Przegląd nowości

Śpiewają zbrodniarze

Opublikowano: sobota, 01, maj 2021 06:49

W założeniu sztuka Elfriede Jelinek, a obecnie opera Wojtka Blecharza Rechnitz. Opera – Anioł Zagłady oparta na jej tekście, udramatyzowanym i przetłumaczonym przez Monikę Muskałę i wyreżyserowanym przez Katarzynę Kalwat, to są tylko wypowiedzi posłańców, którzy sami nie dokonywali zbrodni. Mówi się i śpiewa o zamordowaniu w przerwie zakrapianego bankietu prawie 200 przymusowych robotników żydowskich. 

 

Rechnitz 1

 

Świadkowie więc opowiadają co się działo na Zamku Rechnitz przy granicy węgiersko-austriackiej w obliczu klęski hitlerowskich Niemiec w marcu 1945 roku, kiedy widać było i słychać nadciągającą ofensywę radziecką. Baronowa Margit Batthyány wydała pożegnalne przyjęcie dla lokalnych notabli NSDAP, SS i Gestapo, a zbrodni dokonało 9 osób znanych z nawiska. Po wojnie prowadzono jakieś postępowanie wyjaśniające, ale nikogo nie ukarano, bo sprawcy umknęli do Argentyny, zaś baronowa wyjechała do Szwajcarii. Jedyny ocalały świadek przybyły w celu składania zeznań został zastrzelony i tego zabójstwa też nie wyjaśniono. Kiedy jednak słuchamy tego, co mówią aktorzy, to odbieramy ich relacje jako upiorne wyznania zabójców. Spektakl TR Warszawa był już pokazywany w 2018 roku w ramach festiwalu Warszawska Jesień a obecnie, w prawie nie zmienionej formie trafił do sieci. To wciąż brzmi jak oskarżenie. Jedna z aktorek zachowuje się i wypowiada tak, jakby była ową baronową, właścicielką Zamku Rechnitz czyli tytułowym Aniołem Zagłady, starszy aktor wygłaszając zawiłe przemówienia powołuje się na dobro narodu.

 


 

Także inni bohaterowie raczej uzasadniają to, co się stało, bo podobno ktoś zatelefonował i wydał rozkaz. Na różne sposoby starają się usprawiedliwić, ba nawet ośmieszyć okrutne ludobójstwo. Nikt natomiast nie wyraża współczucia, nie poczuwa się do winy, raczej zachowuje się jak pijany, nieodpowiedzialny. Padają nawet ironicznie komentowane słowa „o banalności zła” wypowiadane przez wybitną filozofkę Hannah Arendt.

 

Rechnitz 2

 

A zatem jeśli nawet owi posłańcy, czy też osoby, które mogłyby świadczyć o zbrodni, traktują owo wydarzenie dosyć lekko, a w pewnej chwili podrywają się aby zaśpiewać początek hymnu hitlerowskich Niemiec ze słowami „Deutschland, Deutschland über alles, über alles in der Welt" (Niemcy ponad wszystko), to dają dowód, że są winni może nie mniej niż rzeczywiści zabójcy. Przypomina się tutaj proza niemieckiego pisarza Hansa Fallady, który na każdego Niemca, nawet takiego, który nie brał czynnego udziału w wojnie, nakładał cząstkę odpowiedzialności za wszystko, co się stało. W dziele teatralnym popartym muzyką w wykonaniu kwartetu wiolonczel „Cellonet" kierowanym przez Andrzeja Bauera, postacie posłańców w akcie kreacji przeistaczają się w zbrodniarzy. Zarówno wspomniana „baronowa”, jak i jej towarzysze nierzadko kończą swoje monologi jakąś wokalizą, śpiewają w manierze operowej niektóre istotne frazy, zdają się też niekiedy dyrygować dosyć rozbudowaną tkanką muzyczną.

 


 

Wiolonczeliści używają rozmaitych sposobów intonacji, grają nie tylko na strunach, ale też pod podstawkiem, stukają w pudła rezonansowe, czasem grają tylko proste pasaże, czasem „filmowe” szmery mające podnosić napięcie akcji, wreszcie łączą się unisono akompaniując śpiewającym hymn. Jeden z aktorów sam się zatrudnia na chwilę jako wykonawca muzyki, próbując pociągać smyczkiem po brzegach kieliszka, z którego pił wino.

 

Rechnitz 3

 

Przygotowaniem wokalno-muzycznym aktorów zajęli się nie bez powodzenia Andrzej Bauer i Wojtek Blecharz, dla którego związki z teatrem są już chlebem powszednim. Kompozytor uważa, iż zespołowi wiolonczel przypisana zostaje rola nakładania dźwiękowych gestów, motywów, umuzycznienie prozodii czy rytmizacji tekstu wypowiadanego przez aktora. Aktor staje się muzykiem, śpiewakiem, beatboxerem, jego sposób podawania tekstu sprzężony jest organicznie z zespołem czterech wiolonczel, które śledzą narrację, akompaniują aktorom, ale mają też wymiar performatywny. Kwartet wiolonczel symbolizuje to, co ostało się z pałacowej orkiestry z czasów dawnej świetności – ostatnich „niedobitków”, zmuszonych zabawiać swoją grą zdegenerowaną arystokrację oraz towarzyszących jej nazistów. Nie jest to miłe przedstawienie, choć niektórzy recenzenci dostrzegli w nim sporo piękna. Z pewnością jest to również wspaniały popis gry aktorskiej m.in. Magdaleny Kuta, Adama Woronowicza, Lecha Łotockiego, Tomka Tyndyka. Arii z tej opery nie zaśpiewamy, ale zapamiętamy ją jako wydarzenie artystyczne.

                                                                           Joanna Tumiłowicz