Przegląd nowości

Hiob, czyli cierpienie

Opublikowano: czwartek, 20, maj 2021 10:01

Nic tak głęboko nie wnika w istotę ludzkiego cierpienia, jak historia Hioba. Nic też dziwnego, że temat ten zajął mocno dwudziestoletniego Karola Wojtyłę właśnie w czasie wojny i niemieckiej okupacji. Losy Hioba znalazły wówczas swoje przedłużenie u ogromnej części społeczeństwa polskiego.

 

Hiob 1

 

Czy dzisiaj, w okresie wychodzenia z pandemii, możemy nawiązać do tamtych idei zawartych w dramacie młodego, wrażliwego człowieka, który na końcu swej drogi został Papieżem? Młody dramaturg odczytał starotestamentową opowieść o niezawinionym cierpieniu oraz niezłomności wiary z perspektywy chrystologicznej. Jak napisał Jan Machniak w książce Bóg i człowiek w poezjach i dramatach Karola Wojtyły: „w początkowej mowie Hioba, Karol Wojtyła jest bardzo wierny „Księdze Hioba” niemal cytując wypowiedzi głównego bohatera. Z czasem jednak odchodzi od tekstu biblijnego zachowując jednak ducha starotestamentalnej historii".


Dla kompozytora Krzesimira Dębskiego okazją przygotowania opery na kanwie dramatu poetyckiego Wojtyły było 100-lecie urodzin Papieża – Polaka i stosowne zamówienie złożone przez Polską Operę Królewską. Przygotowania do premiery mocno opóźniła nasza narodowa kwarantanna, ale nie ma powodu, by łączyć to, co wystawiono na scenie z problemami epidemicznymi i zmaganiami naszej służby zdrowia.

 

Hiob 2

 

Twórcy przedstawienia abstrahują od przysłowiowego „tu i teraz", zanurzają się raczej w uniwersum powszechnej historii kultury. Jak pisał sam Karol Wojtyła, przedstawiona w dramacie sprawa Hioba jest „grecka formą, chrześcijańska duchem i odwieczna treścią". Znamionuje to prezentacja obiektów scenograficznych, rekwizytów i kostiumów pojawiających się na scenie. Natalia Kitamikado wychodzi od całkiem współczesnego, pospolitego stroju, by następnie ubierać swoich bohaterów w długie suknie, tuniki i togi, w kolorach raz czarnym, raz białym, czy wreszcie piaskowym, by w końcu wrócić do współczesności.

 

Hiob 3

 

Podobnie z zabudową sceny, zaczyna się to w jakiejś współczesnej bibliotece czy może biurze wyższej uczelni, by następnie dokonać skoku w czasy starożytne, biblijne. Jesteśmy w świątyni, synagodze, gdzie wzywa się imienia Jahwe, potem stoimy na jej gruzach, ale uczestniczymy też w pierwotnych próbach sacrum chrześcijańskiego. Symboliczną „podróż przez wieki" powtarzają też bogato, czasem obsesyjnie stosowane elementy ruchu, za które odpowiadała autorka choreografii Natalia Dinges i reżyser całości Tomasz Cyz. W wykazie użytych środków znalazł się tu nawet taniec derwiszów. 


A co z muzyką Krzesimira Dębskiego? W sekwencjach czysto orkiestrowych korzysta ona z języka neoklasycznego, łagodnie modernistycznego, gdy wchodzi chór i soliści tkanka dźwiękowa upraszcza się, następują liczne ostinatowe powtórzenia, niekiedy subtelnie rytmizowane synkopami, a w popisowych partiach wokalnych trafiają się nawet orientalne melizmaty. Aneta Łukaszewicz, wykonawczyni partii Niewiasty Hiobowej, sięga nawet po wokalizy bardzo zbliżone do Pieśni Roksany Króla Rogera Karola Szymanowskiego. 

 

Hiob 4

 

Sam kompozytor tak charakteryzuje użytą w operze stylistykę: „Stworzyłem na potrzeby tego dzieła taki swój +idiom biblijny+, w częściach +biblijnych+ pojawiają się stylizacje na muzykę barokową, średniowieczną i renesansową. Zderzam te fragmenty ze współczesnymi i z ariami – znów quasi barokowymi. Używam też barokowego instrumentarium". 

 

Hiob 5

 

Oczywiście owa „barokowość" jest raczej umowna, bardziej symboliczna niż np. polifoniczna czy harmoniczna. Partytura chóralna nie zawiera praktycznie żadnych ciekawostek kontrapunktycznych, zaś repetytywność poszczególnych fraz prowadzi do nużącej monotonii. Głosy solistów poddawane są nieraz ciężkim próbom z uwagi na dużą rozpiętość skali i brzmienia partii, a także ich długość, gdy chodzi o głównych wykonawców. Dobrze radzi sobie z tym dosyć patchworkowym materiałem muzycznym dyrygent Tadeusz Karolak. Budzą też podziw soliści, zwłaszcza ponadludzko eksploatowany baryton Adama Kruszewskiego.


Artysta ten swoją kreacją sceniczną stworzył wspaniałą i przejmującą rolę, której nie strywializowały nawet tak banalne zadania aktorskie jak zwijanie niewielkiego dywanika i paradowanie z nim po scenie. Podobnie jest z jedyną rolą kobiecą Anety Łukaszewicz. W spektaklu znakomicie zapisały się jeszcze inne postacie – Prologos i Epilogos (zapewne przybyły z Grecji) w jednej osobie kreowany przez Pawła Michalczuka dysponującego solidnym, dobrze prowadzonym głosem basowym.

 

Hiob 6

 

Typowym, tj. falsetowym kontratenorem posługiwał się Jakub Borowczyk, któremu powierzono istotną w tym dramacie rolę kapłana – maga Elihu, co też z talentem zrealizował scenicznie. Nie ustrzegł się natomiast pewnej groteskowości tenor Leszek Świdziński, jako że w tej historii odgrywał rolę „czarnego charakteru", a ucharakteryzowany był z pewnym podobieństwem do Hitlera. W spektaklu można było zobaczyć jeszcze więcej „udziwnionych" postaci, ni to sędziów na szczudłach, ni to gangsterów w ciemnych okularach.

 

Hiob 7

 

Zastosowano też niezawodny chwyt sceniczny, niemą rolę dziecka, które w opisie było chłopcem, a wyglądało jak dziewczynka. Generalnie to dosyć statyczne przedstawienie napędzał wizualnie skrajnie ruchliwy chór, co prawdopodobnie w przypadku normalnej teatralnej percepcji dawałoby poczucie równowagi, jednak w przypadku internetowej transmisji na platformie youtube widz miał okazję cierpieć razem z wykonawcami.

                                                                                 Joanna Tumiłowicz