Przegląd nowości

Z batutą, solistami i z humorem

Opublikowano: poniedziałek, 23, sierpień 2021 15:16

Dwie polskie orkiestry z okazji Festiwalu Chopin i jego Europa przygotowały koncerty z dużą dozą humoru. Dziś to cenny kapitał, prawie tak samo wartościowy jak muzyka, a może nawet jeszcze droższy. Sinfonia Varsovia z amerykańskim mistrzem batuty Roberto Trevino zaproponowała na początek koncertu żywy, skoczny, czarujący, jednoczący w sobie rozmaite wątki, francuski wdzięk, jazzowe rytmy, modernistyczne prowokacje dźwiękowe, prócz tego polifonie, polirytmie, polimelodie, a może nawet politonalność w Capriccio Igora Strawińskiego, który odbierało się trochę jak Koncert fortepianowy z elektryzującą solistką Yulianną Avdeevą.

 

Z batuta 1

 

Od razu rodziły się dwie myśli. Pierwsza – jakiż to musiał być powiew wolności u tego Strawińskiego, że do jednego wora wrzucił tyle różnorodnego materiału muzycznego. Niechby ktoś próbował mu tę wolność ograniczyć przepisami, to zniszczyłby całą przyjemność słuchania. Druga myśl oscylowała wokół wykonawców, pianistki i dyrygenta czuwającego nad orkiestrą, którzy znakomicie się dogadywali co do poszczególnych żartów muzycznych umieszczonych w partyturze. Ona co chwilę spoglądała na niego, a on rzucał jej swe porozumiewawcze spojrzenia. Nawet, jak ktoś nie słuchał muzyki, to i tak miał frajdę.

 

Z batuta 2

 

Znakomity nastrój powiększył jeszcze dyrygent już po wyjściu solistki wykonując mały numer pantomimiczny – wskazując palcem na drzwi zrobił znaczący gest, potem dla wyjaśnienia o kogo chodzi poruszał palcami jak pianista i jeszcze podniósł kciuk do góry. Potem orkiestra zagrała z Aleną Baevą I Koncert skrzypcowy Karola Szymanowskiego, wspaniale, choć bez cienia humoru, chyba, że za taki uznamy pulpit z nutami. Czyżby rzeczywiście zwyciężczyni 12 Konkursu Skrzypcowego w Poznaniu nie znała na pamięć tego genialnego utworu? Zachęcony graniem z nut pojawił się na estradzie kolejny solista Vadym Kholodenko z kindlem i z wielką energią na dźwięczącym fortepianie Fazioli odegrał partię solową IV Symfonii Koncertującej Szymanowskiego. 

 


 

Dla dopełnienia humorystycznej wymowy wieczoru pojawił się na zakończenie utwór znów żartobliwy – Uczeń czarnoksiężnika Paula Dukasa. Tym razem nie było pantomimy tłumaczącej historię zilustrowanej po mistrzowsku dźwiękami. Można się co najwyżej odwołać do rysunkowej interpretacji tego poematu symfonicznego pochodzącej z wytwórni Disney'a. Drugie podejście do koncertu z batutą i z humorem rozpoczęło się, gdy na estradę już wypełnioną przez (OH!) Orkiestrę Historyczną Martyny Pastuszki, wszedł bas-baryton Tomasz Konieczny. Przepisowo spóźniony, z walizką i telefonem komórkowym przy uchu, aby wystąpić w roli dyrygenta i to jeszcze śpiewającego w jednoaktówce Cimarosy Il maestro di cappella.

 

Z batuta 3

 

To był znakomity teatr, bo też Konieczny ma talent porównywalny z Bernardem Ładyszem, który niegdyś zasłynął z wykonywania tego utworu. Konieczny nie naśladował Ładysza, miał własny pomysł na wykonawstwo, wyciągnął nawet króciutką białą batutę i zdecydowanie odebrał prowadzenie orkiestry Martynie spychając ją do roli pierwszej skrzypaczki.

 

Z batuta 4

  

Również po przerwie zaproszony z Belgii dyrygent Dirk Vermeullen nie pozwolił podyrygować szefowej zespołu. A co gorsza nie miał nawet ze sobą batuty. Składową humorystyczną dopełniał w Symfonii Karola Lipińskiego oboista (OH!) Orkiestry. Próbę rozbawienia publiczności wykonała jednak na samym początku Martyna Pastuszka prowadząc swój zespół w Symfonii Pożegnalnej Haydna, z zapisanymi w partyturze ucieczkami poszczególnych członków orkiestry. Próba się nie udała. Muzycy uciekli, ale nie podali żadnego powodu, zmarnowali okazję. Np. wiolonczelista miał na nogach jaskrawe czerwone skarpetki, co mógł wykorzystać w czasie opuszczania sali, tym bardziej, że wyszedł jednak jako jeden z ostatnich. Humor, jakże potrzebny, to jednak trudna sprawa.

                                                                         Joanna Tumiłowicz