Przegląd nowości

Pożegnanie. Batuta w zębach

Opublikowano: wtorek, 03, sierpień 2021 21:25

Fryderyk Chopin myśląc o swoim odejściu z tego świata wyraził życzenie, by podczas uroczystości żałobnej wykonano najpiękniejszy utwór tego gatunku – Requiem Wolfganga Amadeusza Mozarta. Czy wybitny działacz muzyczny Ryszard Kubiak, twórca pięknych inicjatyw, jak Ogrody muzyczneStrefa CiszySzalone dni muzyki, też tego pragnął, nie wiemy. Festiwal Ogrody Muzyczne (dziś już z dopiskiem im. Ryszarda Kubiaka) zdecydował, by uroczysty koncert wspomnieniowy, na którym wręczono pośmiertnie przyznane przez Miasto Stołeczne Warszawę odznakę honorową Zasłużonego dla Warszawy, też zakończyć wykonaniem słynnego Requiem. Ryszarda Kubiaka wspominali ze wzruszeniem Jadwiga Czartoryska, Waldemar Dąbrowski, Janusz Marynowski, Marek Borowski – też ludzie związani z naszą kulturą. Nagrodę odebrał w imieniu ojca syn Łukasz Kubiak.

 

Ryszard Kubiak 633-11

 

Warto dodać, że wykonywane Requiem nie było zwykłą rejestracją koncertu, na którym zagrano i zaśpiewano wspaniałe dzieło epoki klasycyzmu, ale bardzo oryginalnym spektaklem z udziałem grupy akrobatów jeżdżących na koniach. Odbył się on kilka lat temu na Festiwalu w Salzburgu. Jego kierownik muzyczny Marc Minkowski wzbogacił samo Requiem o kilka drobnych kompozycji w podobnym charakterze. Poprzedził wykonanie arcydzieła Mozartowskim Miserere, po czym nastąpił orkiestrowy Hymn Żałobny J.F. Haendla. Na zakończenie koncertu ci sami wykonawcy: Les Musiciens du Louvre, Salzburg Bachchor oraz soliści – śpiewacy, zaprezentowali motet Ave verum Mozarta. Zwrócić trzeba uwagę nie tyle na stronę muzyczną przedstawienia, stojącą na dobrym, festiwalowym poziomie, ale na wizualizację koncertu, będącą clou programu. Odbierała może ona trochę majestatu samej muzyce i kierowała odbiorców w stronę ... cyrku, w którym w dodatku występy z tresowanymi zwierzętami są coraz częściej na cenzurowanym. A jednak wydaje się, że połączeniem Requiem z baletem... konnym dobrze współgrało z charakterem Festiwalu Ogrody Muzyczne, którym do ostatnich dni kierował jego twórca Ryszard Kubiak. Miał on bowiem ideę, aby z wielkiej muzyki klasycznej nie czynić ołtarza, do którego wyłącznie przystępujemy na klęczkach. Chciał zbliżyć muzykę do publiczności, która poszukuje w wieczorach koncertowych także pewnego wytchnienia i rozrywki na wysokim poziomie, ale bez namaszczenia. I to mu się w pełni udało. Kiedy się spojrzy dziś na publiczność letnich koncertów w namiocie na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie, publiczności wychowanej właśnie w tym miejscu, to można dostrzec nie tylko pełne skupienie, zaangażowanie, ale również swoisty rodzaj namaszczenia atmosferą stworzoną na poprzednich Festiwalach przez Ryszarda Kubiaka. To wielka zasługa i trwały wkład w kulturę Patrona imprezy. Wracając do baletu, jego twórcą – choreografem był Bartabas (Clément Marty) francuski trener koni, producent filmowy i impresario.


W części poświęconej Miserere mieliśmy na arenie tylko jednego jeźdźca na czarnym koniu, który wykonywał obroty w lewo a potem w prawo i podziwialiśmy zdyscyplinowanie zarówno człowieka jak i zwierzęcia. We właściwym balecie wystąpiła grupa amazonek na idealnie białych koniach, która wykonywała zróżnicowane ewolucje kojarzące się trochę z jakimiś walkami konnicy, z przewożeniem zabitych i rannych, z paradami wojskowymi albo religijnymi.

 

Ryszard Kubiak 1

 

Konie prezentowały rozmaite rodzaje kroków, np. jazdę bokiem, jazdę stępa i galopem, a także pełne porządku ustawianie się w szeregi i rzędy. Kamera niekiedy pokazywała muzyków – chór stojący na najwyższym piętrze historycznego budynku Felsenreitschule w Salzburgu, który dziś pełni rolę wielkiego teatru i sali koncertowej Salzburga, ale powstała w XVII wieku, jako Szkoła Jazdy i jego charakterystycznym elementem jest trzypiętrowa budowla za sceną z wykutymi w skale arkadami.

 

Ryszard Kubiak 2

 

Te arkady odpowiednio podświetlone stanowiły wizualne uzupełnienie dla muzyków, natomiast sam dyrygent umieszczony przed areną prowadził koncert z fantazją i werwą, czego najdobitniejszym przykładem była część Requiem Dies Irae, a zatem pełen emocji dzień gniewu, wobec czego Marc Minkowski nakłaniał zespoły do „ostrej gry” wkładając na chwilę swą batutę w zęby. Nie był to najważniejszy element przedstawienia, ale pozostawał w pamięci, jako niestandardowe zachowanie kapelmistrza, tak jak za dosyć wątpliwe i niestandardowe można uznać w kończących Requiem częściach wprowadzenie na arenę trzech szarych koni z przytwierdzonymi do siodeł kościotrupami. Ten swoisty akcent wizualny, tzw. kropka nad „i”, nie zmieniał jednak ogólnie pozytywnego wrażenia, jakie przyniosła projekcja filmu z Mozartem i baletem konnym. 

                                                                          Joanna Tumiłowicz