Przegląd nowości

Trójca Dwójki – Borowicz, Pobłocka, Malicki

Opublikowano: środa, 26, maj 2021 08:46

Audycje o muzyce prowadzone przez wybitnych artystów koncertujących mają tę niebagatelną przewagę nad innymi, że pozwalają wniknąć głębiej w istotę muzyki, uruchamiają mechanizmy profesjonalnego, krytycznego odbioru sztuki muzycznej, są wreszcie impregnowane na wszelkie legendy i plotki o rzekomej trudności, niezwykłości czy geniuszu. Muzyk grający na jakimś instrumencie nie da sobie wmówić żadnej bzdury, chyba, że zechce sam pochwalić się jakimś swoim niezwykłym osiągnięciem, zwłaszcza jeśli „idzie w zaparte” co do własnych artystycznych możliwości i kompetencji. Jednak bezpośrednie zetknięcie ze słuchaczami radiowymi Programu Drugiego PR, którzy sami nie grają i nie stanowią konkurencji estradowej, zabezpiecza prawdziwego muzyka przed opowiadaniem o „gruszkach na wierzbie”. Raczej skłania go do skromności gdy prezentuje słuchaczom muzykę w wykonaniu arcymistrzów i zwraca uwagę na czym to mistrzostwo polega.

 

Ewa Poblocka,TV

 

Audycje w Radiowej Dwójce prowadzone przez dyrygenta Łukasza Borowicza i pianistów: Ewę Pobłocką oraz Waldemara Malickiego, są niecodzienną okazją do spojrzenia na rozmaite dzieła muzyczne z najbardziej szerokiej perspektywy, uwzględniającej wszystko co w muzyce jest istotne: konstrukcja, technika, styl, talent muzyczny, zjawiska słuchowe, nawet różne omamy i złudzenia. Ktoś, kto jak np. Waldemar Malicki zagrał już na fortepianie wszystkie możliwe ćwiczenia może nam autorytatywnie powiedzieć, że misternie tkany, opadający jak wodna kaskada strumień dźwięków nie jest dla wykonawcy szczególnie trudny i karkołomny. Z kolei Ewa Pobłocka, która sporo swojej artystycznej kariery poświęciła muzyce Jana Sebastiana Bacha, może nam przekonująco zachwalać rozmaite tonacje, w których utwory były napisane i dzielić je na bardziej lub mniej uroczyste, smutne lub wesołe. Taki kapelmistrz jak Łukasz Borowicz słyszący muzykę nawet gdy tylko spogląda w partyturę, pomaga nam z gęstej faktury orkiestrowej wyłowić jakiś jeden instrument, np. altówkę i zachwycić się jej wpływem na brzmienie całej muzycznej frazy. To są spostrzeżenia nieocenione, dzięki którym sposób odbioru dzieł muzycznych wznosi się na poziom wyższy,  pozwala wyłowić z bezrefleksyjnie przyjmowanego utworu wspaniałe fragmenty, rozkoszować się „rodzynkami”, a nie tylko smakiem całego ciasta. Łukasz Borowicz po studiach pod kierunkiem Bogusława Madeya uzyskał też tytuł doktora w dziedzinie dyrygentury. Zaczynał od asystentury w najważniejszych zespołach muzycznych, m.in. Teatrze Wielkim w Warszawie, Filharmonii Narodowej, a później przez 10 lat kierował Polską Orkiestrą Radiową.

 


 

Jego specjalnością stały się na nowo odkrywane zapomniane dzieła polskich kompozytorów, opery i koncerty instrumentalne. Natomiast pozycję w świecie muzyki ugruntowały występy z orkiestrami zagranicznymi na całym świecie, także sensacyjne przyjęcie poprowadzonych przez niego premier operowych w Paryżu – Hugenoci Meyerbeera czy Moniuszkowskiej Halki w Wiedniu. Powierzenie Borowiczowi wieloodcinkowego cyklu audycji Karnawał instrumentów pozwoliło mu przyjrzeć się tajnikom sztuki pisania na instrumenty używane w orkiestrze symfonicznej. Po kilku odcinkach poświęconych skrzypcom, przyszła kolej na altówki, wiolonczele, były opowieści o instrumentach perkusyjnych, dętych drewnianych, ale te historie mówione wciąż się poszerzają, bo kompozytorzy piszący na orkiestrę rozmaicie traktowali instrumenty, a potrafili wydobyć z nich efekty niedostępne dla innych twórców.

 

Lukasz Borowicz

 

Ten sam instrument brzmiał całkiem inaczej w orkiestrze Glucka, inaczej u Berlioza, a jeszcze inaczej u Straussa. Ciekawe co będzie, gdy Borowicz zacznie omawiać instrumenty, które wymyślali a nawet sami konstruowali kompozytorzy współcześni, jak Fale Martenota w utworach francuskich modernistów, czy tubafony Krzysztofa Pendereckiego? Ogromnym atutem audycji Borowicza jest też to, że prowadzący cykl prezentuje w radiu bardzo ciekawe, wręcz sensacyjne nagrania, których wcześniej nie dało się usłyszeć w innych programach. Autor opowieści zastanawia się dlaczego utwory jednych kompozytorów brzmią lepiej od utworów innych twórców, co można też odnieść do interpretatorów muzyki? Dla Ewy Pobłockiej, znakomitej Chopinistki a zarazem artystki, która dostała się do czołówki artystów dzięki serii zwycięstw w konkursach muzycznych, cykl czwartkowych audycji Zacznij od Bacha to okazja podzielenia się ze słuchaczami życiową fascynacją, jaką jest dla niej muzyka lipskiego kantora. Artystka nagrała m.in. komplet Partit Johanna Sebastiana Bacha. Specyficzna pasja Pobłockiej skłania ją do wręcz metodycznego i pedagogicznego wdrażania tej muzyki w uszy słuchaczy. Sam tytuł audycji został zapożyczony z piosenki Zbigniewa Wodeckiego ze słowami Janusza Terakowskiego. W piosence brzmiało to raczej banalnie „Zacznij od Bacha, nim słońce po dachach zeskoczy, jak kot po nocy ćmej...I zacznij od Bacha, gdy w progu się waha ktoś, kto winien wejść, a może nie...”. U Pobłockiej powiedzenie to nabiera właściwego, poważnego sensu. Autorka najwyraźniej wierzy, że przygodę z muzyką można zacząć od zachłyśnięcia się tą wspaniałą twórczością.

 


 

Punktem wyjścia do każdej z godzinnych audycji są preludia i fugi z Bachowskiej Biblii, jak mawia się o kanonicznym zbiorze Das Wohltemperierte Klavier. 12 tonacji durowych i tyle samo molowych, tworzących kolejne ogniwa cyklu, to klucz do repertuaru cotygodniowych spotkań. A ponieważ spuścizna tego twórcy jest ogromna, więc owe preludia i fugi pączkują w audycjach Pobłockiej w coraz to nowe gatunki utworów i coraz nowe podejścia setek wykonawców dawnych i współczesnych. Prezentacji dzieł towarzyszą erudycyjne komentarze i osobiste refleksje Ewy Pobłockiej. „– Moja przygoda z Bachem rozpoczęła się, kiedy jako kilkuletnia dziewczynka bawiłam się pod fortepianem podczas gdy Mama przygotowywała się do wykonania Pasji wg św. Jana– wspomina Ewa Pobłocka – Do Bacha mam specjalny stosunek, ale też ta muzyka wymaga specjalnego nastawienia.

 

Ewa Poblocka 765-301ab

 

Bacha nie można grać «z marszu», ani mieszać go z inną muzyką. Dziś nadszedł czas, aby podzielić się z Państwem – Słuchaczami Dwójki swoimi doświadczeniami, swoim niesłabnącym zachwytem i miłością do tej wspaniałej muzyki w znakomitych wykonaniach. Jako koncertująca pianistka często utwory Bacha umieszczałam na początku swoich recitali, potem poświęcałam w całości całe koncerty muzyce Mistrza. Studiowałam, nagrywałam kolejne utwory i całe cykle. W trudnych czasach, w jakich przyszło nam żyć Bach pozostaje ostoją i daje nadzieję, że prawda, dobro i piękno zwyciężają”. Tymi słowami Ewa Pobłocka zachęca do słuchania jej audycji, w których stawia słuchaczom poprzeczkę dosyć wysoko, bo jest to „wędrówka po kole kwintowym, wśród krzyżyków i bemoli, w charakterze pastorale, w tempie Menuetta, pośród wielu głosów skomplikowanych fug i przy poruszającym w swojej prostocie chorale”. Waldemar Malicki, który osiągnął bardzo wiele jako pianista i kameralista, nagrał m.in. 40 płyt i do tego stworzył Filharmonię Dowcipu, prowadzi audycje oparte na nieco innym pomyśle. On również wplata w swoje komentarze wiedzę z historii muzyki, wykonawstwa koncertowego i techniki pianistycznej, ale zawiera w nich wiele anegdot, by nie powiedzieć uciesznych historii. O sobie zwykł mówić filuternie: „Pianista polski, żyjący”. Wszechstronność talentu pozwala mu na niespotykane w świecie „zabiegi klawiaturowe”. Jego audycja nosi też adekwatny do zawartości tytuł Upiór w eterze. Jego credo wyłożone na stronach internetowych Polskiego Radia brzmi zabawnie i przewrotnie: „Całą istniejącą muzykę da się podzielić na najróżniejsze sposoby: instrumentalna/wokalna, poważna/rozrywkowa, dobra/zła.

 


 

Ale może najistotniejszym podziałem jest ten na muzykę obecną, komponowaną dla nas przez współczesnych nam twórców, oraz na muzykę dawniejszą, pisaną dla ludzi, których już nie ma? Kontekst tej pierwszej jest nam z natury rzeczy bardziej lub mniej znany, zupełnie inaczej ma się sprawa z muzyką dawniejszą. Mamy prawo jej nie rozumieć. Kiedy ją tworzono, wszystko było inne. Sale były inne, instrumenty były inne, nawet powozy nie miały jeszcze klimatyzacji. Jeżeli spróbujemy ją odczuć, ufając wyłącznie naszej wrażliwości, wiele istotnych szczegółów może nam umknąć. A szkoda, bo mogliśmy już ponieść pewne koszty: bilet, fryzjer, abonament na Mezzo. Dlatego zapraszamy Państwa do audycji, w której postaramy się wspólnie te szczegóły zauważyć.

 

Waldemar Malicki

 

A potem z satysfakcją stwierdzić: Wiem, więc słyszę”. Malicki także prezentuje rozmaite nagrania muzyczne według pewnego klucza. Czasami jest to miejsce powstania, czasami instrument, czasami jakaś historia literacka czy operowa. Komentarz jest żywy, nierzadko żartobliwy, a w nagraniach częściej niż u pozostałych autorów „trójcy”, pojawiają się własne płyty lub nawet przykłady dźwiękowe grane na żywo, być może w studio. Na koniec opisu zalet audycji muzycznych w „Dwójce” – krótka charakterystyka „radiowych głosów" naszych autorów. Łukasz Borowicz mówi bardzo, nawet przesadnie wyraźnie i choć nie ma wady wymowy, to ton jego komentarzy wypada cokolwiek sztywno. Raczej sam nie podśpiewuje tematów prezentowanych utworów, co jest cechą niektórych innych dyrygentów zapraszanych do radia – vide Wojciech Michniewski, uczestnik niezliczonej ilości Płytowych Trybunałów Dwójki. Z czasem pewnie zacznie się czuć przed mikrofonem bardziej swobodnie. Ewa Pobłocka jest na antenie radiowej – „boginią smutku”. Jej głos zdradza osobę krańcowo zmęczoną, której występ na antenie jest wielką udręką dla ciała i dla ducha. W jednej z zapowiedzi programu chciała zaprezentować temat jakiegoś utworu na rozstrojonym pianinie i stwierdziła, że lepiej zrobi to własnym głosem. Było zaskakujące, jak córka znakomitej śpiewaczki i matka śpiewaczki może się posługiwać głosem w sposób tak nieporadny. Wreszcie Waldemar Malicki – mówi jakby urodził się w studiu radiowym, a prawda jest taka, że urodził się w studiu telewizyjnym. Jest znakomitym prowadzącym programy koncertowe, profesjonalistą w tej dziedzinie i jeszcze trochę, a będzie w tej specjalności lepszy od Wiesława Ochmana.

                                                                        Joanna Tumiłowicz