Przegląd nowości

Rossiniego publicystyka dźwiękowa

Opublikowano: wtorek, 24, sierpień 2021 10:36

Za takową do pewnego stopnia uznać można niektóre z miniatur fortepianowych wchodzących w skład cyklu Grzechy starości (do nich należy słynny wokalny Koci duet), powstających po zakończeniu przez Gioacchino Rossiniego czynnej twórczości na gruncie muzyki scenicznej. W Małym kaprysie w stylu Offenbacha z tomu dziesiątego Różności na fortepian kompozytor jakby na gorąco komentuje popularność i charakter muzyki autora podkasanej Muzy, tworząc rodzaj dźwiękowej recenzji, w której przytacza i parafrazuje motywy z jego utworów, głównie tanecznej natury. Z kolei Mały pociąg przyjemności z tomu szóstego Album dla dzieci rozgarniętych jawi się rodzajem dźwiękowego komiksu, w którym programowy komentarz słowny ilustrują częściowo onomatopeiczne wizje kolejnych etapów podróży koleją (od dzwonu na stacji, poprzez wsiadanie pasażerów, rozruch maszyny parowej i odjazd składu, jego wykolejenie i pośmiertne losy rannych: idących do nieba lub piekła, po   żałobę spadkobierców niezdolnych ukryć swej radości z tego powodu).

 

Mielnikow

 

W takim ujęciu można się dopatrzyć zapowiedzi Piotrusia i wilka op. 67, baśni muzycznej Siergieja Prokofiewa. Zarazem utwór Rossiniego stanowi sui generis humorystyczny reportaż muzyczny, poprzedzający tak pomyślaną, ale zakrojoną na o wiele większą skalę i potraktowaną z powagą Symfonię alpejską op. 64 Richarda Straussa. Natomiast w wizji ruszającej lokomotywy dosłuchać się można, toutes proportions gardées, tej z Pacific 231 Arthura Honeggera. Takie skojarzenia nasunęły mi się w związku z  recitalem Aleksandra Mielnikowa w Filharmonii Narodowej 19 sierpnia w ramach XVII Festiwalu Chopin i jego Europa.W ostatniej kompozycji rosyjski pianista kolejne obrazy muzyczne poprzedzał wypowiadanym po polsku przekładem wspomnianego tekstu Rossiniego.Nic jednak nie pozwalało spodziewać się takiej dawki humoru, skoro całość poprzedziła bardzo poważnie potraktowana, jak przystało na koronną formę, Fuga a-moll op. posthpatrona festiwalu. Drugą część wypełniła natomiast monumentalna transkrypcja fortepianowa Symfonii fantastycznej c-moll op. 14 Hectora Berlioza, dokonana przez tytana tego instrumentu Franza Liszta. W związku z nią można mówić o Brechtowskim efekcie osobliwości (Verfremdungseffekt) w takim ujęciu świetnie znanego dzieła, na dodatek mistrza instrumentacji. Według mnie węgierskiemu wirtuozowi najlepiej udało się odnaleźć fortepianowe ekwiwalenty orkiestrowego brzmienia w trzeciej części, pastoralnej Scenie na wsi, z grającym pastuszkiem na flecie oraz przechodzącą burzą, pod koniec słabnącą w oddali. Być może wrażenie to wynikało z faktu, że Aleksandr Mielnikow swój recital wykonywał na historycznym fortepianie Erarda z 1849 roku z drewnianą ramą, stąd niektórym ogniwom zabrakło potęgi brzmienia (na przykład scherzu Droga na miejsce stracenia), w o wiele większym stopniu do uzyskania na instrumentach współczesnych.

                                                                                      Lesław Czapliński