Przegląd nowości

Pożegnania: Monika Swarowska-Walawska

Opublikowano: piątek, 07, maj 2021 06:40

Przed ponad pół rokiem zmarła wybitna śpiewaczka Monika Swarowska-Walawska, przez większą część swego życia związana z Operą Krakowską, a jako pedagog z miejscową Akademią Muzyczną. Uczennica między innymi Adama Szybowskiego, artysty przez wiele lat należącego do zespołu tego teatru. Pod względem warunków scenicznych i wokalnych można ją było uznać za następczynię Heleny Szubertówny występującej na tej scenie trzy dekady wcześniej.

 

Monika Swarowska,Slysz

 

Monika Swarowska-Walawska dysponowała wzorowo ustawionym i wyszkolonym sopranem dramatycznym z rozwiniętą techniką koloraturową, co pozwalało jej wykonywać tytułową partię w Łucji z Lammermooru Gaetano Donizettiego. Z powodzeniem zmierzyła się także z przeznaczoną na lżejszą odmianę głosu rolą Mozartowskiej subretki czyli Despiną w Così fan tutte, ujawniając zarazem zdolności aktorskie, pozwalające uwiarygodnić scenicznie tę postać, zarazem komiczną i charakterystyczną, gdy przychodzi jej przywdziewać przebrania Doktora i Notariusza.


Jej prawdziwym przeznaczeniem były jednak wielkie heroiny, na przykład Donna Anna z Don Giovanniego Wolfganga Amadeusa Mozarta. Przede wszystkim jednak te z wczesnego okresu twórczości Giuseppe Verdiego. A więc stawiająca wysokie wymagania wokalne partia Abigail w Nabuchodonozorze, przeznaczona na sopran o rozległym ambitusie i zawierająca karkołomne koloratury oraz przeskoki interwałowe, które zrujnowały głos przyszłej żonie kompozytora – Giuseppinie Strepponi.

 

Monika Swarowska,Biegun

 

Szczególne wrażenie wywierała w interpretacji Moniki Swarowskiej-Walawskiej finałowa scena śmierci bohaterki. To także zaśpiewana na koniec, jak się miało okazać, kariery, Lady Makbet, w której artystka wykazała się znaczną swobodą w posługiwaniu się środkami wokalnymi, a zarazem efektem fil di voce czyli ściszania głosu w zakończeniu wielkiej arii w scenie obłędu. Logiczną konsekwencją tych predyspozycji było sięgnięcie do repertuaru werystycznego.


A więc wzruszająco dramatyczna Santuzza w Rycerskości wieśniaczej Pietro Mascagniego, z bez trudu pokonywaną linią melodyczną, wznoszącą się ponad chórem w scenie przejmującej modlitwy. U progu dyrekcji Jerzego Noworola z myślą o artystce wystawiono Toscę Giacomo Pucciniego, w której zagrała poniekąd samą siebie czyli operową primadonnę.

 

Monika Swarowska,Toscia

 

A pomiędzy dotąd wspomnianymi występami były jeszcze Micaëla w Carmen Georges’a Bizeta, Amelia w Balu maskowym Verdiego, Antonia z aktu monachijskiego Opowieści Hoffmanna Jacques’a Offenbacha. Z równym sukcesem potrafiła odnaleźć się w muzyce z różnych epok: zarówno w roli Kleopatry w Juliuszu Cezarze Georga Friedricha Haendla czy Tatiany w Eugeniuszu Onieginie Piotra Czajkowskiego, jak Córy Ziemi w prapremierze scenicznej Śmierci Don Juana Palestra w zjawiskowej przestrzeni wielickiej Kopalni Soli.


Monika Swarowska-Walawska padła ofiarą małostkowego dyrektora, wcześniej ze sztuką w ogólności, a z operą w szczególności niewiele mającego wspólnego. Po wygraniu przez nią procesu o bezzasadne zwolnienie miał on do zaoferowania wybitnej śpiewaczce prace… biurowe.

 

Swarowska-Walawska Monika 739-56

 

W tej sytuacji artystka przedwcześnie wycofała się ze sceny, u szczytu swych możliwości wokalnych, choć dzięki temu zapamiętana została z niezaprzeczalnych osiągnięć interpretacyjnych, a nie, jak to bywa w wielu przypadkach, postępującego na oczach publiczności nieubłaganego schyłku kariery. Odtąd zajęła się działalnością pedagogiczną jako profesor Akademii Muzycznej w Krakowie, dzieląc się swoją wiedzą i praktycznymi doświadczeniami z młodymi adeptami sztuki wokalnej.

                                                                                 Lesław Czapliński