Przegląd nowości

Zatruty „Kwiat Paproci”

Opublikowano: czwartek, 04, luty 2021 06:56

Spektakl łódzkiego Teatru Pinokio zdradza dużą wyobraźnię autorów i sprawność realizatorską wykonawców. Scena zmienia się kilka razy, jest wiele ciekawych efektów specjalnych, dużo ruchu, tańca i przerywników muzycznych. Fantazyjne kostiumy wspomagają grę aktorów, a prosta, ale wyrazista scenografia Aleksandry Reda pozwala zaaranżować wydarzenia z pogranicza snu i jawy, baśni i realnego życia.

 

Paproc 1

 

Autorzy, a zwłaszcza twórczyni tekstu i reżyserka Justyna Zar, posłużyli się staropolską legendą o Nocy Świętojańskiej, podczas której można znaleźć magiczny Kwiat Paprocii potrafili jej nadać bez zbytniego moralizatorstwa praktyczny sens, stworzyć pouczającą przypowieść o szczęściu. Głównym bohaterem jest chłopiec, zgorzkniały i opryskliwy. Nie podoba mu się, że starsi bracia mają więcej praw i przywilejów, więc sam ucieka, zrywa z rodziną.


W lesie znajduje ów bajeczny Kwiat Paproci, który okazuje się być piękną dziewczyną. Dzięki niej zostaje królem, zdobywa wielkie bogactwo. Jest jednak zakładnikiem ciemnych mocy, które niby Mefisto w Fauście, nie chcą oddać swej ofiary bóstwu dobra.

 

Paproc 2

 

Taki uproszczony schemat organizacji ludzkiej egzystencji rozpisany jest na głosy aktorów. Jednakże song śpiewany przez przedstawiciela złych mocy powinien odstraszać, tymczasem w dzisiejszych realiach muzyczno-scenicznych panuje zasada „im głośniej, nieczysto i bardziej ordynarnie, tym lepiej”. Z kolei moce światła i dobra, choć nie wykonują rockowych ryków, także nie zachęcają do słuchania i podziwiania.

 

Paproc 3

 

Czy nie należało się posłużyć w prezentacji walorów „dobrej strony mocy” czymś zbliżonym do muzycznej klasyki? Odpowiedzialny za tę sferę Łukasz Damrych wolał jednak opędzić się marnym popem. Do tego aktorki stanowiące świtę dobrego bóstwa swymi ruchami i odzieniem mogą niekiedy bardziej zainteresować tatusiów towarzyszących dzieciom, niż młodocianą widownię. Ze sceny pada też niekiedy wiele niegrzecznych czy histerycznych wypowiedzi, które nie zawsze nadają się do powielania w rodzinie. Wydaje się więc, że spektakl, będący w sumie pouczającą baśnią, pod względem estetycznym prezentowanych wypowiedzi i zachowań traci nieco ze swego pozytywnego przesłania.

                                                                   Joanna Tumiłowicz