Przegląd nowości

Bosonoga pianistka

Opublikowano: poniedziałek, 19, lipiec 2021 21:59

Obecność tylko na jednym z popołudniowych przesłuchań będących eliminacjami do XVIII Konkursu Chopinowskiego nasuwa szereg refleksji. Przede wszystkim podziw dla jurorów, którzy w ciągu 11 dni muszą zapoznać się z prawie 160-ma półgodzinnymi produkcjami kandydatów i chyba Chopin śni im się w nocy. Po drugie podziw dla młodych artystów fortepianu, którzy osiągnęli profesjonalny poziom sprawności technicznej w wyniku katorżniczej pracy przez całe dzieciństwo i wczesną dojrzałość.

 

Yukino Kaihara

 

To musiało kosztować każdego z nich wiele bólu i wyrzeczeń podczas nieustannych wielogodzinnych ćwiczeń palcowych i formowania swojej osobowości estradowej. Po trzecie Konkurs Chopinowski urasta tutaj do najbardziej kompetentnego sprawdzianu artystycznej jakości pianistów, bowiem utwory są nierzadko ekstremalnie trudne, wymagające wirtuozowskiej sprawności, a dodatkowo żądają od każdego muzycznej wyobraźni, talentu w budowaniu formy muzycznej i wyrazu artystycznego dalekiego od estradowego banału.


Popołudniowe czwartkowe przesłuchania eliminacyjne 16 lipca zgromadziły siedmioro pianistów, z których każdy był doskonale przygotowany technicznie i pamięciowo, aby wykonać jeden Nokturn, dwa Mazurki, dwie Etiudy oraz większą formę w postaci BalladyBarkaroli lub Fantazji. Oczywiście wiele utworów wybieranych przez artystów powtarzało się i dawało to dodatkową okazję do porównań. Tak było np. z BarkaroląNokturnem c-moll czy Etiudą e-moll, która ma w środkowej części jedną z najpiękniejszych chopinowskich melodii.

 

Airi Katada

 

Dla ułatwienia percepcji nadawałam każdemu z występujących pianistów odpowiedni przydomek, który jakoś charakteryzował jego osobowość. Pierwsza tego popołudnia zagrała Japonka Yukino Kaihara. Nadałam jej przydomek „Natchniona”, bo każdy z granych utworów był odczytany bardzo muzykalnie, z naturalnym zrozumieniem estetycznego sensu i zawartej w nim dramaturgii.

 

Elisabeth Karaulova

 

Przykładem mogła być właśnie owa Etiuda e-moll, gdzie podanie w lewej ręce melodii było po prostu cudowne. Dodatkową cechą pianistki było to, że weszła na estradę sali kameralnej Filharmonii Narodowej bez butów. Być może chciała by jej podróż po partyturach Chopina przypominała spacer po świeżej wiosennej trawie. Po Japonce publiczność znów doznała zaskoczenia, bo następnie dwie pianistki z Korei Południowej miały to same imię i nazwisko.


Niektórzy myśleli, że to jakaś pomyłka, lub, że jednej z artystek pozwolono wykonać podwójny program. Tutaj bardzo pomocny, obok numeru startowego w katalogu eliminacji, był nadany pianistce przydomek. A więc pierwsza z Hyelee Kang otrzymała dodatek „Sterylna”, bo grała  niezwykle czysto, z wszystkimi zapisanymi w partyturach objaśnieniami tempa, zapewne wzorując się na sprawdzonych, klasycznych nagraniach laureatów poprzednich konkursów.

 

Eylam Keshet

 

Trudno było dopatrzeć się jakichś własnych „wynalazków”, które zresztą są zwykle tępione przez bardziej zachowawczych jurorów. Drugiej Hyelee Kang nadałam przydomek „Prostota”, bo jej interpretacje programu chopinowskiego nosiły cechy własnego, indywidualnego odczytania, ale na bardzo prosty, trochę naiwny sposób, bez zagłębiania się w jakieś mroczne czy mistyczne tony. Dało się to słyszeć np. w Mazurkach Balladzie g-moll.

 

Hyelee Kang 1

 

Najbardziej oryginalnym utworem była po raz pierwszy tego wieczora, znakomicie i perfekcyjnie zagrana Etiuda C-dur, op.10 nr 7. Z kolei pokazała się Rosjanka Elisabeth Karaulova, której nadałam przydomek „Formalna”. Cechą jej wykonania było stworzenie nostalgicznego, wysoce lirycznego nastroju, który uzyskiwała z często używanego pedału. Grała zwiewnie, lekko, nie zawsze tak precyzyjnie jak poprzedniczki. Z kolei Airi Katada z Japonii zasłużyła na przydomek „Pewniaczka”.


Jej wykonania rzeczywiście charakteryzowała pewność i spora dojrzałość. Nic dziwnego – pianistka brała już udział w Konkursie Chopinowskim w 2010 roku, miała więc sporo czasu, by się z konkursowymi wymogami jurorów w Warszawie dobrze zapoznać i oswoić. Kolejny uczestnik, przybyły z Izraela Eylam Keshet otrzymał przydomek „Śpiewak” i był jeszcze o trzy miesiące starszy od swej doświadczonej poprzedniczki.

 

Hyelee Kang 2

 

Grał lekko, miękko i śpiewnie, wypełniał więc jedną z podstawowych zasad interpretacji muzyki Chopina – fortepian musi śpiewać. Nie brakowało mu sprawności technicznej, ale się nią specjalnie nie popisywał, w odróżnieniu od pianisty kończącego ten dzień przesłuchań, któremu nadałam przydomek „Mocarz”. Wysoki szczupły Rosjanin Konstantin Khachikyan miał wręcz nienaturalnie długie palce, co czyniło z niego urodzonego pianistę.

 

Konstantin Khachikyan

 

Nierzadko używał siły, może nawet nadmiernie w partiach forte Nokturnu c-moll, choć to przecież „muzyka nocna”. Natomiast w Mazurkach potrafił pokazać spore wyczucie rytmu, nastroju i nostalgicznego spokoju. Typowy wirtuoz, miał trochę pecha, bo kończył długi dzień przesłuchań i jurorzy w trakcie jego występu zajmowali się pakowaniem swoich notatek, jakby już zwyczajnie mieli dość. Konkurs to również odmiana loterii.

                                                                   Joanna Tumiłowicz