Przegląd nowości

Triumf Jahwe i Wycichowskiej

Opublikowano: środa, 28, kwiecień 2021 07:24

José Maria Florêncio, dyrektor muzyczny Opery Bałtyckiej śmiało wspina się na szczyty artystycznej maestrii zespołu proponując bardzo ambitny repertuar. Wieczór złożony z trzech jednoaktówek Judyta/Syn marnotrawny/Święto wiosny jest tego najlepszym przykładem.

 

Judith 1

 

Dyscyplina i precyzja w orkiestrze widoczna zwłaszcza w utworze Igora Strawińskiego, dobór solistów – śpiewaków spośród najlepszych w kraju do ról w operach Honeggera i Debussyego, wreszcie przywrócenie polskiej scenie baletowej Ewy Wycichowskiej jednej z najlepszych w tym zawodzie i obdarzonej wspaniałą wyobraźnią muzyczno-choreograficzną. Opery Judyta Syn marnotrawny łączy tematyka zaczerpnięta z Biblii, oraz hymny pochwalne na cześć Jahwe kończące obie pozycje. W inscenizacji gdańskiej nicią wspólną jest minimalistyczna scena z dwoma umieszczonymi na skraju elementami scenografii.


Tutaj swoją pomysłowością wykazał się dyrektor naczelny teatru a zarazem reżyser Romuald Wicza-Pokojski, który wziął do współpracy scenografkę Zuzannę Kubicz i autorkę kostiumów Zofię Komasę. Po lewej stronie zbudowano więc tropikalne, ażurowe wejście do jaskini, po prawej jest klatka będąca rusztowaniem do krynolinowej spódnicy bohaterki pierwszego dzieła. Natomiast za orkiestrą, która uzyskała (niektórzy muzycy grają w covidowych maseczkach) status bohatera spektaklu, jest jeszcze scena dla chóru i popisów baletowych.

 

Judith 2

 

Pomysł prosty i oszczędny, sprawdza się w całej rozciągłości. Judyta Honeggera jest operą typu kantata, z dołączoną partią mówioną przez Marcina Marca (po polsku). Najbardziej efektowna wizualnie jest tutaj ogromna biała suknia triumfatorki dramatu, której udało się dzięki erotycznym sztuczkom ściąć głowę najeźdźcy i uchronić swój lud.

 

Judith 3

 

Świetna jest w tej roli Anna Bernacka, ale nie ustępuje jej kulturą śpiewu Katarzyna Wietrzny – jej służebnica. W operze Debussy'ego, gdzie partie wokalne potraktowane są bardziej tradycyjnie pojawiła się obok ojca Syna Marnotrawnego (dobrze dysponowanego wokalnie Marcina Bronikowskiego) także matka Syna (która wygląda bardziej na córkę pulchnego Rafała Żurka). Reżyser wmontował tu jeszcze niewielką scenkę taneczną (retrospekcję z przeszłości – gdy ów synek, jest jeszcze dziewczynką w identycznych krótkich spodenkach, jak dorosły Syn marnotrawny), w której dziecko przeczołguje się między nogami matki.


Katarzyna Wietrzny była jednak wokalnie lepsza od Rafała Żurka, ale wiadomo, że sztuka tenorowa do najłatwiejszych nie należy. Z obydwu oper warto jeszcze pochwalić chór, a zwłaszcza jego udramatyzowanie w Judycie i świetny pomysł na „poszerzone” kostiumy pozwalające wypełnić śpiewającymi całą przestrzeń sceny.

 

Judith 4

 

Na deser obejrzeliśmy Święto wiosny Strawińskiego w natchnionej choreografii Ewy Wycichowskiej. Na facebooku pojawiły się entuzjastyczne recenzje, które warto tutaj zacytować (Kasię Gardzinę), bo dobrze oddają istotę tego wydarzenia. 

 

Judith 5

 

Święto wiosny w choreografii Ewy Wycichowskiej trzeba zobaczyć. W początku lat 90.tych XX wieku choreografka stworzyła już Święto wiosny dla Polskiego Teatru Tańca – Baletu Poznańskiego. Była to bardzo głośna premiera, nie mogłam jej widzieć, ale oglądałam, jako nastolatka czarno-białe zdjęcia z niej i urywki/migawki w telewizji. Teraz, co ciekawe, rozpoznaję na ekranie niektóre charakterystyczne dla tamtej Ewy Wycichowskiej pozy, ale całość jest nowa, ma inny wydźwięk, a dla takiej baletomanki jak ja wprowadzenie na scenę grupy Gości, czyli – jak bym ich ładnie nazwała – weteranów baletowej sceny jest i niezwykle ciekawe i bardzo wzruszające.


Tańczą też kierownik baletu Opery Bałtyckiej Wojciech Warszawski (dawniej solista baletu Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w Warszawie) [klasa! tak podnosić tancerki to trzeba umieć!] i jego zastępczyni Izabela Sokołowska-Boulton”. Na „liście płac” jest jeszcze Dziewczyna ofiarna czyli Ewelina Adamczyk, zaliczona do grupy Koryfejów. Wspomniani w recenzji Goście mają na plecach wypisane jakby kolejne kryptonimy pokoleń tancerzy, zakodowane w stylu programów komputerowych 1.0, 2.0, 3.0, 4.0 itd.

 

Judith 6

 

Koordynatorem scenicznym, a zatem magiem, szamanem i guru jest posągowo ucharakteryzowany kierownik baletu Wojciech Warszawski. Ale to wszystko nie oddaje jeszcze w pełni pomysłu choreograficznego, niezwykłej precyzji ustawień i ruchów tańczących postaci, adekwatności każdej zmiany położenia do muzycznych figuracji w orkiestrze.

 

Judith 7

 

Ewa Wycichowska emanuje wyobraźnią przestrzenną, bo jej spektakl doskonale się ogląda np. z lotu ptaka, ale też z poziomu widowni. Tancerze swoimi rękami i nogami tworzą interesujące kompozycje graficzne, są ruchomymi instalacjami, jakich nie powstydził by się artysta plastyk, a przy tym nie pozostają bierni na szybko zmieniające się fale dźwiękowe i rytmiczne wybijanie przez orkiestrę, w której znaczącą rolę mają instrumenty perkusyjne. Jestem przekonana, że gdyby wspomnianą scenografię obejrzeli widzowie podczas paryskiej prapremiery w 1913 roku, to skandal, a zarazem sukces byłby jeszcze większy.

                                                                     Joanna Tumiłowicz