Przegląd nowości

Łódzkie debiuty choreograficzne

Opublikowano: poniedziałek, 15, luty 2021 07:24

W Teatrze Wielkim w Łodzi pojawiło się dwóch młodych tancerzy, którym dano szansę zaistnienia jako choreografom. Tylko nieliczni mogą otrzymać taką propozycję. Zwłaszcza gdy szef baletu nie jest choreografem (Dominik Muśko), dyrektor teatru dostrzega potrzebę promowania utalentowanej młodzieży (Dariusz Stachura), a debiuty choreograficzne są produkcjami znacznie tańszymi, niż na przykład Aida czy Romeo i Julia.

 

Bogata w wydarzenia przeszłość łódzkiego Teatru Wielkiego zna trzy takie przypadki. W roku 1974 Tomasz Gołębiowski, młody solista baletu i jeszcze wówczas młodszy małżonek Ewy Wycichowskiej zadebiutował w Wieczorze Baletowym, prezentując choreografie do Czterech esejów Tadeusza Bairda i Dramatic story Kazimierza Serockiego. Zapowiadało to rozwój jego choreograficznej kariery, która niestety gdzieś utknęła i znikła.

 

Natomiast Ewa nie przerywając kariery primabaleriny otrzymała pierwsze propozycje samodzielnej twórczości. Wywiązała się z nich nadzwyczajnie, zarówno w Łodzi jak i później w Poznaniu. Jej młodszy kolega i partner sceniczny Krzysztof Pastor po kilku sezonach tańczenia w Łodzi wyjechał za granicę i namówiony przeze mnie przywiózł w roku 1987 na Łódzkie Spotkania Baletowe swą pierwszą choreografię i odniósł sukces. W ten sposób zachęcony, postanowił zrobić międzynarodową karierę również jako choreograf. I zrobił!

 

Od tego czasu minęło ponad 30 sezonów. W Teatrze tym w międzyczasie próbowali sztuki choreograficznej Kazimierz Wrzosek, Maria Wójcicka, Czesław Bilski, Roman Komassa, Sławomir Woźniak i Aleksandra Stanisławska. Ale ich debiuty nie miały niestety dalszego ciągu. No, może poza Woźniakiem (Tylko miłość, Taniec według mężczyzn, Paw i dziewczyna, Coppelia, Dziadek do orzechów), który w sztuce tańca odnosi sukcesy we wszystkim czego się dotknie (baletowe gwiazdorstwo, konkursy, choreografie, pedagogika, a nawet płodzenie udanych baletowych potomków!).

 

Kilka dni temu do Łodzi zwabiła mnie wiadomość o Wieczorze Debiutów Choreograficznych złożonym z dwóch części, z których jedna nosi tajemniczy tytuł Hubris, a druga jeszcze bardziej obcojęzycznie Face the truth.


Pojechałem zaciekawiony, co w choreografii ma do powiedzenia młody australijski solista Joshua Legge, którego widziałem świetnie tańczącego w spektaklu Artura Żymełki podczas ubiegłorocznego Lądeckiego Lata Baletowego. Nie zawiodłem się.

 

Ten wykształcony w Londynie, a od trzech lat tańczący w Łodzi artysta opowiedział językiem baletowej klasyki z elementami tańca współczesnego historię mitycznego Dedala. Z greckiego tytuł ten oznacza nadmierną dumę, lub pewność siebie. Debiutujący choreograf trafnie dobrał temat, z trudem przeprowadził swą narrację w ramach czterdziestokilkuminutowej formy, choć to co chciał powiedzieć jest zadaniem na co najmniej pełnowieczorowy balet.

 

Temat ten – o czym mało kto pamięta – zaistniał w Łodzi na scenie Teatru Muzycznego w roku 1955 i został powtórzony w Operetce Śląskiej w Gliwicach, gdzie oglądałem go pt. Tajemnica Dedala z muzyką Czesława Aniołkiewicza. Wtedy zrozumiałem wszystko. Teraz podziwiałem tylko bogactwo ruchowe tej choreografii i ciekawe łączenie klasyki z tańcem współczesnym.

 

Egzystencjalizm i filozoficzne postrzeganie świata stanowiło również bazę drugiej części Wieczoru – Face the truth Zmierzyć się z prawdą. Łódzki solista baletu Grzegorz Brożek opowiada tu o utracie naszej wrażliwości w pogoni za sukcesami, lekceważąc po drodze uczucia i potrzeby drugiego człowieka. Wszystko to bardzo osobiste, zakrawające na eksploatację motywów autobiograficznych. Podobnie jak u Joshuy przenikają się w tej choreografii wątki klasyczne i współczesne. Przeważają jednak te pierwsze, bo tak zostali wykształceni nasi debiutujący choreografowie. Odczuwa się to również w warstwie muzycznej, którą dla baletu Brożka skomponował specjalnie Cezary Kurowski.

 

Udany Wieczór! Powinien być powtarzany, gdy tylko wolno będzie wpuścić widzów do Teatru Wielkiego. Dobrze byłoby zaprezentować go na najbliższym Lądeckim Festiwalu, a w drodze wymiany na scenie kameralnej Opery Narodowej pod warunkiem, że warszawskie debiuty choreograficzne zaproszone zostaną do Łodzi. Będę o to zabiegał!

                                                                Sławomir Pietras