Przegląd nowości

Artysta brzmi dumnie

Opublikowano: sobota, 13, luty 2021 20:37

Spektakl na żywo transmitowany z Teatru Śląskiego Czy Pan się uważa za artystę? ma być jakoby inspirowany twórczością Wiesława Lange, ikony polskiej scenografii, prekursora surrealizmu na polskich scenach, który współpracował z największymi i był twórczo przez lata związany właśnie z Teatrem Śląskim. Ponieważ ta inspiracja nie wybija się szczególnie mocno (figury aktorów na postumentach, puste ramki w tyle sceny) i w ogóle pod względem wizualnym przedstawienie jest raczej ubogie, zajmę się jego treścią, bo nie fabułą.

 

Artysta 1

 

Powiedzieć, że niewiele się tu dzieje, to dosyć łagodne określenie. Drażnią często stosowane w przedstawieniach autorskich „zapchaj – dziury” w postaci powracania poszczególnych partii tekstu, jak w zaciętej płycie gramofonowej. Przecież to żaden artyzm, może jedynie jakiś prymitywny zabieg dramaturgiczny pokazujący statyczność, nudę czy obsesję. Jako wartościową uznałabym jednak próbę zdefiniowania pojęcia „artysta” dokonywaną na różnych poziomach i pod wieloma aspektami. Są więc wymieniane stereotypy artysty, który np. jest nieporządny albo zbyt dużo pije, są tu prezentowane także różne artystyczne kryteria oceny dzieła, czy to literackiego, czy np. plastycznego, są scenki pokazujące ciężką pracę i dochodzenie do mistrzostwa poprzez ćwiczenia, np. dykcji, są próby nieuczesanej twórczości zbliżone do teatru da-da czy absurdu. W takich wypadkach odbiorcy sztuki zwykle zastanawiają się nad pytaniem: Co artysta miał na myśli? I jeśli ów sam tego nie wyjaśni, np. na spotkaniu po spektaklu, to wówczas odbiorcy  pozostaną w przekonaniu, że żadnej myśli nie było.


A czy musiała być? Wielu artystów pisanych z małej litery „a” uważa, że to żaden warunek powstania sztuki. Przecież np. tysiące obrazów tworzonych przez artystów nosi tytuł „bez tytułu”. Wokół artystów wyroiły się więc tabuny objaśniaczy, kuratorów wystaw, opiniotwórczych krytyków, wszelkiej maści teoretyków sztuki, którzy przetłumaczą i zinterpretują „ciemnej jak tabaka w rogu” publiczności, jak wielkie brzemię nosił artysta i jak wspaniale udało mu się przekazać ten stan światu.

 

Artysta 2

 

Taki spec od artystów nigdy się nie zniży do stwierdzenia, że artyści i artystki nie zawsze wiedzą, o co im chodzi, a mimo to potrafią w czytelny sposób przekazać swoje katusze. Niektórzy zresztą korzystają z usług artystów dla czystej estetycznej czy towarzyskiej przyjemności i chętnie podrygują wraz z nimi niczym zaklęci w chocholim tańcu (są np. takie koncerty), nie wnikając w to, czy sztuka ma w ogóle jakiś sens, bo ona przecież wcale nie ma być „o czymś”. A zatem przedstawienie Teatru Śląskiego może się także zaliczać do tej ostatniej kategorii. Wreszcie próbuje ono ustalić pewną hierarchię rozumianą bardzo pospolicie, bo w pewnym momencie kobieta grająca tu rolę jakiejś woźnej czy bileterki zwraca się obcesowo do niewyrobionej, zapewne młodocianej publiczności, i grozi jej, że jeśli się nie uspokoi, to „za karę wyśle ich do filharmonii”. Z tego da się wyciągnąć logiczny wniosek, że artysta – muzyk to artysta przez największe „A”. I za to jestem autorom widowiska, Annie Augustynowicz i Arturowi Pałydze, szczególnie wdzięczna.

                                                               Joanna Tumiłowicz