Przegląd nowości

Simone podbija stolicę

Opublikowano: wtorek, 13, lipiec 2021 12:07

Suknia koncertowa artystki jest projekcją jej charakteru estradowego. Stylizowana na strój XVIII-wiecznej damy, z szeroką krynoliną posiada z przodu frywolne wycięcie ukazujące nogi od góry przysłonięte skąpą minispódniczką. To typowy crossover czyli skrzyżowanie kultury rokoko z popkulturą wielkich rewii. Berliner Morgen post nazwała ją Lady Gagą muzyki barokowej.  Simone Kermes opanowała wszystkie style nawiązujące do klasyki wokalnej ze szczególnym uwzględnieniem repertuaru barokowego i klasycznego.

 

Simone Kermes 3

 

Jej technika wokalna wydaje się bliska ideału, koloratury w popisowych ariach Mozarta np. Konstancji z Uprowadzenia z seraju, są perfekcyjne, ale nie obawia się przeskoku do repertuaru popularnego, okraszając wszystko ruchami wywodzącymi się od gwiazd rocka. Swoboda muzycznej i aktorskiej kreacji świadczy o tym, że doskonale przepracowała gwiazdorski styl bycia, np. słowne nawiązywanie kontaktów z publicznością i wprowadzanie ich w tajniki sztuki dawnej, nie stroniąc od współczesności.

 

Simone Kermes 2

 

Wystarczy przejrzeć jej najnowszą płytę z wykonaniami muzyki różnych twórców, od geniuszy do zdolnych rzemiechów. Są na niej utwory Vinciego, Mozarta, Vivaldiego, ale też Morricone, Preisnera, Orffa, Bernsteina, Dittersdorfa, Händela, Pendereckiego, Kilara. Wokół tych nazwisk rozwijał się też ostatni koncert Simone Kermes uświetniający Galę zamknięcia 30. Festiwalu Mozartowskiego Warszawskiej Opery Kameralnej. Artystka była tutaj wyłączną gwiazdą, towarzyszył jej natomiast bardzo czujnie zespół orkiestry dawnych instrumentów Musicae Antiquae Collegium Varsoviense pod dyrekcją Kuby Wnuka oraz okazjonalnie Zespół wokalny WOK przygotowany znakomicie przez Krzysztofa Kusiel-Moroza. Jeśli w niektórych utworach pojawiały się solówki wokalne, to wykonywali je chórzyści z dala od pierwszoplanowej sopranistki. Nikt nie mógł przyćmiewać gwiazdy, która dla większej swobody w przechodzeniu z wibrującego belcanta do zwykłego parlanda czy prostej rozmowy z publicznością posługiwała się stojącym przez nią mikrofonem i profesjonalną reżyserią dźwięku. Nie były to jednak tylko „bezpieczniki" niwelujące ewentualne niedostatki wokalne.


Simone Kermes tak prowadziła frazę w poszczególnych utworach, że potrafiła atakować wysokie dźwięki na pełnym podparciu forte, jak i piano, prowadziła w barokowych aryjkach koloraturowe ozdobniki płynnie i pewnie, bez charakterystycznego „gdakania" Cecilii Bartoli, dawała wzorowy przykład frazowania i interpretacji utworów będąc w zgodzie z estetyką wokalną i sensem podawanego libretta. I jeszcze robiąc popisowo długie fermaty potrafiła wprowadzić w odrętwienie słuchaczy zaskakując ich gwałtownymi reakcjami na „ochy i achy”.

 

Simone Kermes 4

 

Takich dodatkowych elementów ruchowo-efekciarskich było w tym koncercie znacznie więcej. Po prostu artystka wie czym można podbić i zadziwić słuchaczy i widzów. Na szczęście para zapowiadających poszczególne części koncertu, Alicja Węgorzewska i Marcin Cejrowski, nie popsuli efektu, który osiągnęła natchniona solistka. Dyrektor Warszawskiej Opery Kameralnej wspomniała m.in. że być może po raz pierwszy w świecie koloraturowa aria z opery Leonarda Bernsteina Kandyd została wykonana przy akompaniamencie orkiestry instrumentów historycznych.

 

Simone Kermes 1

 

Co więcej przypuszczalnie zaśpiewana na bis piosenka z repertuaru Marleny Dietrich też otrzymała taki muzyczny podkład, tyle że klawesyn na którym grał Adam Jastrzębski zastąpił elektryczny fortepian pod palcami Aleksandra Teligi. Świetnie we wszystkich punktach programu spisywał się ostatnio coraz częściej występujący z zespołami WOK dyrygent Kuba Wnuk, muzyk wszechstronny i utalentowany, wykształcony w szczecińskiej Akademii Sztuki organista i dyrygent wyspecjalizowany w prowadzeniu muzyki kościelnej i chóralnej. Muzyce towarzyszyła oprawa wizualna, w odróżnieniu od Gali na otwarcie Festiwalu, nie mająca zbyt absorbujących uwagę animowanych elementów. Sprowadzała się do dyskretnych ruchomych „tapet” z formami geometrycznymi, a niekiedy wzbogacana obrazami fal morskich i spokojnej wody. W sumie trzeba stwierdzić, że Warszawska Opera Kameralna sprawiła swoim fanom wspaniały prezent na jubileuszowy Festiwal Mozartowski, którego pomysłodawcą i pierwszym dyrektorem był nieodżałowany Stefan Sutkowski.

                                                                      Joanna Tumiłowicz