniwersalnych rysów. Jakby powstał w swoim czasie na zamówienie Baletów Rosyjskich Siergieja Diagilewa, albo jak mógłby brzmieć w czasie paryskiej premiery z udziałem Serge’a Lifara. 


Momentami, zwłaszcza w pierwszym Tańcu Zbójnickim można było odnieść wrażenie, że obcuje się z partyturą Ravela czy de Falli, a to ze względu na położenie nacisku na zawarte w niej efekty kolorystyczne. Z dużym zainteresowaniem słuchało się zatem tych nieco odmienionych Harnasiów, przy czym kapelmistrz zadbał o wyważenie proporcji dynamicznych, tak że nawet ustępy tutti nie brzmiały hałaśliwie.

 

Filharmonia Krakowska 64

 

Ponadto nadał całości dramatyczną zwartość za sprawą gry attacca, również bez oddzielania obydwu obrazów. Na Podhale w pełni sprowadziły nas z powrotem ustępy z udziałem chóru, szczególnie w Pieśni siuhajów (kawalerów) przeznaczonej na jego męską część. Po raz kolejny potwierdziła się zarazem coraz lepsza kondycja tego zespołu filharmonicznego, od pewnego czasu z powodzeniem kierowanego przez Piotra Piwko.

 

Filharmonia Krakowska 65

 

W związku z solo tenorowym w interpretacji Tomasza Warmijaka wprowadzony został element inscenizacji, skoro za pierwszym razem wtargnął znienacka na widownię na parterze w kostiumie (białej koszuli) i z rekwizytem (dwururką, z której nawet oddał dwa strzały). Zrazu jego głos wydał mi się nieco anemiczny. Dopiero przy drugim wejściu, z balkonu, odzyskał blask i nośność, mimo że w celach ekspresyjnych odwołał się do artykulacji falsetowej, w jeszcze większym stopniu wykorzystanej w zamykającej pieśni w Epilogu, dzięki czemu zabrzmiał on szczególnie przejmująco niczym lament.

 

Polak, Węgier, dwa bratanki

I do tańca, i do hulanki

O czym każdy marzy

Niechaj Lud mu darzy

                                                                                                     Lesław Czapliński