Przegląd nowości

Młodzi mistrzowie klawiatury

Opublikowano: czwartek, 16, wrzesień 2021 22:46

Pianiści zakwalifikowani do II etapu II Międzynarodowego Konkursu Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki, który odbywa się w Rzeszowie, mimo młodego wieku są w pełni dojrzałymi artystami, dobrze obytymi z estradą koncertową, doskonale przygotowanymi technicznie i co najważniejsze podjęli się nauczenia utworów często zupełnie nieznanych, nie będących w stałym repertuarze koncertowym. Można mieć jednak nadzieję, że właśnie dzięki temu konkursowi wiele wartościowych pozycji wejdzie do programów nie tylko w Polsce, ale i na świecie.

 

Julia Dmochowska

 

Przegląd zaczynam od Ekateriny Richter z Moskwy, która na konkursie wylosowała pierwszą pozycję w kolejności występów. Jej nazwisko, którze związane jest z legendarnym już Światosławem Richterem zobowiązuje. Pianistka ta ukończyła renomowaną uczelnię rosyjską – Konserwatorium im. Piotra Czajkowskiego, a studiowała u laureatki konkursu też jego imienia Eliso Wirsaładze. Artystka przedstawiła dosyć zróżnicowany repertuar zawierający kompozycje Karola Szymanowskiego, Maurycego Moszkowskiego, Miłosza Magina i Leopolda Godowskiego.

 

Adam Mikołaj Gozdziewski

 

Mazurki naszego Karola z Atmy zagrała pięknie, delikatnie i nastrojowo, ale już w Serenadzie Don Juana przesadziła z dynamiką. Jej główną wadą jest zbyt mocne uderzenie w klawiaturę sprawiające, że fortepian dzwoni. W transkrypcji Moszkowskiego z opery Carmen wykazała się ogromną sprawnością techniczną, jednak dozowaną jakby „bez czucia”. Lepiej zapisał się Iwan Shemchuk z Ukrainy, bo jego atakowanie klawiatury nosiło cechy większej rozwagi. Zagrał np. kompletnie nieznaną, dosyć konwencjonalną, ale nie bezwartościową Sonatę Henryka Pachulskiego i równie mało znany utwór Chant de mai Mieczysława Karłowicza. Najwartościowsze w jego występie było zagranie pełnego cyklu 12 Etiud Karola Szymanowskiego. Dobre wrażenie pozostawił po swoim wystąpieniu na estradzie Filharmonii Podkarpackiej Mikołaj Sikała.


On nie nadużywał forte, starał się przede wszystkim oddać sens i urodę muzyki, co było widać w Szecherezadzie Karola Szymanowskiego i Śpiewie miłosnym Paderewskiego. Grał wszystko ładnym dźwiękiem. Michał Karol Szymanowski już dał się poznać od dobrej strony melomanom występując w wielu miejscach w kraju i za granicą. Jego nazwisko także zwraca uwagę, ale kwituje pytania stwierdzeniem: „Nie ma pokrewieństwa krwi, jest natomiast wspólnota ducha”.

 

Carter Johnson

 

W jego wykonaniu Szecherezady Szymanowskiego dało się wyczuć subtelność prowadzonych figuracji i wyczucie „impresjonistycznych” efektów uzyskiwanych na fortepianie. Talent rytmiczny pokazał też w Tryptyku polskim Miłosza Magina. Po występie Michała Szymanowskiego było już wiadomo, że rozpoczął się bój na talenty muzyczne. Kolejny pianista II Etapu Jakub Cetnarowski nie ustępował swojemu koledze, choć jego staż artystyczny jest dużo krótszy. Znów usłyszeliśmy Szeherezadę, w której pianista szczególnie plastycznie wyodrębnił groźne „kroki sułtana”.

 

Rusłan Kazakow

 

A potem wykazał się swobodą w kształtowaniu formy Theme varie Władysława Żeleńskiego. Świetne wrażenie sprawiła też Julia Dmochowska z uroczą subtelnością zagrała swój repertuar, w którym znalazł się na wstępie całkiem „nijaki” Marsz uroczysty (ku czci nieśmiertelnego wieszcza Adama Mickiewicza, noszący „magiczny” numer opusu – 44. Kompozycja wzorowana zapewne Marszem żałobnym Sonaty Chopina była jakimś konwencjonalnym sposobem uczczenia czyjejś wielkości, bez żadnego motywu przewodniego, bez kreacji. W końcu recitalu pianistka zagrała trudną interpretacyjnie II Sonatę Grażyny Bacewicz i widać było, że ma jakiś pomysł jak to zagrać. Polski pianista Adam Mikołaj Goździewski nie zachwycił, choć ładnie i nostalgicznie zagrał cykl Ludomira Różyckiego Italia. Nieco bezsensowną muzycznie Toccatę Miłosza Magina przeleciał bezrefleksyjnie, a w Fantazji C-dur Karola Szymanowskiego grał za mocno i za dużo używał pedału.


Lepsze wrażenie wywołał przybyły z Kanady i USA, a właściwie z Londynu Carter Johnson. Włączył do swego repertuaru dosyć naiwny Mazurek Marii Szymanowskiej i podobnie „niewinny” Mazurek Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego. Był również Gawot Władysława Żeleńskiego, w którym warstwa taneczna została obudowana bardziej wyrafinowaną harmonią. Miniatury Artura Malawskiego – rzeczywiście bardzo krótkie – wypadły dobrze, zaś Walce Moniuszki były grane bez wdzięku (bo może go wcale nie mają).

 

Krzysztof Kozłowski

 

A zakończył trudną II Sonatą Bacewiczówny, z którą już próbowała się zmierzyć polska pianistka. Rosjanin Rusłan Kazakow pokazał pianistykę w wielkim stylu i może być jednym z kandydatów do nagrody. Sensownie zagrał wywodzącą się z ducha bachowskiego Passacaglię Leopolda Godowskiego. Były też bardzo dobrze podane rytmicznie, z wielkim zaangażowaniem i nerwem Tańce polskie Ignacego Jana Paderewskiego.

 

Martyna Kubik

 

Za to wykonanie mógłby się ubiegać o nasze obywatelstwo. Naprawdę dobry był również Krzysztof Kozłowski. Nokturn Paderewskiego zagrał bardzo stylowo, świetnie rozwiązał problemy muzyczne Wielkiego Poloneza Juliusza Zarębskiego i „trudnego” Mazurka Romana Maciejewskiego. Mieliśmy też inne tańce – Gitary z Zalamei Szeligowskiego i Suitę jawajską (już tu prezentowaną) Leopolda Godowskiego. Sesję przesłuchań pianistów zamknęła zjawiskowa Martyna Kubik, która wcześniej występowała w duecie fortepianowym Artesano. Jej Szecherezada Szymanowskiego była dzięwczęco powabna, ładnie rozpoczęta i pięknie zakończona. Preludia Romana Statkowskiego poszły jej lekko i zwiewnie, wreszcie zakończyła występ Passacaglią Godowskiego i można się było zastanawiać, czy mimo większej rezerwy nie osiągnęła tutaj poziomu Rusłana Kazakowa. Chcielibyśmy też jej posłuchać w finale z orkiestrą.

                                                                  Joanna Tumiłowicz