Przegląd nowości

Genius loci, genius musicæ

Opublikowano: środa, 15, wrzesień 2021 20:35

Genius loci, bo dziedziniec arkadowy Zamku Królewskiego na Wawelu, będącego miejscem akcji Norwidowego misterium scenicznego Wanda. Genius musicæ, ponieważ od dawna czekaliśmy na takie właśnie dzieło – prawdziwą operę, a nie dramat muzyczny, napisaną z zastosowaniem nowoczesnych środków muzycznych.

 

Wanda,Opera Krakowska 1

 

Powstała z inicjatywy Polskiego Wydawnictwa Muzycznego i Opery Krakowskiej z okazji dwusetlecia urodzin Cypriana Kamila Norwida Wanda Joanny Wnuk-Nazarowej reprezentuje gatunek opery literackiej, a więc wykorzystującej istniejący tekst dramatyczny poza niezbędnymi skrótami i kontaminacją epizodycznych postaci.

 

Wanda,Opera Krakowska 2

 

Jest to dzieło w pełnym tego słowa znaczeniu ponowoczesne. Stanowi z owej perspektywy spojrzenie na tradycję tego rodzaju artystycznego, do pewnego stopnia przezwyciężając „ukąszenie” Wagnerowskie, albowiem z długich ustępów recytatywowych lubo konwersacyjnych, podążających za rapsodycznym charakterem pierwowzoru literackiego, wyodrębniają się krótkie „numery” solowe. Są to ariosa: Panny, utrzymane w rytmie kujawiakowym, charakteryzującym jej środowiskową polskość, oraz bardziej swobodne Rytygera, w których dochodzi do głosu śpiewność, oraz jeden dramatyczny duet (tego ostatniego i Wandy). Najeźdźcy w operach często tańczą, jeśli przywoła się rosyjskie (Polacy w Życiu za cara Michaiła Glinki, Połowcy w Kniaziu Igorze Aleksandra Borodina), czyżby w ten sposób dając upust swej dzikości i okrucieństwu?


Również Joanna Wnuk-Nazarowa odwołała się do tego obyczaju, wprowadzając scenę baletową, rozgrywającą się w obozie Germanów i poprzedzającą pierwsze wejście Rytygera. Oryginalnym posunięciem jawi się obsadzenie tytułowej, pozytywnej postaci głosem średnim – mezzosopranem o altowym zapleczu – a jej dwórki – Panny, wysokim, sopranem, co stanowi odwrócenie konwencji panujących w dziewiętnastowiecznej operze włoskiej.

 

Wanda,Opera Krakowska 3

 

Partie wokalne: Wandy, Panny i Rytygera wyróżniają się rozległym ambitusem i częstymi przeskokami interwałowymi, stawiającymi przed śpiewakami nie lada wyzwania techniczne, otwierając przy tym znaczne pole do zaprezentowania wirtuozowskich umiejętności.

 

Wanda,Opera Krakowska 4

 

Szczególnie istotna rola przypada chórowi, operującemu szeroką skalą środków artykulacyjnych, od czystych wokaliz poczynając, poprzez recytacje, na jękach, westchnieniach, jękach, glisandach i dźwiękach o nieokreślonej wysokości kończąc (dosłownie, w finale, na tle których Rytyger deklamuje odstąpienie od oblężenia grodu Kraka). W jego partii oraz orkiestrowej pojawiają się też brzmienia klasterowe, oparte na wiązkach i płaszczyznach dźwiękowych. Z kolei dramatyzm narracyjno-sytuacyjny przejawia się w wielokrotnie powracających, obsesyjnych motywach ostinatowych, a także tremolach instrumentalno-wokalnych. Co jakiś czas rozlega się w tle suchy dźwięk grzechotek, mogących budzić skojarzenia z dalekowschodnimi widowiskami sceniczno-muzycznymi. W sumie mamy do czynienia z bardzo indywidualną partyturą, wzbogacającą nie tylko polski współczesny repertuar operowy. 


Na marginesie warto odnotować, że już Norwid mylił dwa instrumenty, skoro w tekście pojawia się kobza dudarza (czyżby przez brzmieniowe powinowactwo z kozą tegoż ostatniego?). Wanda Franek, dzieląca imię z odtwarzaną postacią, urzekała niskim, ciepło zabarwionym głosem w dole skali, przydając tym sposobem tragicznego wymiaru odtwarzanej postaci, targanej rozterką pomiędzy osobistym uczuciem do Rytygera a zobowiązaniami wobec swojej wspólnoty.

 

Wanda,Opera Krakowska 5

 

Sebastian Marszałowicz w pełni sprostał trudnej i najmniej wdzięcznej, a zarazem wymagającej partii Grodnego, najbliższej Wagnerowskiemu pojmowaniu dramatu muzycznego. Na dodatek ten młody śpiewak musiał zmierzyć się z nieodpartymi porównaniami z o wiele bardziej utytułowanym i doświadczonym kolegą – Tomaszem Koniecznym z pierwszej obsady.

 

Wanda,Opera Krakowska 6

 

Zuzanna Caban miała najwdzięczniejsze zadanie do spełnienia, dzięki kantylenowym ustępom swojej partii, niemniej wspomniane duże interwały stanowiły nie lada wyzwanie. Podobnie było w przypadku Pawło Tołstoja jako Rytygera, przekradającego się do wrogiego grodu, a zarazem ukochanej w przebraniu skalda, a więc śpiewaka. Artysta ze znaczną swobodą i blaskiem pokonywał trudności swej partii, bezbłędnie pod względem intonacyjnym sięgając do wysokich dźwięków. A nad całością wykonania (doszedł jeszcze chór dziecięcy) czuwała wymagająca batuta Michała Klauzy. Norwid swój dramat określił gatunkowo jako misterium sceniczne.


I Waldemar Zawodziński, autor prapremierowej inscenizacji, wyposażył chór w trzymane przezeń nuty, by zaznaczyć w ten sposób poniekąd rytualny dystans wobec unaocznianej akcji. Unaocznianej w sposób nieco hieratyczny, jak przystało na utwór odnoszący się do mitologicznej prehistorii i archetypicznych herosów.

 

Wanda,Opera Krakowska 7

 

Sprzyjały temu pomysłowe kostiumy Marii Balcerek, odznaczające się autonomicznymi walorami plastycznymi, bliżej nieokreślone historycznie i geograficznie, co przydawało widowisku uniwersalnych znamion. Klimat budowało natomiast oświetlenie w różnych tonacjach kolorystycznych oraz projekcje motywów ornamentalnych na mury wawelskiej rezydencji, będącej świadkiem prapremierowych spektakli (10 i 11 września).

 

Wanda,Opera Krakowska 8

 

Do tej pory postać legendarnej królowej Lechitów istniała w muzyce jedynie za sprawą opery Antonína Dvořáka (zaprezentowanej skądinąd w Krakowie u progu poprzedniego roku w ramach festiwalu Opera Rara). Od dzisiaj występować będzie na muzycznych scenach również dzięki dziełu polskiej kompozytorki, urodzonej w Gdyni, ale przez znaczną część życia z Krakowem związanej. Należy też żywić nadzieję, że na stałe wejdzie do repertuaru nie tylko Opery Krakowskiej. Jako się rzekło, opera powstała z okazji jubileuszu Norwida, a Joanna Wnuk-Nazarowa ceni takie rocznice. Atoli można spodziewać się, że da się jeszcze namówić do napisania kolejnej. I to niekoniecznie z uwagi na szczególne okoliczności!

                                                                      Lesław Czapliński