Przegląd nowości

Teresa Żylis-Gara (1930-2021): najsłynniejszy polski sopran II połowy XX wieku

Opublikowano: niedziela, 05, wrzesień 2021 21:38

Osobiste wspomnienia i refleksje

 

Teresa Żylis-Gara po raz pierwszy pojawiła się w moim życiu, gdy przeczytałem o Niej, bodaj w tygodniku „Przekrój”, w 1968 roku. Autor pisał o wielkim sukcesie polskiej śpiewaczki debiutującej na scenie londyńskiej opery Covent Garden w partii Violetty w Traviacie Verdiego.

 

Teresa Zylis-Gara 5 Traviata

 

Dokładnie 30 kwietnia 1969 roku wysłuchałem w radiu włoskim RAI z Rzymu koncertowego wykonania Don Carlosa Verdiego, jednej z moich ukochanych oper, pod dyrekcją Thomasa Schippersa w fenomenalnej obsadzie: Bruno Prevedi – Don Carlos, Fiorenza Cossotto – Księżniczka Eboli, Piero Cappuccilli – Markiz Posa, Nicolai Ghiaurov – Król Filip, Dimiter Petkov – Wielki Inkwizytor i TERESA ŻYLIS-GARA - Królowa Elżbieta. Wtedy po raz pierwszy usłyszałem ten wspaniały głos i zachwyciłem się interpretacją. Datę mogę podać tak dokładnie, bo kupiłem parę lat temu do mojej kolekcji około 40 nagrań Don Carlosa także nagranie tego właśnie koncertu na płytach kompaktowych, wyprodukowanych w 2009 roku przez firmę MYTO, z Teresą Żylis-Garą na okładce. 


Szybko dowiedziałem się, że Teresa Żylis-Gara, urodzona w Landwarowie koło Wilna, studiowała śpiew w Łodzi u słynnej niegdyś śpiewaczki, Olgi Olginy, a zadebiutowała na scenie Opery Krakowskiej w sezonie 1956/1957 w partii Halki i występowała tam także, między innymi, jako tytułowa bohaterka w operze Madama Butterfly.  W 1960 roku zdobyła nagrodę na Konkursie Wokalnym w Monachium, co otworzyło jej drogę do scen niemieckich.

 

Teresa Zylis-Gara 1

 

Były to: Oberhausen, Dortmund i przede wszystkim Duesseldorf, gdzie przez kilka lat opanowała szeroki repertuar przeznaczony dla sopranu lirycznego i lirico spinto. Śpiewała między innymi  z wielkim sukcesem tytułową partię w operze Gaetano Donizettiego Anna Bolena (odkrytej dla współczesnych przez Marię Callas w słynnej inscenizacji w mediolańskiej La Scali z 1957 roku). Po latach, gdy Teresa Żylis-Gara mi o tym opowiadała, poprosiłem Ją o zaśpiewanie wielkiej, 20-minutowej sceny finałowej z tej opery na koncercie w Teatrze Wielkim w Poznaniu, transmitowanym na żywo przez Telewizję Polską, który zorganizowałem i miałem przyjemność zapowiadać (1989 rok).


Istotnym krokiem w karierze Artystki były występy na Festiwalu w Glyndebourne w 1965 roku, gdzie u boku Montserrat Caballé jako Marszałkowej zaśpiewała tytułową partię Oktawiana w operze Kawaler z różą Richarda Straussa. Symptomatyczne, że ten właśnie rok był dla obu początkiem światowej sławy. Nieznana dotąd szerzej Caballé zabłysnęła dopiero co (w kwietniu) w koncertowym wykonaniu opery Lucrezia Borgia Donizettiego w Carnegie Hall w Nowym Jorku.

 

Teresa Zylis-Gara 2

 

Teresa Żylis-Gara rok póżniej okazała się objawieniem w partii Donny Elviry w Don Giovannim Mozarta na scenie Grand Opera w Paryżu. Kluczowy dla kariery artystki okazał się rok 1968. To nie tylko wspomniane występy w Covent Garden, ale także dwa inne debiuty: na Festiwalu w Salzburgu i w Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Obydwa w partii Donny Elviry, która stała się na lata nieomal własnością Teresy Żylis-Gary na scenach światowych, bo żadna inna śpiewaczka nie mogła się z Nią równać. 


W Salzburgu serią przedstawień w 1968 i 1969 roku dyrygował Herbert von Karajan, a śpiewali: Nicolai Ghiaurov (Don Giovanni), Gundula Janowitz (Donna Anna), Mirella Freni (Zerlina), Alfredo Kraus (Don Ottavio), Geraint Evans (Leporello), Rolando Panerai  (Masetto).

 

Teresa Zylis-Gara 3 Halka

 

Największe laury zdobyła jednak Teresa Żylis-Gara. Krytycy byli jednomyślni w opinii, że tak wspaniałą Donną Elvirą była wcześniej tylko Elisabeth Schwarzkopf. To porównanie można uznać za najwyższy komplement. Mam nagranie płytowe jednego z owych  przedstawień i mogę potwierdzić ten werdykt. Teresa Żylis-Gara powróciła w partii Donny Elviry  do Salzburga w 1977 roku. Powstało wówczas oficjalne nagranie płytowe, zmontowane z serii  przedstawień przez firmę Deutsche Grammophon. Dyrygował Karl Boehm. Bywam na Festiwalu w Salzburgu od 1985 roku i widziałem tam sześć różnych inscenizacji Don Giovanniego), niektóre po dwa razy. I nie było dotychczas żadnej Donny Elviry mogącej się równać ze Schwarzkopf i Żylis-Garą. 


W 1968 roku oświetloną już pierwszymi promieniami sławy Teresę Żylis-Garę zaprosił do Metropolitan Opera jej legendarny dyrektor, Rudolf Bing. Jeśli wierzyć informacjom francuskiego autora komentarza do jednego z nagrań płytowych Artystki, Bing planował Jej występy tylko w jednym sezonie i za umiarkowane honorarium (Metropolitan za jego czasów mało płaciła – przypomnijmy konflikty na tym tle z Marią Callas i Birgit Nilsson).

 

Teresa Zylis-Gara 4 Koronacja Poppei

 

Gdy na próbie usłyszał Jej Donnę Elvirę, zaprosił natychmiast do gabinetu, potroił honorarium i podpisał kontrakt na cztery sezony. Okazało się potem, że tych sezonów zrobiło się szesnaście. Zdarzały się takie, w których Teresa Żylis-Gara była najczęściej występującą w Metropolitan Opera śpiewaczką. Jej repertuar na tej scenie to, obok Donny Elviry, m.in. Pamina, Hrabina Almaviva, Fiordiligi, Violetta, Leonora (Il trovatore), Desdemona, Mimi, Tosca, Butterfly, Manon Lescaut, Suor Angelica, Liu, Adriana Lecouvreur, Elsa, Elisabeth (Tannhäuser), Marguerite (Faust Gounoda), Tatiana. Pamiętam, że wspominała mi jeszcze o  Amelii w Balu maskowym. 


Nie jestem pewien, czy tę propozycję ostatecznie przyjęła, bo mówiła słusznie, że to partia typowo dramatyczna, na granicy naturalnych możliwości Jej głosu. No ale proponował James Levine. 22 kwietnia 1972 roku w Metropolitan Opera odbył się słynny koncert na pożegnanie Rudolfa Binga, który był dyrektorem tego teatru przez 22 sezony.

 

Teresa Zylis-Gara 6 Desdemona

 

Wystąpili najwięksi śpiewacy związani z nowojorską sceną: Leontyne Price, Birgit Nilsson, Montserrat Caballé, Martina Arroyo, Regina Resnik, Franco Corelli, Placido Domingo, Richard Tucker, Robert Merrill i… Teresa Żylis-Gara. Zauważmy, że nawet Pavarotti nie doznał tego zaszczytu. Być może był tam zbyt krótko albo jeszcze stosunkowo mało występował. Krytycy w większości ocenili najwyżej wykonanie duetu miłosnego z Otella Verdiego, który zaśpiewali Teresa Żylis-Gara i Franco Corelli. Ten wspaniały tenor zresztą, w przeciwieństwie do swej partnerki, uznawanej za wyjątkową Desdemonę, nigdy nie wystąpił w partii Otella w przedstawieniu. 


Mam nagranie tego koncertu, dokonane przez firmę Deutsche Grammophon i potwierdzam, że chociaż wszyscy śpiewają świetnie, to Teresa Żylis-Gara jest najlepsza. Debiut w mediolańskiej La Scali nastąpił w 1977 roku właśnie w partii Desdemony, należącej do koronnych w repertuarze Śpiewaczki, idealnej dla Jej głosu z gatunku „soprano lirico spinto”.

 

Teresa Zylis-Gara 7 Traviata

 

Mam odnalezione niedawno w archiwum Teatro Colon w Buenos Aires nagranie Otella, dokonane na żywo w 1981 roku z udziałem Teresy Żylis-Gary, Placida Dominga i Renato Brusona. Potwierdza ono moje rewelacyjne wrażenia z przedstawienia w londyńskiej Covent Garden Opera (Jon Vickers, Renato Bruson), oglądanego dwa lata wcześniej. Teresa Żylis-Gara śpiewała na wszystkich najważniejszych scenach świata – od San Francisco po Moskwę i od Buenos Aires po Madryt, Wiedeń i Berlin. W Polsce Teresa Żylis-Gara występowała stosunkowo rzadko. Widziałem Jej wspaniałą Toskę w Teatrze Wielkim w Warszawie w 1976 roku, byłem na koncercie w Operze Poznańskiej w grudniu 1977 roku, gdy wystąpiła wraz z Wiesławem Ochmanem pod dyrekcją Jacka Kaspszyka w programie animowanym przez Bogusława Kaczyńskiego. 


Pamiętam,  jak dyrektor Robert Satanowski żalił mi się, że odmówiła śpiewania partii Zyglindy w Walkirii, w pierwszym w Polsce w okresie powojennym Pierścieniu Nibelunga Wagnera, na scenie warszawskiego Teatru Wielkiego. Ale rozumiałem Jej decyzję. Elza, Elżbieta – te partie Wagnerowskie śpiewała nawet Victoria de los Angeles, ale Zyglinda to partia zbyt dramatyczna.

 

Teresa Zylis-Gara 8 Desdemona

 

Teresa Żylis-Gara miała ogromny repertuar, ale Jej mądrość polegała między innymi na tym, że wiedziała jak go kształtować. Gdy poznaliśmy się osobiście, a było to już w latach 80-tych, zapytałem o Aidę. Wydawało mi się, że z powodzeniem mogłaby ją zaśpiewać. Uśmiechnęła się i odpowiedziała: tak, ale nie chcę. Istnieją bowiem pewne partie, które chociaż teoretycznie leżą w zasięgu głosu, to akurat konkretny śpiewak czy śpiewaczka ich nie czuje. Nie zdziwiło mnie to, bo znałem wypowiedż Mirelli Freni na temat Butterfly. Dokonała dwóch fenomenalnych nagrań płytowych w studiu (von Karajan – DECCA 1974 i Sinopoli – DG 1987), ale zarzekała się, że nigdy nie wystąpi w tej partii na scenie i nie zrobiła tego, chociaż Aidę akurat śpiewała. 


Teresa Żylis-Gara śpiewała natomiast Butterfly – przepięknie i swobodnie, co podziwiałem w 1978 roku w Operze Paryskiej. Studiowałem prawo i w najśmielszych marzeniach nie przypuszczałem, że hobby, któremu oddawałem się od najmłodszych lat życia, stanie się kiedyś moim drugim zawodem i to znacznie ważniejszym niż pierwszy.

 

Teresa Zylis-Gara 9

 

Pasja, w którą przerodziło się początkowe zainteresowanie operą sprawiła, że jako dziennikarz zyskałem sposobność, aby Gwiazdę nie tylko podziwiać na przedstawieniach i koncertach, ale także koncerty z Nią prowadzić, robić o Niej audycje radiowe, zapraszać do swojego programu telewizyjnego, a nawet… być „kolegą” w jury konkursu wokalnego, któremu przewodniczyła. Pierwszy koncert Teresy Żylis-Gary, który miałem zaszczyt zapowiadać, czy, jak kto woli, prowadzić, miał miejsce na początku lat 80-tych w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. 


Wspomniany już koncert w Teatrze Wielkim w Poznaniu w roku 1989, pod dyrekcją Mieczysława Dondajewskiego, odbył się w związku z pierwszym zaproszeniem Gwiazdy do mojego autorskiego programu telewizyjnego WOKÓŁ WIELKIEJ SCENY.  Sprowadzenie Jej z Paryża, gdzie wówczas mieszkała, stanowiło dla Telewizji Polskiej ogromny, dodatkowy koszt, przekraczający znacznie budżet tego programu (zważmy na czas kryzysu gospodarczego 1989 roku).

 

Teresa Zylis-Gara 10 Don Giovanni

 

Ale zostałem właśnie laureatem nagrody „Złoty Ekran”, a władze TVP dbały wtedy o kulturę i dzięki temu się udało. Jest tu miejsce na pewną anegdotę. Ówczesny dyrektor Telewizji Poznańskiej, Grzegorz Romanowski, zadbał o królewskie przyjęcie słynnej śpiewaczki. Pojechaliśmy razem do Warszawy i czekaliśmy na Nią z bukietem kwiatów na lotnisku. Samolot wylądował, a wśród wychodzących pasażerów Gwiazdy nie było. Okazało się, że przez jakieś nieporozumienie przyleciała wcześniejszym samolotem i czekała już na nas w hotelu.


Podczas miłej rozmowy dowiedziała się od nas o pewnej niespodziance. Otóż umówiona była wizyta następnego dnia rano u samego Prezesa Radiokomitetu (tak, tak, takie były czasy dla kultury), Janusza Roszkowskiego. Tymczasem  właśnie ogłoszono, że został powołany nowy Prezes, Jerzy Urban. A my dowiedzieliśmy się, że jak było umówione z jego poprzednikiem, o godzinie 9-tej rano przyjmie Artystkę.

 

Teresa Zylis-Gara 11 Lohengrin

 

Teresa Żylis-Gara nie była zachwycona, ale powiedziała z uśmiechem coś w rodzaju: chłopcy, ja mogłabym odmówić, ale wy nie, bo to w końcu wasz nowy szef. Jerzy Urban przywitał Gwiazdę, której towarzyszyliśmy, na progu swego gabinetu z bukietem 100 róż, zza którego prawie go nie było widać. „To chyba największy bukiet, jaki dostałam”, powiedziała. A na to Jerzy Urban: „Proszę Pani, w kwiatach jesteśmy mocarstwem”. Po około półgodzinnej rozmowie, bardzo interesującej, pożegnał nas mówiąc, iż cieszy się z tego, że taka właśnie była jego pierwsza czynność urzędowa, a teraz czekają go następne, zapewne znacznie mniej przyjemne. Tego dnia zorganizowaliśmy także dla Teresy Żylis-Gary zwiedzanie Zamku Królewskiego w Warszawie.


Podejmował Ją, i także nas, oraz oprowadzał sam Dyrektor Muzeum na Zamku, słynny profesor Aleksander Gieysztor. Inna, dość ryzykowna, ale w końcu miła przygoda czekała nas, gdy po realizacji programu WOKÓŁ WIELKIEJ SCENY i po koncercie odwoziliśmy Gwiazdę samochodem TVP z Poznania do Warszawy. Kierowca znacznie przekroczył prędkość i zatrzymało nas dwóch młodych milicjantów.

 

Teresa Zylis-Gara 12

 

Tłumaczyliśmy, że śpieszno nam na samolot i że wieziemy wielką gwiazdę opery, Teresę Żylis-Garę. Wiedzieli  o kogo chodzi i poprosili o autografy. Mandatu nie zapłaciliśmy. Nie koniec na tym: godzinę po nas wyjechał z Poznania producent płyty CD, nagranej podczas koncertu, który śpieszył się jeszcze bardziej, żeby  zdążyć na pożegnanie na lotnisku w Warszawie. Zatrzymali go, być może ci sami, milicjanci. Gdy powiedział, że podąża za Teresą Żylis-Garą, pouczyli go tylko, żeby jechał ostrożnie i mandat też darowali. Dla programu WOKÓŁ WIELKIEJ SCENY zrealizowaliśmy inscenizacje telewizyjne siedmiu arii: Halki, Neali z Parii, Lizy z Damy pikowej, Leonory z Trubadura, Amelii z Balu maskowego, Mimi z Cyganerii i Butterfly. 


Pozostają w archiwum Telewizji Polskiej jako bezcenny dokument nie tylko sztuki wokalnej, ale także aktorskiej Teresy Żylis-Gary. Dodam, że podziwiałem podczas sesji zdjęciowych nie tylko Jej nadzwyczajny profesjonalizm w pracy nad stworzeniem kreacji pod kierunkiem reżysera, Andrzeja W. Strzeleckiego, ale także ogromną cierpliwość. Wielokrotnie powtarzaliśmy ujęcia – czasem tylko dlatego, że psuł się nieco przestarzały sprzęt (kamery, światło etc.) – co przyjmowała z ujmującym poczuciem humoru.

 

Teresa Zylis-Gara 13 Lohengrin

 

Były też oczywiście wywiady, w których niezwykle interesująco i wnikliwie komentowała problemy sztuki wokalnej, opowiadała o specyfice różnych teatrów operowych świata, o dyrygentach, reżyserach i (bardzo taktownie) o kolegach – śpiewakach. Wspomniałem już o kilku nagraniach płytowych Teresy Żylis-Gary. Niestety, tych dokonanych w studiu, jak na tak wielką karierę, jest naprawdę mało. Wielu krytyków światowych od dawna wyrażało żal, że żadna firma płytowa nie podpisała z nią stałego kontraktu, bo należało. 


Z kompletnych oper  są tylko dwa nagrania: Ariadne auf Naxos Richarda Straussa, partia Kompozytora (EMI – 1968) i Le Roi Arthus Chaussona, partia Guenievre (ERATO – 1985).  Opublikowano natomiast kilka nagrań radiowych, dokonanych na koncertach bądż przedstawieniach. O Don Giovannim (DG – 1977) już wspomniałem, podobnie o Don Carlosie Otellu.

 

Teresa Zylis-Gara 14 Amelia

 

Większość to nagrania zwane wówczas pirackimi, bo były nieoficjalne. A wydają je dzisiaj różne firmy w miarę jak teatry operowe i rozgłośnie radiowe otwierają swoje archiwa, gdy po latach wszelkie prawa autorskie już wygasły. Nawiasem mówiąc: całe szczęście, że tak jest. Bo dzięki temu możemy podziwiać dokonania różnych, słynnych niegdyś śpiewaków, których oficjalne wytwórnie płytowe z sobie tylko znanych powodów lekceważyły. Il giuramento Mercadantego, partia Elaise (RODOLPHE – 1975), to akurat nagranie oficjalne RAI, opublikowane po 10 latach przez dość znaną firmę francuską, która sama dokonuje nagrań.


Pozostałe, których jeszcze nie wymieniłem, a które mam w kolekcji to: Mose Rossiniego, partia Anaide (RAI, 1968), Guglielmo Tell Rossiniego, partia Mathilde (Staatsoper Hamburg, 1974), Il trovatore Verdiego, partia Leonory (Metropolitan Opera, 1983), Tosca Pucciniego, partia tytułowa (Metropolitan Opera, 1975), Madama Butterfly Pucciniego, partia tytułowa (Metropolitan Opera, 1981), Suor Angelica Pucciniego, partia tytułowa (Metropolitan Opera, 1977) Turandot Pucciniego, partia Liu (Deutsche Oper Berlin, 1975), Benvenuto Cellini Berlioza, partia Teresy (RAI, 1973), Manon Masseneta, partia tytułowa (Chicago Lyric Opera, 1973), Der Rosenkavalier R. Straussa, partia Oktaviana (Glyndebourne Festival, 1965).

 

Teresa Zylis-Gara 15 Tosca

 

Jest kilka płyt z ariami, głównie Verdiego, Pucciniego, Czajkowskiego i Moniuszki, nagranych w studiu. Jest świetne nagranie Requiem Verdiego, dokonane przez POLSKIE NAGRANIA z Orkiestrą i Chórem Filharmonii Narodowej w Warszawie pod dyrekcją Kazimierza Korda (Krystyna Szostek-Radkowa, Wiesław Ochman, Leonard Mróz) domyślnie gdzieś w latach 70-tych, które mam na płytach winylowych kupionych wtedy. 


Data nagrania pozostała tajemnicą nawet dla francuskiej firmy RODOLPHE, która w edycji kompaktowej podaje tylko rok własnej publikacji (1986). Czuję się zaszczycony, że egzemplarz ten dostałem w prezencie od Gwiazdy podczas jednego z naszych spotkań w Paryżu, podobnie  jak cudowną płytę CD z pieśniami Stanisława Moniuszki. Nagrania dokonała wspomniana firma RODOLPHE w studiu w Paryżu w roku 1984. Solistce towarzyszy bardzo młody wówczas  pianista francuski, Christian Ivaldi.

 

Teresa Zylis-Gara 16

 

Nagranie to spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem przez najsłynniejszych krytyków światowych, którzy nie tylko chwalili wykonanie, ale przy tej okazji odkrywali dla siebie nieznany dotąd świat pieśni polskiego kompozytora. W najbardziej opiniotwórczym magazynie, zajmującym się wyłącznie nagraniami muzyki poważnej – brytyjskim GRAMOPHONE – autor recenzji napisał, że Znaszli ten kraj Moniuszki dorównuje wyrazem pieśniom Schuberta i Schumanna. Teresa Żylis-Gara nagrała też pieśni: Richarda Straussa (Vier letze Lieder), Chopina, Karłowicza, Faurego,  Duparca, Czajkowskiego oraz polskie kolędy. Są jeszcze nagrania: trzech kantat Bacha: BWV 202, BWV 82a i BWV 199 (RODOLPHE – 1986) oraz Stabat Mater Rossiniego (RAI, 1967). 


Tym ostatnim dyryguje wielki Carlo Maria Giulini, a wraz z Teresą Żylis-Garą śpiewają: Shirley Verrett, Luciano Pavarotti i Nicola Zaccaria. Być może  istnieje jeszcze coś, czego nie mam, ale to chyba mało prawdopodobne. Co mnie urzeka w sztuce wokalnej Teresy Żylis-Gary? Przepiękny głos o barwie bardzo indywidualnej, którego nie da się zapomnieć już po pierwszym usłyszeniu: szlachetny, krągły, ciepły, z perłowym blaskiem. Pełny, ale doskonale skoncentrowany.

 

Teresa Zylis-Gara 17 244-98

 

Zachwyca mnie kontrola nad emisją w całej skali dynamicznej: od nigdy nie rozwibrowanego fortissima do eterycznego, ale świetnie podpartego pianissima. Królewskie frazowanie. Interpretacje pełne uczucia, ale oparte na środkach wyrazowych czysto wokalnych i muzycznych.  Umiejętność wyczucia stylu tak różnych kompozytorów jak Mozart, Verdi, Puccini, Wagner, Richard Strauss, Czajkowski, Moniuszko, Massenet, Gounod i Chausson. Niuanse, które tak wzruszają w pieśniach. Jeśli wolno porównywać, to przychodzi mi na myśl tylko jedna śpiewaczka: Renata Tebaldi. 


Ona i Teresa Żylis-Gara miały zasadniczo podobny repertuar, obejmujący przede wszystkim liryczno-dramatyczne partie kompozytorów włoskich, głównie Verdiego i Pucciniego. Obie śpiewały te same dwie partie Wagnerowskie: Elżbietę w Tannhäuserze i Elzę w Lohengrinie.

 

Teresa Zylis-Gara 18 96-325

 

Ale Teresa Żylis-Gara miała szersze spektrum wykonawcze, bo obejmowało ono także wszystkie prawie główne partie sopranowe w operach Mozarta, których, o ile wiem Tebaldi nigdy nie wykonywała (poza niektórymi ariami), a ponadto kompozytorów francuskich, niemieckich i słowiańskich. Styl wokalny obu gwiazd charakteryzuje pewna marmurowa posągowość, która nie wyklucza subtelności i słodyczy. Obie stanowią wzorce, do których odnosić się mogą młodzi adepci sztuki wokalnej. No, ale niestety dzisiaj nie ma już takich głosów. 

                                                                            Piotr Nędzyński

 

Tekst napisany z okazji przyznania doktoratu honoris causa dla Maestry i opublikowany jest za zgodą Akademii Muzycznej w Łodzi.