Przegląd nowości

Z ojca na syna

Opublikowano: wtorek, 24, sierpień 2021 10:35

Zapowiadało się trochę protekcyjnie, by nie powiedzieć – nepotyzmowo. Wybitny tenor, kameralista, Christoph Prégardien wciągnął w działalność koncertową swego syna Juliana i razem, ojciec z synem, wykonują ten sam repertuar, co tata śpiewał wcześniej sam, tylko teraz w duecie.

 

Vater 1

 

Do publiczności został przekazany komunikat, że tata Christoph początkowo wzbraniał się przed takimi koncertami, ale teraz duet rodzinny staje się przebojem estrad europejskich i krążków nagraniowych. Julian Prégardien jest tak jak ojciec dobrze wyszkolony wokalnie i posiada „lepszy”, po prostu młodszy i głębiej osadzony głos.

 

Vater 2

 

Ma też naturalność w poruszaniu się na scenie, umiejętność żywej, emocjonalnej interpretacji utworów, które tego wymagają. Czasem ponosi go temperament – w słynnym Królu Olch Schuberta przyjął na siebie rolę dziecka i w rozpaczliwych zawołaniach Mein Vater, mein Vater zaniżał i również zawyżał przepisane partyturą dźwięki (miejmy nadzieję, że świadomie). We wszystkich duetach syn-tenor obsadzał wyższy głos a tata-tenor śpiewał głosem niższym. Zgodnie z panującą dziś modą na „poinformowane historycznie wykonawstwo” dodawał ozdobniki i własne przebiegi do Mozartowskich perełek wokalnych (An Chloe). „Poprawianie” Mozarta, Schuberta i innych wielkich daje być może współczesnym poczucie większej wartości i talentu. Niekiedy jednak poprawianie i dopisywanie miało wywołać efekt komiczny, jak w dosyć frywolnej jak na Beethovena piosnce Pocałunek.

 


 

Dziś takie postępowanie (bohatera-narratora) byłoby napiętnowane jako molestowanie, lub zgoła gwałt. Oto młodzieniec „kradnie” dziewczynie pocałunek. Ona uprzedza, że będzie krzyczeć, mimo to młodzieniec całuje. „I nie krzyczała?”– pyta ktoś (w tym wypadku ojciec Christoph Prégardien). „Tak” odpowiada syn. „Ale to było długo potem”. I tutaj znowu mieliśmy do czynienia z samowolną przeróbką, bo zawarte w partyturze słówko „lange” artysta samowolnie multuplikował „lange, lange, lange...”dla większego ubawu.

 

Vater 3

 

Właściwie cały koncert był efektem takiego specyficznego przerabiania. Na 25 przygotowanych pieśni (plus dwa bisy) tylko 4 były wykonywane solowo. Cała reszta została przekształcona w duety, część przez samych kompozytorów, którzy przygotowywali dwie wersje tych samych utworów (Schubert), ale większość przez Juliana Prégardien i towarzyszącego śpiewakom przy fortepianie Michaela Geesa. Zabieg, może ktoś powiedzieć, sztuczny, jednak w przypadku pieśni niemieckiego obszaru językowego, uzasadniony kulturowo. Wiadomo, że nasi sąsiedzi byli od lat przyuczani do muzykowania domowego. Tak tworzyły się domowe kwartety, tria, oktety i oczywiście duety. Z repertuaru ludowych pieśni niemieckich – duet Prégardienów wziął też na warsztat 4 z 49 Ludowych Pieśni Niemieckich Johannesa Brahmsa, które również mają opracowanie dwugłosowe i chóralne. W sumie więc program koncertu był ciekawy, spójny, a przede wszystkim pokazywał nam sztukę na najwyższym poziomie wykonawczym i dodawał jeszcze istotny bonus. Koncert był naturalną promocją potęgi tkwiącej w rodzinie, choć niektórzy wieszczą dziś schyłek tej podstawowej komórki społecznej. A zatem – kochajmy się.

                                                                            Joanna Tumiłowicz