Przegląd nowości

Odszedł Kazimierz Wolan

Opublikowano: wtorek, 15, czerwiec 2021 21:43

Znakomity śpiewak, czołowy baryton Opery Krakowskiej i Śląskiej Kazimierz Wolan odszedł do wieczności 16 maja 2021 roku w wieku 92 lat w Bytomiu, pochowany w rodzinnym Grodzisku koło Strzyżowa. O jego życiowej i artystycznej drodzę pisałem w „Kamertonie” nr 58/2014 i „Nasz Dom Rzeszów” nr 8/106/2014, także na portalu Maestro w październiku 2014 roku. Pochodził z muzykalnej rodziny. Ojciec Stanisław grał na skrzypcach, brat Tadeusz na klarnecie, a Kazimierz trafił do klasy skrzypiec Józefa Dziedzica i organów Tadeusza Kochańskiego w szkole muzycznej przy ul. Sobieskiego w Rzeszowie. Dyrektorką szkoły była wówczas znakomita śpiewaczka Zofia Stachurska, która pomogła młodemu Kazimierzowi rozwinąć skrzydła wokalne w Krakowie.

 

Kazimierz Wolan

 

 

Ponadto w Rzeszowie uczyła śpiewu Maria Świeżawska, do której trafił utalentowany młody artysta, wraz z Kazimierzem Pustelakiem i całą plejadą śpiewaków rzeszowskich. W Studio Operowym działającym przy Wojewódzkim Domu Kultury w Rzeszowie w latach 1952-1966 w premierowym przedstawieniu „Halki” St. Moniuszki w dniu 20 lutego 1954 roku Kazimierz Wolan zagrał Stolnika, u boku Janiny Maciejewskiej, która kreowała rolę tytułową. W Operze Krakowskiej Kazimierz Wolan pojawił się w 1958 roku, by w 1963 roku przenieść się do Opery Śląskiej, gdzie występował do lat 90. XX wieku. Prof. Jan Ballarin pisał do mnie. „Przez kilkanaście lat śpiewałem z p. Wolanem, byliśmy w bliskiej przyjaźni. Dysponował pięknym głosem barytonowym o zachwycającej barwie, dużym wolumenie i rozległej skali. Śpiewał główne partie w setkach przedstawień, będąc czołowym solistą Opery Śląskiej. Był bardzo koleżeński, o dużym poczuciu humoru”. Z podziwem i uznaniem pochylamy się nad znakomitym dorobkiem artystycznym Kazimierza Wolana, wspaniałego artysty śpiewaka, który z Grodziska koło Strzyżowa wyszedł na wielkie sceny operowe. Spełnił swoje powołanie, któremu na imię Muzyka, dająca nam, słuchaczom, poczucie piękna i dobra.

                                                                           Andrzej Szypuła