Przegląd nowości

Z ręką na pulsie nowej muzyki – IX Festiwal Prawykonań

Opublikowano: sobota, 08, maj 2021 07:09

 

Rozpoczął się IX Festiwal Prawykonań, organizowany przez Narodową Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia w Katowicach w cyklu biennale. W tym roku podzielony został na dwie części: wiosenną (23-25 kwietnia), właśnie trwającą, oraz drugą, zaplanowaną na jesień (10-30 października). Obydwa utwory kompozytorek: Marty Śniady i Lidii Zielińskiej, do pewnego stopnia należą do sztuki krytycznej, a więc niosącej określone przesłanie wobec zjawisk zachodzących w otaczającej rzeczywistości.

 

Marta Sniady

 

W przypadku pierwszej dotyczy to relacji międzyludzkich opartych na przemocy oraz przypisywaniu stereotypowych ról, przede wszystkim w odniesieniu do płci. Łagodna muzyka dla wrażliwych dziewcząt (Soft music for sensitive gals) to utwór interdyscyplinarny na orkiestrę, audio playback i wideo, a tytuł jest oksymoroniczny wobec wypełniajacej go substancji artystycznej. Kompozycja, a może raczej instalacja muzyczna, skoro ważną rolę odgrywa w nim warstwa obrazowa? Operuje migocącym obrazem, niekiedy ulegającym rozpadowi, a także czarno-białymi i barwnymi negatywami. Z kolei warstwa dźwiękowa posługuje się wyrazistymi środkami wyrazu, na które składają się glissanda wibrata instrumentów smyczkowych, a także przenikliwe brzmienia, uzyskiwane z niekonwencjonalnych materiałów akustycznych, jak styropian, i przy zastosowaniu rozszerzonych technik artykulacji, polegających między innymi na pociąganiu po nim smyczkiem.

 


 

Zamierzona niespójność ma zapewne wytrącić odbiorcę z utrwalonych nawyków i otworzyć go na nowe jakości, ale, jak to często w sztuce nowoczesnej bywa, autorski komentarz i egzegeza przerastają samą zawartość i możliwości semantyczne utworu, nie znajdując w nim bezpośredniego potwierdzenia. Lidia Zielińska ze swej strony stara się zwrócić uwagę na brutalną ekspansję cywilizacji człowieka na otaczającą rzeczywistość i tego katastrofalne skutki, ale czyni to środkami mniej dosłownymi, a co za tym idzie o wiele bardziej skutecznymi, mocniej oddziałującymi i przemawiającymi do wyobraźni odbiorcy.

 

Lidia Zielinska

 

Jej Pustynnienie na orkiestrę, media elektroniczne, dzieci i przestrzeń zaliczyć przyjdzie do sztuki środowiskowej (Environment art), a więc uwzględniającej specyfikę miejsca, w którym odbywa się prezentacja, (część instrumentów blaszanych rozmieszczona jest na balkonach, podobnie jak wyposażone w smartfony dzieci), czy też ekologicznej, liczącej się z kolei z możliwościami percepcyjnymi publiczności. W przeważającej mierze jest to muzyka kontemplacyjnej natury, o statycznym przebiegu, w którym dominują powtarzalne tremolaostinataOperuje opalizującymi, przyjaznymi dla zmysłów brzmieniami, utrzymanymi w łagodnej dynamice, odwołującymi się niekiedy do pustych przedęć i nietypowych środków artykulacji jak totalne wykorzystanie fortepianu czy pociąganie smyczkiem talerzy i wibrafonu.

 


 

Od czasu do czasu zdarzają się jednak bardziej brutalne, zgiełkliwe kulminacje fortissimo sekcji perkusyjnej, poszerzonej o potrząsane lub uderzane młotem łańcuchy. Opisana warstwa akustyczna dość harmonijnie przenika się i dopełnia z elektroniczną.

 

Joanna Wozny

 

Muzyka Lidii Zielińskiej udowadnia, że kategoria piękna nie została definitywnie wygnana ze sztuki współczesnej, a jej utwór z chęcią wysłuchałoby się po raz wtóry, co poniekąd stało się możliwe wskutek pandemii i transmisji online, pozostającej do dyspozycji:

 

https://nospr.org.pl/pl/kalendarz/9-festiwal-prawykonan-polska-muzyka-najnowsza-nospr-franck-o.

 

Sądzę zatem, że ma on szansę na trwałe zadomowić się w repertuarze koncertowym, również tym abonamentowym. Na niedzielnym koncercie w ramach IX Festiwalu Prawykonań można się było zapoznać z trzema nowymi kompozycjami. Utwór wewnętrzny (Inner Piecena kwartet Kwartludium i orkiestrę Joanny Woźnej to katalog efektów brzmieniowych, wydobywanych w sposób tradycyjny oraz poprzez preparację instrumentów, a także amplifikowanych w odniesieniu do wspomnianego w dyspozycji zespołu, tworzącego grupę concertino.


Miłych dla ucha, niekiedy szkliście przenikliwych, ale nieukładających się w jakąś czytelną narrację i niewiele wnoszących pod względem oryginalności do sztuki muzycznej naszych czasów. Świetlno-dźwiękowy obraz wodospadu (Lighted Motion and Sound Waterfall Picture) Mikołaja Laskowskiego odwołuje się do mniej lub bardziej dosłownych efektów dźwiękonaśladowczych, również utrwalonych elektronicznie, imitujących odgłosy przyrody i składających się na rodzaj przyjaznej audiosfery, a zatem mówić można o ekologicznym nastawieniu do środowiska.

 

Mikołaj Laskowski

 

To rodzaj nowoczesnej impresji z obrazami wideo (dłonie rozgarniające trawę, głaszczące kaktusy, z wyłaniającą się spomiędzy nich nieco turpistyczną małżowiną), do pewnego stopnia pozostającymi w kontrapunkcie z warstwą akustyczną. i tylko ten wiatr (und nur dieser Wind) Artura Zagajewskiego otwierają powtarzane ad libitum sekwencje wznoszących się i opadających pochodów dźwiękowych. A więc muzyka minimalistyczna, ale nie w duchu amerykańskim, lecz polskim i nieco już zapomnianego Tomasza Sikorskiego i jego Holzwege (Drogi donikąd).  Również pod względem odwołania się do niemieckiego tytułu.


Ale tylko pozornie, bo utwór nie tylko odznacza się znaczną urodą dźwiękową, ale jest jednak wewnętrznie zróżnicowany, a jego budowa opiera się na schemacie aba, albowiem wspomniana sekwencja ustępuje w końcu spokojnemu, statycznemu odcinkowi z jednorazową interwencją blachy, z którego na powrót wyłaniają się wspomniane pasaże, by na powrót zapanować nad całością i z których, mogłoby się wydawać, nie ma wyjścia. A więc znowu poniekąd jak u Sikorskiego.

 

Artur Zagajewski

 

Przy zapełnionej widowni rodzajem zakończenia mogłyby być rozlegające się oklaski zniecierpliwienia, choć grzeczną polską publiczność raczej trudno podejrzewać o taką in(ter)wencję. Jak w piętek, koncert poprowadził Franck Ollu. Za rodzaj aberracji uznać można, że polscy twórcy na polskim festiwalu, organizowanym z publicznych środków, opatrują swoje utwory prawie wyłącznie obcymi tytułami (najczęściej angielskimi). Także wyświetlany komentarz Marty Śniadej wyłącznie był w tym języku. Artur Zagajewski w komentarzu poprzedzającym wykonanie jego utworu mówi o polskich kompleksach. I jakby na potwierdzenie tego opatruje swoją kompozycję właśnie niemieckim tytułem. 

                                                                           Lesław Czapliński